Mad Men ma bardzo dobre kampanie reklamowe, w tym plakaty, co nie dziwi bo w końcu to serial o świecie reklamy |
Miałam
przygotowaną długą notkę o Mad Men.
Stwierdziłam jednak, że w ogóle nie nadaje się ona do czytania i co
ważniejsze - w ogóle nie wynika z niej,
czemu ten serial jest tak świetny jak jest. Może to dlatego, że o Mad Men już wszystko zostało napisane i
ja ze swoimi uwagami nie jestem jakoś szczególnie oryginalna. Ale o serialu
chcę napisać, bo to jedna z lepszych rzeczy, które odkryłam w popkulturze.
Dlatego postanowiłam postawić na bardziej przejrzystą i milszą w lekturze formę
wyliczeń.
Ja
dla siebie odkryłam Mad Men późno, bo
po piątym wyemitowanym w Stanach sezonie (w Polsce o emisję pokusiła się na
razie TVP Kultura, ale to zaledwie jeden czy dwa sezony dopiero). Na oglądaniu Mad Men zeszła mi końcówka ubiegłego
roku. I właściwie dobrze, że tyle
czekałam, bo mogłam się delektować 65 odcinkami obejrzanymi niemal pod rząd. A
w przypadku tego serialu, wyczekiwanie tydzień na kolejny odcinek to muszą być
prawdziwe katusze. Zastanawiałam się w trakcie oglądania, co takiego jest w tym
serialu, że miliony ludzi na całym świecie z miejsca go pokochały. I do jakich
doszłam wniosków?
* Serial z zacięciem socjologicznym. Przede wszystkim, muszę powiedzieć, że Mad Men to dla mnie Six Feet Under 40 lat wcześniej.
Ten sam ciężar gatunkowy (słodko-gorzka mieszanka tragedii i komedii), to
samo znakomite aktorstwo, ten sam rozmach realizacyjny, podobna
problematyka, równie duży nacisk położony na psychologię postaci. Mad Men to opowieść o świecie
reklamy, pracownikach robiących karierę w rządzonej brutalnymi prawami
korporacji. Ta praca ma na nich ogromny wpływ i determinuje ich życie. Te
dwie sfery – zawodowa i prywatna nie dają się w ich życiu oddzielić. Don,
Roger, Pete, Peggy, Joan, Harry, Lane, Paul i inni, poza pracą uwikłani są
jednak w różne niekomfortowe sytuacje. To ludzie z krwi i kości. Przede
wszystkim każdy z nich poszukuje tego czegoś, pierwiastka szczęścia, który
sprawi, że ich życie będzie lepsze. Szukają go w alkoholu, w
pozamałżeńskich związkach, w narkotykach, w niezobowiązującym seksie, w luksusowych
przedmiotach… Ale dla każdego tym czymś okazuje się być ostatecznie praca.
Praca w agencji to ich pasja. Mad
Men jest dla mnie m.in. serialem o pasji właśnie. Poza tym, jest to
serial, w którym łatwo odnaleźć odbicie większości problemów i rozterek, jakie
w ciągu całego życia targają człowiekiem. Świetnie, że scenarzyści nie
omijają najmłodszych bohaterów (w kolejnych sezonach mamy okazję podglądać
dorastanie Sally Draper). Nawet jeśli podejmowane tematy nie dotyczą nas
bezpośrednio, z większością z nich możemy się spotkać w naszym otoczeniu.
Z socjologicznego punktu widzenia, Mad
Men ma więc wartość nieocenioną.
* Burzliwe lata 60. Nie dziwi, że Mad Men jest ukochanym serialem Amerykanów. Ci jak wiadomo,
czuli są na produkcje mówiące o ich historii, a Mad Men realia lat 60. oddaje z pieczołowitą wręcz
dokładnością. Serial podejmuje problemy tamtych czasów, wiele miejsca
poświęcając obowiązującym wówczas konwenansom, a także przygląda się
ówczesnej sytuacji kobiet („szklany sufit” to tylko jeden z nich). W tle
pojawia się kadencja Kennedy’ego zakończona jego zabójstwem, wojna w
Wietnamie, zimna wojna, ruch hippisowski, LSD i marihuana, sekta Hare
Kriszna, lot na Księżyc czy nawet
śmierć Marilyn Monroe. Scenarzyści
nie zapominają też o tematach trudnych takich jak aborcja, antykoncepcja,
czy dojrzewanie seksualne dzieci, które to tematy były wówczas bardziej
drażliwe niż dziś.
* Filmowy sposób realizacji. Oczywiście ducha ówczesnych czasów oddają
najlepiej scenografia dopracowana w każdym szczególe oraz oszałamiające
kostiumy i charakteryzacja. Mad Men
jest serialem, na który z pewnością nikt nie szczędzi środków, bo
wizualnie to bodaj jeden z najlepszych seriali, jakie miałam okazję
oglądać (o modzie w Mad Men i o
modzie na retro, zainspirowanej przez niego, z pewnością powstanie osobny
wpis). Nie tylko za sprawą wyglądu bohaterów czy pomieszczeń, ale też z
uwagi na znakomite kadrowanie i zdjęcia. Serial ten kręcony jest jak film,
i to film dla wymagającego widza. Długie sceny, które nie kończą się tam,
gdzie ewidentnie wydawałoby się to prawdopodobne, płynne przejścia
montażowe (najbardziej charakterystyczne chyba z otwieraniem drzwi i
przechodzeniem przez nie – trudno na to nie zwrócić uwagi), częste sceny
zbiorowe, dynamiczne dialogi – to wszystko sprawia, że Mad Men to zdecydowanie coś więcej
niż serial.
* Don Draper. Mad Men zagrany jest
wręcz koncertowo. W obsadzie nie ma właściwie słabych punktów, drugi, a
nawet trzeci, plan radzi sobie równie dobrze, co pierwszy. Bryluje
oczywiście Jon Hamm w roli głównego bohatera, chorobliwie ambitnego
kobieciarza, Dona Drapera. Don jest kwintesencją tego serialu. Choć to typ
człowieka, którego generalnie nie powinno się lubić – w końcu wiemy o nim,
że nagminnie zdradza żonę, jest typowym kobieciarzem, dla współpracowników
często jest opryskliwy, nurza się w alkoholu i oparach tytoniu (jak
większość bohaterów, co tylko dodaje serialowi klimatu dekadencji) i do
tego nawet nie jest tym, za kogo się podaje. Ale Hamm gra go tak, że nie
sposób go nie kochać (przekonałam się nawet do jego wyglądu, a początkowo
nie wydawał mi się zbyt przystojny; jednak Draper to taki typ, który jak
najbardziej ma prawo pociągać kobiety) i mu nie współczuć. Aktor potrafi
oddać wszystkie emocje swojego bohatera, przeskakiwać od wybuchów agresji
czy przemów pełnych ekspresji (jego prezentacje przed klientami są
genialne), do chwil, w których jego bohater jawi się jako człowiek złamany
lub zrezygnowany. Draper z wszystkimi swoimi słabościami jest szalenie
interesującą, złożoną postacią, jedną z najbarwniejszych jakie zrodziła
nam telewizja. To z jednej strony everyman,
z drugiej postać o niepowtarzalnej biografii. Typ bogartowski – chłodny,
zamknięty w sobie, ukrywający emocje o twarzy zmęczonej życiem, ze
szklaneczką whisky w jednej dłoni, papierosem w drugiej. Za takimi
bohaterami tęsknimy, takich bohaterów kochamy (patrz: Dr House).
* Sposób prowadzenia narracji. Każdy z bohaterów jest na swój sposób ciekawy i,
co szczególnie warte podkreślenia, każdy nas interesuje. Bohaterowie nas
po prostu obchodzą. A to dlatego, że z odcinka na odcinek, z sezonu na
sezon, psychologia poszczególnych postaci jest coraz bardziej pogłębiana. W
trzynastu odcinkach każdego sezonu tak udaje się pociągnąć wątki głównych bohaterów,
że są oni dla nas wiarygodni. Każdy sezon to w zasadzie nowy rozdział w
życiu bohaterów, mający swoje wątki przewodnie, z których każdy jest na
koniec rozwiązany, co nie znaczy, że powraca echem w sezonie następnym.
Jednak generalnie obowiązuje zasada: nowy sezon, nowe problemy.
Jedną z najciekawszych postaci, kwintesencją kobiety lat 60. jest dla mnie Betty (plus : chcę mieć takie łóżko!) |
* Reklama.
Mad Men to skarbnica wiedzy,
jeśli chodzi o kulisy świata reklamy. Wszystkie kampanie pokazane w
serialu naprawdę kiedyś były przeprowadzone, a Mad Men to rzeczywiste określenie na pracowników agencji
reklamowych usytuowanych przy nowojorskiej Madison Avenue. Negocjacje nad
wymyślaniem reklam, proces twórczy (wspomagany czasem używkami),
prezentacje przed klientami - to zasadnicza część każdego odcinka serialu.
Część być może nawet najciekawsza, bowiem obfitująca w burzliwe dialogi,
ciekawe rozwiązania reklamowe, na które dziś patrzy się z nutką nostalgii,
i nieoczekiwane zwroty akcji.
* Kobiety.
Pamiętajmy, że czasy Mad Men to
okres, kiedy kobiety nie były traktowane poważnie. Ich rolą było
zajmowanie się domem i uszczęśliwianie mężczyzn. za szczyt ich możliwości
uznawano pracę sekretarki. Te, które „pchały się” na stanowiska
zastrzeżone dla mężczyzn, miały pod górkę. Kobiety w Mad Men są szalenie interesujące i reprezentują zupełnie różne
światy i podejście do życia. Peggy jest ambitna i chce robić karierę jako
copywriterka , Joan wydaje się znać swoje miejsce w szeregu (szefowej
sekretarek)i je akceptować, ale nie daje sobie przy tym w kaszę dmuchać,
Betty ma dość bycia przykładną gospodynią domową i dekoracyjnym dodatkiem
do swojego męża (jak większość żon w tamtych czasach), co skutkuje
najpierw wizytami u psychiatry (bardzo modny wówczas sposób „leczenia”
znudzonych żon), a Megan chce zostać aktorką, uważając, że ma prawo do
samorealizacji. Każda z nich ma więc swoje pragnienia, które wiążą się jednak
z poczuciem winy, że role dla nich zarezerwowane – matek i żon – nie
wystarczająco je zadowalają. Trudno jest się przebić w świecie mężczyzn, a
50 lat temu było jeszcze trudniej, czego Mad Men jest doskonałym świadectwem. Nie mniej, z drugiej
strony, kobiety w tym serialu to także męska opoka. Mówi się, że za każdym
sukcesem mężczyzny stoi kobieta i spoglądając na serial w szerszym
kontekście, trudno temu zaprzeczyć.
To zdjęcie promocyjne doskonale pokazuje, że granica między męskim a żeńskim, w latach 60. była wyraźnie postawiona |
O Mad Men można by pisać i pisać, ale
najlepiej będzie go samemu zobaczyć. W kwietniu startuje nowy sezon, jest więc
jeszcze trochę czasu, by nadrobić poprzednie, jeśli jeszcze nie znacie.
Lepszego serialu chyba obecnie nie ma.