Tefałen sprezentował nam w ostatni czwartek nagrodzony Oscarem film braci Coen "To nie jest kraj dla starych ludzi". Kompletnie nie rozumiem dlaczego całkiem świeży i dobry film (co można było wnioskować po ilości zdobytych nagród), był tak słabo reklamowany przez stację. Gdyby nie program tv nie wiedziałabym o jego emisji. Setna powtórka "Harry'ego Pottera...", "Władcy Pierścieni" albo co gorsze "Terminatora" czy jakieś kretyńskiej komedii romantycznej nagłaśniana jest przez dwa tygodnie. A wokół filmu, którego chyba jeszcze nie można było obejrzeć w telewizji, nie robi się praktycznie żadnego szumu. Ale to już nie moja strata, ja jestem za pan brat z gazetą o intrygującym tytule "To & Owo" oraz z programem tv portalu WP, więc takie filmy się przede mną nie ukryją ;)
Obejrzałam i co? To i owo. Mam mieszane uczucia, choć im dłużej myślę o tym filmie, tym bardziej dociera do mnie jego geniusz. Akcja toczy się bardzo powoli, co na początku bardzo mnie irytowało, ale z czasem staje się to największą siłą filmu - narasta napięcie, trzeba uważnie oglądać, kojarzyć fakty. Takie kino lubię. Kino, które wymaga zaangażowania, poświęcenia. Jak ten film zrozumieć, jak zrozumieć jego tytuł, jego zakończenie - po seansie przychodzi chwila konsternacji, ale potem człowiek się zaczyna zastanawiać i dochodzi do wniosku, że wcale nie taki ten film głupi.
To było dopiero moje drugie spotkanie z braćmi Coen (nie licząc ich noweli w "Zakochanym Paryżu"), ale nabrałam apetytu na ich kolejne filmy. Z większą ochotą zabiorę się za "Prawdziwe męstwo". Było to też moje drugie spotkanie z Cormakiem (nie mam pojęcia czy dobrze to zapisałam) McCarthym. Facet jest strasznym fatalistą. Czytając "Drogę", płakałam. Ostatnie co można powiedzieć o "...kraju dla starych ludzi" to to, że bije z niego optymizm. A książka, wiadomo, jest pewnie jeszcze bardziej przerażająca. Ale chyba warto po nią sięgnąć.
O filmie chciałam napisać jeszcze jedno: Javier Bardem jest wielkim aktorem i jeśli ktoś ma wątpliwości przekona się po tym filmie. Naprawdę, nie jestem w stanie znaleźć odpowiednich słów, gdy ktoś mnie tak zachwyci swoją grą. Wcielić się w czarny charakter, w nieźle obłąkanego mordercę, to jest dopiero wyzwanie. Bo czy Bardem wygląda na mordercę? To ostatnia rola w jakiej bym go widziała. Ale ten film jest jego. Zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Stworzył postać godną miana jednego z ciekawszych filmowych czarnych charakterów. Nie rozumiem czemu tę rolę potraktowano jako drugoplanową, ale Oscar i tak w 100% zasłużony.
Zahaczyłam o temat książek, więc pociągnę go dalej. Porzuciłam właśnie lekturę książki "Raj tuż za rogiem" Mario Vargasa Llosy. Byłam pod wrażeniem "Szelmostw niegrzecznej dziewczynki" i postanowiłam, że na tej książce moja przygoda z tegorocznym Noblistą się nie skończy. Nagroda utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto. W dodatku okładki jego książek są tak cudowne, że aż się prosi, żeby wziąć książkę i przeczytać. Ale najnowsza powieść Llosy nie przypadła mi do gustu. Staram się tego nie robić i nie porzucać rozpoczętej lektury, ale czytanie na siłę nie jest dobrym pomysłem, zwłaszcza jak ma się ferie i człowiek chce sobie robić przyjemności, a nie się męczyć. A czytanie tej książki to była męczarnia. Nuda i odpychające postaci. Ale nie zrezygnuję tak łatwo, może sięgnę po...No właśnie, może ktoś wie, co Llosy może mi się spodobać?
Na koniec będzie muzyka. Moje dwa odkrycia, z czego jedno sprzed niespełna 24 godzin. Siostra i brat, którzy grają diametralnie różną muzykę, ale są w tym świetni . Nie powinno to jednak nikogo dziwić, bo talent mają we krwi. Oto Eliot Paulina i Joe Sumner, dzieci Stinga.
skoro dopiero zaczynasz przygodę z braćmi Coen to zastanawiałam się przez chwilę czy nie polecić Ci konkretnych tytułów z ich repertuaru - ale po namyśle doszłam do wniosku, że każdy z nich ma w coś wyjątkowego do zaoferowania - życzę więc przyjemnego odkrywania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za chęci ;) Na pewno obejrzę "Big Lebowskiego" i myślę też o "Fargo", a koleżanka bardzo poleca "Bracie, gdzie jesteś". Ale najpierw zobaczymy jak mi się spodoba "Prawdziwe męstwo", wrażenia na pewno opiszę :)
OdpowiedzUsuńZacznę od końca :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o Fiction Plane, ale ta piosenka wpadła mi w ucho, trzeba będzie bardziej zgłębić ten temat ;) Natomiast z I blame Coco zetknęłam się parę miesięcy temu, ale potem jakoś wyleciało mi to z pamięci. Dziękuję za przypomnienie, bo muzyka Eliot Pauliny jest bardzo przyjemna :) I bardzo podoba mi się jej drugie imię :D
Teraz książkowo... Ja pana Vargasa Llosy nie czytałam, ale zawsze kiedy widzę te piękne okładki mam ochotę kupić którąś z jego książek. Odstrasza mnie tylko cena. Ale jeśli już się skuszę, to chyba na "Szelmostwa..." bo słyszałam wiele dobrych słów na temat tej książki. Tobie jak widzę też się podoba :) A tymczasem popełniam przestępstwo wobec słowa drukowanego, bo zaczęłam czytać ebooka ;) Marta poleciła mi cykl "Fandorin" Borisa Akunina, ale nie mogłam nigdzie znaleźć pierwszej części, czyli "Azazela". Póki co bardzo mi się podoba, ale nie przeczytałam za dużo, bo bolą mnie od tego oczy :D Ale poza tym czyta się bardzo lekko :)
I na koniec "To nie jest kraj dla starych ludzi". Też obejrzałam ten film dzięki uprzejmości stacji tvn. I też trafiłam na niego dzięki gazecie. Rzeczywiście tvn słabo reklamował ten film, co jest dziwne. Ale to telewizja, więc nic nie powinno nas dziwić :P
Ja ten film chciałam obejrzeć już dawno temu i jakoś ciągle to odkładałam, także tv mnie zmobilizowała. I też mam mieszane odczucia, chyba będę musiała zobaczyć jeszcze raz. Mnie to powolne tempo od początku bardzo wciągnęło, czułam się trochę jakbym też tam była i przyglądała się po kolei wszystkim trupom, próbując dociec dlaczego ci ludzie zginęli.
Na mnie też największe wrażenie zrobił Bardem. Stworzył jedną z lepszych ról jakie widziałam w ogóle. Do tej pory kojarzył mi się przede wszystkim z malarzem z Vicky Cristina Barcelona, a teraz już na zawsze będzie Chigurhem (nawiasem mówiąc, cały czas czytając to nazwisko automatycznie przekręcam je na Chirurga xD). Każda scena z jego udziałem napawała mnie lękiem. Kolejną zaletą filmu jest niewątpliwie zakończenie. Tytuł nabiera sensu :) Bardzo mnie zastanawia czy Anton w końcu zabił Carlę. I myślę, że tak, bo ona raczej się nie ugięła i nie obstawiła rzutu monetą, więc sam zadecydował. A ciężko mi sobie wyobrazić, żeby taki człowiek mógł tak po prostu darować komuś życie. Ale jestem ciekawa, jakie jest Twoje zdanie :)
I to by było na tyle ;)
Dopiero drugie spotkanie z braćmi Coen? To trzeba koniecznie ale to koniecznie nadrobić. Polecam przyjęcie kolejność - "Frago", " Big Lebowski", " Bracie gdzie jesteś" - jeśli zaczynamy od tych trzech filmów - dla mnie Fargo jest niedoścignionym wzorem ( przynajmniej jak na razie). Na " Prawdziwe męstwo" też się wybieram choć zapowiada się jako film niestandardowy. Ale bracia Coen chyba nie potrafią mnie zawieść.
OdpowiedzUsuńA co do kreacji Bardema to pikuś zagrać bezwzględnego mordercę. Ale zagrać bezwzględnego mordercę z taką fryzurą to już wymaga aktorskiego geniuszu:)
Paulina
OdpowiedzUsuńTeż mi się podoba to imię ;) Fiction Plane od razu wpada w ucho, więc coś w nim musi być :)
Zdarza mi się czytać ebooki, ale to jak już naprawdę bardzo mi zależy na jakiejś książce. Akunina ludzie wychwalają a mi się wydaje, że mi się nie spodoba ;/ Poczekam na Twoją rekomendację. A dopiero co wczoraj na półce w bibliotece minęłam wzrokiem jego nazwisko ;)
A nazwisko Chigurha też przekręcam ;) Nawet nie wiem czy teraz dobrze zapisałam ;) Mi się wydaje, że jednak zabił Carlę, bo oglądał swoje buty, czy nie są brudne od krwi.
Cara
Tym pierwszym filmem Coenów było "Okrucieństwo nie do przyjęcia" i szczerze mówiąc nie bardzo mi się spodobało (miałam zresztą do niego dwa podejścia). Ogólnie widzę, że różnorodność gatunkowa ich filmów jest ogromna. Dziękuję za wskazówki, zastosuję ;)
Co do fryzury Bardema, ona potęgowała jeszcze moje przerażenie i obrzydzenie do samej postaci. Celowo nie dałam tu jego zdjęcia, bo nie mogłabym na nie codziennie patrzeć ;)
zjawiam się z rewizytą i stwierdzam, że blog bardzo interesujący - kilka filmów ostatnio obejrzanych wspólnych wiec tym bardziej ciekawe było przeczytanie czyjegoś zdania, a kilka polecanych zamierzam obejrzeć :) będę zaglądał! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy, nie ma to konfrontowanie swoich wrażeń z opiniami innych, dlatego tak bardzo lubię blogi ;) Również pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci że miałam zamiar zabrac się za "Raj.." ale skutecznie mnie zniechęciłaś. ;) Ja też jestem pod urokiem "Szelmostw..." a co do okładek to zgadzają się chyba wszyscy. Natomiast próbowałam kontynuować moja przygodę z Llosą i na "Ciotka Julia i skryba" zawiodłam się sromotnie. Absolutnie nie polecam - można przeczytać ale co to za książka w porównaniu do Szelmostw... Pozdr.
OdpowiedzUsuń@Zuza - nigdy nie wiadomo, a nuż Tobie się "Raj..." spodoba ;) Ale myślę, że skoro nie podeszła Ci także inna powieść Llosy to jest to już jakiś znak. Widocznie to nie pisarz dla nas ;) To ciekawe, że z "Szelmostwami..." udało mu się trafić w masowe gusta.
OdpowiedzUsuń