W tym roku moje statystyki względem roku minionego trochę spadły, co spowodowane było zmianą trybu życia.
Filmy
Zacznijmy od filmów. 113 filmów obejrzałam w tym roku po raz pierwszy (w obliczeniu tego oczywiście pomaga Filmweb), ale trzeba dodać filmy obejrzane ponownie, a tych mogło być ok. 15, więc razem obejrzałam ok. 130 filmów.
Filmy
Zacznijmy od filmów. 113 filmów obejrzałam w tym roku po raz pierwszy (w obliczeniu tego oczywiście pomaga Filmweb), ale trzeba dodać filmy obejrzane ponownie, a tych mogło być ok. 15, więc razem obejrzałam ok. 130 filmów.
Żadnemu
nie dałam oceny 10/10, ale za to na 9 zasłużyły:
Ona (słodko - gorzka diagnoza związków uczuciowych XXI wieku, takie filmy o miłości kocham)
Tylko kochankowie przeżyją (bardzo, bardzo ładny film - dosłownie)
Labirynt (jeden z najlepszych thrillerów ever - Davidzie Fincher, masz konkurencję!)
W kręgu miłości (absolutnie najbardziej poruszający film jaki widziałam od wielu, wielu lat)
Są to zdecydowanie te filmy, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Kliknijcie na tytuł, by przeczytać moją opinię o każdym z nich.
9/10 dostała też klasyka - Matka
Joanna od Aniołów i Terapia – krótkometrażówka Polańskiego nakręcona dla Prady, którą - jeśli jeszcze nie widzieliście - znajdziecie na YT.
Cieszę
się, że w tym roku obejrzałam dużo dobrych nowych polskich filmów (choć i kilka gorszych, które tu przemilczę) – Obietnicę,
Miasto 44, Służby specjalne, Faceta (nie)potrzebnego od zaraz, Kamienie na szaniec, Jacka Stronga, Jeziorak, Panią z przedszkola i Idę, oczywiście. Polskie kino idzie w dobrym kierunku i zachęcam, żebyście chodzili do kin właśnie na polskie filmy. Nowy rok przyniesie m.in. Hiszpankę, Ziarno prawdy czy Discopolo.
Seriale:
Seriale, którym dałam szansę w tym roku i od razu wpisałam na listę ulubionych to Wikingowie i Orange is the new black. O obydwu napisałam nieco więcej w poście, który znajdziecie pod tym linkiem. O tym drugim miałam napisać nawet osobny post, jednak notka została przeze mnie porzucona i wciąż nie mogę się zabrać za jej dokończenie...
Seriale, którym dałam szansę w tym roku i od razu wpisałam na listę ulubionych to Wikingowie i Orange is the new black. O obydwu napisałam nieco więcej w poście, który znajdziecie pod tym linkiem. O tym drugim miałam napisać nawet osobny post, jednak notka została przeze mnie porzucona i wciąż nie mogę się zabrać za jej dokończenie...
Argument za oglądaniem Wikingów |
Wrażenie
zrobił na mnie The Fall, spodobał mi się też Detektyw (jednak bez zachwytów,jak reszta świata) The Knick i Pozostawieni.
Te trzy ostatnie to tegoroczne nowości, dość specyficzne i wymagające. Lżejsze, choć nie lekkie, jest The Affair, które zapowiadało się co prawda lepiej, ale i tak jest jednym
z najlepszych debiutów, o czym mogą świadczyć nominacje do Złotych Globów. Z
polskich seriali warto było dać szansę Watasze. Może nie jest to rewelacja (sporo krytyki na serial spadło), ale wciąga, intryguje i ciekawi, a strona techniczna i aktorstwo nie dają
powodów do zgrzytów niezadowolenia.
Książki
Jeśli chodzi o książki, przeczytałam ich w tym roku ledwie 31, z czego ogromna większość to książki zrecenzowane dla Lubimy Czytać. Wynik słabiutki moim zdaniem, ale nie samym czytaniem przecież człowiek żyje. I w sumie powinnam się cieszyć, że mój świat nie musi się do niego ograniczać. Jednak z pewnością zbyt wiele czasu, który mogłabym poświęcić książkom, tracę na Internet. Ale przecież Wasze blogi też są ważne i same się nie przejrzą ;)
Z książek, które w tym roku przeczytałam bodaj największe wrażenie zrobiła na mnie Ta chwila Douglasa Kennedy'ego. Niesamowicie wciągająca opowieść o miłości w podzielonym murem Berlinie. Z tegorocznych premier polecam też W domu innego Rhidiana Brooka. Ta powieść o powojennych czasach prawdopodobnie doczeka się ekranizacja, warto więc przyjrzeć się jej już teraz.
Konieczne kłamstwa Ewy Stachniak to z kolei książka, o której mogliście nie słyszeć, jednak ogromnie Was zachęca do jej przeczytania. Piękna powieść o miłości z historią w tle, skłaniająca do refleksji, poruszająca i wzruszająca. Niepozorne arcydzieło. Tak się złożyło, że wszystkie książki, które chcę w tym wpisie wyróżnić mają w tle żywą historię, odnoszą się do wojen, kryzysów, przewrotów. Tłem Pod osłoną nocy Sarah Waters jest II wojna światowa. Historia skomplikowanych związków uczuciowych kilku znajomych osób opowiedziana jest z różnych perspektyw i ukazana przez retrospektywę. Waters uwiodła mnie swoim stylem i obiecuję sobie, że w tym roku sięgnę po jej inną książkę.
I cóż, tak wygląda moje szybkie i krótkie podsumowanie. Jak przystało na przedostatni dzień roku, życzę Wam, aby 2015 rok obfitował w wiele kulturowych przeżyć i odkryć. Wielu wciągających książek i mnóstwa dobrych filmów Wam i sobie życzę :)
PS. Muzyczne odkrycia przemilczałam, bo zauważyłam, że muzyczne wpisy jakoś nie cieszą się zainteresowaniem ;)
Książki
Jeśli chodzi o książki, przeczytałam ich w tym roku ledwie 31, z czego ogromna większość to książki zrecenzowane dla Lubimy Czytać. Wynik słabiutki moim zdaniem, ale nie samym czytaniem przecież człowiek żyje. I w sumie powinnam się cieszyć, że mój świat nie musi się do niego ograniczać. Jednak z pewnością zbyt wiele czasu, który mogłabym poświęcić książkom, tracę na Internet. Ale przecież Wasze blogi też są ważne i same się nie przejrzą ;)
Z książek, które w tym roku przeczytałam bodaj największe wrażenie zrobiła na mnie Ta chwila Douglasa Kennedy'ego. Niesamowicie wciągająca opowieść o miłości w podzielonym murem Berlinie. Z tegorocznych premier polecam też W domu innego Rhidiana Brooka. Ta powieść o powojennych czasach prawdopodobnie doczeka się ekranizacja, warto więc przyjrzeć się jej już teraz.
Konieczne kłamstwa Ewy Stachniak to z kolei książka, o której mogliście nie słyszeć, jednak ogromnie Was zachęca do jej przeczytania. Piękna powieść o miłości z historią w tle, skłaniająca do refleksji, poruszająca i wzruszająca. Niepozorne arcydzieło. Tak się złożyło, że wszystkie książki, które chcę w tym wpisie wyróżnić mają w tle żywą historię, odnoszą się do wojen, kryzysów, przewrotów. Tłem Pod osłoną nocy Sarah Waters jest II wojna światowa. Historia skomplikowanych związków uczuciowych kilku znajomych osób opowiedziana jest z różnych perspektyw i ukazana przez retrospektywę. Waters uwiodła mnie swoim stylem i obiecuję sobie, że w tym roku sięgnę po jej inną książkę.
I cóż, tak wygląda moje szybkie i krótkie podsumowanie. Jak przystało na przedostatni dzień roku, życzę Wam, aby 2015 rok obfitował w wiele kulturowych przeżyć i odkryć. Wielu wciągających książek i mnóstwa dobrych filmów Wam i sobie życzę :)
PS. Muzyczne odkrycia przemilczałam, bo zauważyłam, że muzyczne wpisy jakoś nie cieszą się zainteresowaniem ;)
Ona i u mnie w podsumowaniach wysoko, Tylko kochankowie, raczej za muzykę, Labirynt przede mną, a W kręgu miłości dopisuję do list do obejrzenia, bo nie kojarzę. Z książkami też sobie muszę od Ciebie ponotować co nie co:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i oby kolejny rok był dla nas wszystkich (nie tylko blogerów) udany i bogaty w piękne doznania kulturalne!
Robert
Hej, dziękuję za życzenia i również życzę żeby nowy rok był udany i łaskawy pod każdym względem ;)
OdpowiedzUsuń"W kręgu miłości " to absolutne arcydzieło jak dla mnie, zresztą film był nominowany w tym roku do Oscara dla filmu nieanglojęzycznego. Smutny bardzo, więc może niekoniecznie na początek roku ;) Pozdrawiam
"Matkę Joannę od Aniołów" włączyłam niedawno przypadkiem jak leciała na kulturze bodajże, niesamowity film 8/10. Też się cieszę, że obejrzałam trochę polskiego kina (tyle, że starszego), zobaczyłam wreszcie "Rejs", "Krajobraz po bitwie" Wajdy (świetny, nie wiem czemu tak mało znany), "Pociąg", "Giuseppe w Warszawie" i kilka innych.
OdpowiedzUsuńświetny wpis!!
OdpowiedzUsuń