Mam
nadzieję, że czytacie blogi w święta ;)
Serialowe
intra to temat popularny na blogach, ale ponieważ seriale oglądamy różne, zawsze warto
podzielić się swoimi faworytami w dziedzinie najlepszych napisów początkowych. Ja
mam jednak zamiar przyjrzeć się kilku openingom (ach, te anglicyzmy bez polskich
odpowiedników) nieco bliżej.
Trzeba
przyznać, że dobre „otwarcie” bardzo często idzie w parze z doskonałym poziomem
jakości całego serialu. Nie dziwi zatem, że najlepsze czołówki mają seriale
stacji kablowych. W końcu nie od dziś wiadomo, że produkcje HBO, AMC czy
Showtime to seriale najwyższych lotów.
Czołówka
dobrze znana pewnie każdemu, nawet jeśli serialu nie ogląda. Być może jest to
wręcz najlepsza czołówka w historii, czasem tak o niej myślę. Uważam, że jest
perfekcyjna, nie zmieniłabym w niej absolutnie niczego. Uwielbiam ją oglądać,
choć sam serial porzuciłam już jakiś czas temu.
Autorami
czołówki są niezależni twórcy ze studia producenckiego Digital Kitchen. W tle mamy piosenkę Jace’a
Everetta Bad Things, która doskonale komponuje się z obrazem, jak również sama
celnie nawiązuje do klimatu serialu. Samo intro, przywodzące na myśl filmy
Davida Lyncha, zabiera nas do pruderyjnej Luizjany, w której toczy się akcja
serialu. Znajdziemy w nim to, co stanowi znaczną jego treść: seks, przemoc, nawiązania
do różnorodności rasowej, a wszystko to w kontekście bardzo mocno religijnym.
Pojawiają się motywy odkupienia i przebaczenia, a także powtórnych narodzin. W
połączeniu z mało atrakcyjnymi dla oka obrazami rozkładających się zwierząt, robaków
i gadów wygląda to dość intrygująco. Oczywiście, są też oczywiste nawiązania do
wampirów, jak krew, ale też nawiązania bardzo żartobliwe, jak dziecko upaćkane
od truskawek. Na uwagę zasługuje szybki montaż, który podkreśla owe zderzenie
sacrum z profanum.
Po
więcej odsyłam informacji o tej czołówce odsyłam Was na http://www.watchthetitles.com/articles/00131-true_blood
Czołówka
True Blood była nominowana w 2009 roku do nagrody Emmy.
Autorami
animowanej czołówki serialu stacji AMC są Steven Fuller i Mark Gardner ze studia producenckiego Imaginary Forces.
Pomysł na intro, w którym mężczyzna w garniturze wyskakuje przez okno swojego
biura, zrodził się oczywiście w głowie genialnego Matthew Weinera, twórcy
serialu, a spadający mężczyzna kojarzy się automatycznie z Donem Draperem. Jak
mówią twórcy czołówki, jest to sen mężczyzny zagubionego i uwięzionego w
amerykańskim śnie, który sam sprzedaje. Całość utrzymana jest oczywiście w
stylistyce lat 50. i 60. Na uwagę zasługują napisy przypominające te z filmów
Hitchcocka – zarówno one, jak i sama czołówka są hołdem dla reżysera i Saula
Bassa, który tworzył czołówki Zawrotu głowy i Północ – północny zachód. Mężczyzna
w czołówce spada z wysokiego budynku, na którym znajdują się reklamy z
wizerunkami uśmiechniętych ludzi. W 2013 roku była modelka, Gita Hall, złożyła
pozew przeciwko Lionsgate, czyli firmie produkującej Mad Men, za bezprawne
wykorzystanie jej zdjęcia w tej właśnie sekwencji. Mowa o zdjęciu zrobionym w
1950 roku przez Richarda Avedona dla kampanii reklamowej lakieru do włosów
Revlon. Sprawa zakończyła się jednak ugodą.
Krótki
utwór, który ilustruje napisy początkowe to A Beautiful Mine RJD2.
Czołówka
Mad Men w 2008 roku zdobyła nagrodę Emmy.
Czołówkę
Sześciu stóp pod ziemią także stworzyli ludzie z Digital Kitchen. Muzyka, którą
w niej słyszymy to kompozycja Thomasa Newmana. W 2002 roku czołówka ta zdobyła nagrodę
Emmy. Była to jedna z pierwszych tak rozbudowanych czołówek, które same w sobie
są czymś więcej niż tylko koniecznym przedstawieniem listy nazwisk osób
pracujących przy produkcji.
Czołówka
Sześciu stóp pod ziemią doskonale wprowadza w klimat serialu, którego tematyka
skoncentrowana jest wokół śmierci i przemijania. To jednak coś więcej niż droga
(prawdopodobnie) kobiety z prosektorium do grobu. Śmierć jest tu skontrastowana
z pięknem przyrody, kontrastowe są też barwy pojawiające się na ekranie.
Końcowa sekwencja z drzewem przypomina o niezmiennym cyklu życia i śmierci. Na
uwagę zasługuje też ciekawe wkomponowanie napisów w obraz np. nazwisko
producenta na nagrobku czy sam tytuł serialu na trumnie na ostatniej planszy.
Czołówka
Masters of Sex, serialowej nowości sezonu 2013/2014, (ale już dziś można powiedzieć
– jednej z najlepszych nowości ostatnich lat) to doskonały materiał do analizy.
Materiał powstał w studiu producenckim Elastic. Dlaczego uważam, że ta czołówka
jest genialna? Bo jest niesamowicie błyskotliwa. Pełna jest seksualnych aluzji,
które uzyskano za sprawą banalnych, choć nieoczywistych porównań. Ta czołówka
kipi seksem, choć seksu nie pokazuje i to jest fantastyczne. Jednocześnie
znajdziemy w niej odniesienia do badań, jakie przeprowadza w serialu para
Masters&Johnson, a końcowy obrazek z zamykanymi drzwiami przypieczętowuje
fakt, że w serialu chodzi nie tyle o seks, co o naukowe badania nad nim. Warto
zwrócić uwagę na animowaną parę nastolatków, której zachowanie - spotkanie,
podanie dłoni, pocałunek, a na końcu zmęczenie - to nic innego jak odbicie
czterech faz fizjologicznych reakcji na stymulację seksualną, które wyróżnili
Masters i Johnson. Na fantastycznej stronie artofthetitle.com możecie zobaczyć,
jakie były inne pomysły na czołówkę serialu i jakich zdjęć w niej
nie wykorzystano, a także dowiedzieć się więcej szczegółów na temat jej
powstawania (na tej stronie także ciekawe informacje o wielu innych czołówkach).
Czy
HBO robi najlepsze czołówki w telewizji? Bardzo prawdopodobne. Obok czołówki
Detektywa, czyli najnowszego hitu stacji, nie sposób przejść obojętnie. W głowę wdziera się przede wszystkim
piosenka The Handsome Family – Far From Any Road, dla której chce się to intro
oglądać za każdym razem, gdy ogląda się odcinek (nie wiem, jak Wy, ale ja
często czołówki przewijam). Autorami czołówki są ludzie ze wspomnianego wyżej studia
produkcyjnego Elastic, a powstała ona we współpracy z innym studiem, Antibody. Intro
zabiera nas do miejsca akcji serialu – Luizjany, u Wybrzeża Zatoki Meksykańskiej.
Widzimy bezdroża, nieużytki, miejsca niemalże wymarłe i przy tym niepokojące. Zastosowano
technikę fotograficzną „double exposure” (musicie mi wybaczyć, ale nie wiem jak
ją określić po polsku) – poszczególne sceny, krajobrazy, prezentowane są na tle
zarysów postaci ludzi, co daje bardzo intrygujący efekt. Przy robieniu zdjęć
inspirowano się zdjęciami fotografa Richarda Misracha. Twórcy tłumaczą (na http://www.artofthetitle.com/title/true-detective/),
że pomysłem na intro było przejście od jasnych kolorów do coraz ciemniejszych,
by na koniec wzniecić ogień, który ma symboliczne znaczenie w fabule serialu.
Również w napisach początkowych widzimy to, co odgrywa dużą rolę w serialu –
m.in. prostytucję i dziką przyrodę, pojawiają się też odniesienia do religii. Uwagę
zwraca płynność, z jaką zmieniają się kolejne obrazy.
Czasami
w napisach początkowych wystarczy dobra muzyka, by podbiły one serce widza. Tak
jest ze mną i dwoma serialami, o których napiszę poniżej.
Choć
nie jest ona zbyt porywająca, amerykański remake duńskiego serialu ma znacznie
ciekawszą czołówkę niż jego pierwowzór. Bardziej dynamiczną, krótszą i z lepszą
muzyką. No właśnie, za muzykę, skomponowaną specjalnie na potrzeby intra
serialu, odpowiedzialni są Richard File i Wendy Rae Fowler, którzy tworzą
brytyjską grupę We Fell To Earth, grającą eksperymentalny rock. Ich utwory były
wykorzystywane w Plotkarze, Wzorze i CSI. Motyw muzyczny z The Killing grany
jest na gitarze elektrycznej i bardzo ciekawie się rozwija wraz z trwaniem
czołówki, wywołując niepokój i bardzo dobrze wprowadzając widza w klimat
serialu. Muzyka świetnie współgra też z obrazem, który poddany jest nerwowemu
montażowi. Czołówkę wyprodukowało studio producenckie Sarofsky (odpowiedzialne
też m.in. za czołówkę Shameless US czy Brooklyn Nine-Nine).
Sekwencję
rozpoczynającą Most nad Sundem, być może najgenialniejszy z seriali
kryminalnych jakie znam, trudno przewinąć, bo utwór Hollow Talk projektu Choir of
Young Belivers jest po prostu przepiękny. Ta piosenka to doskonały lep na
widzów. Gdybym nie znała serialu, a tylko obejrzała napisy początkowe, pewnie
wystarczyłoby to, żebym dała mu szansę. Bo muzyka w czołówce jest smutna,
intrygująca, zaśpiewana bardzo ciekawym, magnetyzującym głosem, którego
przyjemnie się słucha. Być może do serialu kryminalnego muzyka powinna być
trochę bardziej dynamiczna, ale z drugiej strony Hollow Talk doskonale wpisuje
się w ciężar psychologiczny jaki niesie z sobą Most nad Sundem, a ten jak na
razie "waży" najwięcej w ostatnich odcinkach obydwu dotychczasowych serii.
Polecam Wam zarówno sam serial (druga seria jest jeszcze lepsza od pierwszej)
jak i całą piosenkę.
Na
koniec kilka słów o nagrodzie Emmy w kategorii najlepsza czołówka. Przyznawana
jest dopiero od 1990 roku. Zwycięzcami byli m.in. Z archiwum X, Ostry dyżur, Dexter
czy Wszystkie wcielenia Tary. Nagrodę ma na koncie także Gra o tron. Co dla
mnie zaskakujące, nominację w 2012 roku otrzymał New Girl, którego czołówka
należy do tych zdecydowanie bardzo oszczędnych. Ale siła tkwi czasem właśnie w
prostocie. Moje zestawienie jest bardzo subiektywne, zwłaszcza, że wybierałam
spośród seriali, które oglądam lub oglądałam. Ale te czołówki właśnie uznaję za
najlepsze. Dzielcie się swoimi typami :)