Wydawać
by się mogło, że wyprodukowany przez BBC Northern Ireland zaledwie 5-odcinkowy
serial The Fall to nic nowego.
Policjantka ściga seryjnego mordercę kobiet. Ale po pierwsze – obydwie postaci są
bardzo interesujące, a po drugie – historia podana jest nam w ciekawej formie.
Otóż od początku wiemy, kto jest mordercą i obserwujemy jego codzienne życie.
Podwójne życie. Bo jak się okazuje, Paul to na co dzień mąż i ojciec, a z zawodu
terapeuta. Pozornie przeciętny człowiek, a jednak psychopata, który czuje w
sobie żądzę zabijania. Dokładnie prześwietla swoje ofiary, dokładnie planuje
zbrodnię i perfekcyjnie wykonuje to, co sobie zamierzy. Scenarzyści The Fall dają nam sygnał być może
bardziej wyraźniejszy niż to miało miejsce w innych serialach – morderca może
żyć tuż obok ciebie. Nigdy nie możesz być pewien, że jesteś bezpieczny.
Stella
Gibson, wysoko postawiona inspektor z Londynu, przybywa do Belfastu, by pomóc w
schwytaniu mordercy córki znanego polityka. Szybko jednak odkrywa, że to tylko
jedno z morderstw seryjnego zabójcy. Gibson to fascynująca kobieta, wobec
której mężczyźni nie mogą przejść obojętnie. Jest piekielnie seksowna (choć
przecież grająca ją Gillian Anderson nie jest wielką pięknością), zwłaszcza,
gdy przez przypadek nie dopina górnego guzika koszuli. Nie ma męża, ani dzieci,
woli „słodkie miłostki”, jak sama mówi, czyli romanse na jedną noc. To kobieta
niestereotypowa, raczej taki męski odpowiednik wszystkich Lutherów, Wallanderów
i innych detektywów popkultury. Chłodna, zdystansowana, opanowana profesjonalistka, ale nie
pozbawiona uczuć. Stella na pewno ma swoje traumy, na pewno jej przeszłość
kryje jakieś tajemnice i mam szczerą nadzieję, że poznamy je w drugim sezonie.
Gibson zdecydowanie ma też to coś, ten instynkt, który mają tylko najlepsi
(telewizyjni) policjanci. Zdecydowanie można mówić o wydźwięku feministycznym
serialu, bo i sama konstrukcja postaci Stelli za tym przemawia i fakt, że bez
niej policja po prostu nie poradziłaby sobie ze zbliżeniem się chociażby do
rozszyfrowania tożsamości zabójcy. Ogromnym atutem, jest to, że inspektor
Gibson towarzyszymy w wielu intymnych czynnościach, kiedy na ekranie jest tylko
Gillian Anderson i cisza. Wytwarza to bliskość między widzem a jej postacią,
daje wrażenie, że ją coraz lepiej znamy. Anderson jest w swojej roli znakomita,
niesamowicie wiarygodna, tworzy magnetyczną wręcz postać. Ale nie ustępuje jej talentem Jamie Dornan grający Paula. Zastanawiałam się, skąd znam jego nazwisko i okazało się, że to on wcieli się w postać Christiana Greya w ekranizacji bestsellerowej powieści E. L. James. Po tym co pokazał w roli Paula jestem przekonana, że doskonale sprawdzi się w roli perwersyjnego milionera. Kto wie, może ten film nie będzie taki zły?
The Fall wyróżnia naprawdę znakomity montaż, pokazujący
zarówno dwoistość ludzkiej natury, jak i różnorodność zaspokajania swoich
popędów. Jedni robią to przez seks, inni przez zabijanie. Twórcy decydują się
też na pokazanie życia mordercy – widzimy jak pomaga swoim podopiecznym,
opiekuje się dziećmi, a jednocześnie obsesyjnie planuje kolejne morderstwa i
przegląda zeszyty z perwersyjnymi rysunkami i zdjęciami. Fakt, że znamy jego tożsamość zupełnie nie odbiera przyjemności z oglądania serialu. Oglądamy
dwa równoległe wątki – poczynania sprawcy i śledztwo policji – i każdy z nich
jest świetnie poprowadzony. Sceny skupione na Paulu budzą niepokój, sceny
skupione na pracy policji są po prostu ciekawe. Jedynym drobiazgiem, który nie
pasuje mi do całości serialu jest wątek korupcji w policji, bo mam wrażenie, że
autorzy dodali go w obawie, że na samym śledztwie w sprawie Paula fabuły nie da
się pociągnąć. A tak bynajmniej nie jest.
Mała rola Archie Panjabi zrobiła mi duży apetyt na Żonę idealną |
The Fall to pierwszy serial jaki oglądam z lokacją w Belfaście.
Słychać to i widać, choć miasto jest jedynie tłem akcji, a nie staje się też
jej bohaterem, co tylko nadmiernie rozbudowałoby go o kolejne wątki. A właśnie
to sobie cenię w The Fall, że jest
skupiony na niemal jednym tylko wątku i nie „rozmienia” fabuły niepotrzebnie na
drobne. Poza tym pięć odcinków to w sam raz, by serial ten obejrzeć w ciągu
jednego dnia. Muszę przyznać, że dawno nie czekałam tak bardzo na kolejną serię
jakiegoś serialu (no dobra, może na niedawną, siódmą, Mad Men). Może więc dobrze się stało, że obejrzałam go niemal rok
po premierze, bo czas oczekiwania się skrócił (nowa seria będzie prawdopodobnie
jesienią). Jeśli Wy jeszcze macie w tej kwestii zaległości, namawiam do
nadrobienia. The Fall to czarny
kryminał, który wnosi do gatunku powiew świeżości.
Moja ocena: 9/10
zachęciłaś mnie ;) idę obejrzeć.
OdpowiedzUsuńrzadko udaje mi się znaleźć seriale, które naprawdę mnie wciągają. w szczególności te kryminalne tasiemce. rzadko kiedy reżyserzy kreują w takich serialach naprawdę ciekawe osobowości. na pewno sięgnę po ten serial i mam nadzieję, że się nie zawiodę :-)
OdpowiedzUsuńwww.okulturzesubiektywnie.blogspot.com
To taki krótkie serial może być wobec tego ideałem dla Ciebie :)
UsuńSerial z tak małą liczbą odcinków, to dla mnie ideał, bo nie jestem za bardzo serialowa. Jednak ja nie przepadam za kryminałami, i obawiam się to nie na moje nerwy. Jedna w obsadzie jest Archie Panjabi, którą bardzo lubię po obejrzeniu Żony Idealnej...
OdpowiedzUsuńJa też lubię takie krótkie seriale, choć jestem bardzo serialowa ;) Przyznam, że gdybym była sama w mieszkaniu to po obejrzeniu The Fall trochę miałabym stracha, więc jeśli faktycznie to nie na Twoje nerwy to nie polecam ;) A ja się coraz bardziej zastanawiam nad Żoną Idealną...
Usuń