10.06.2014

The Fall (2013 - , BBC)


Tak sobie myślę, że zrobić dziś dobry serial kryminalny, wyróżniający się na tle innych, jest piekielnie trudno. Tych seriali namnożyło się w ostatnich latach bardzo dużo i w gruncie rzeczy można powiedzieć, że wszystko już było. Nie przez przypadek coś określa się, że na przykład „jest w klimacie The Killing”. Trzeba jednak przyznać, że dobry kryminał to najczęściej kryminał skandynawski albo brytyjski. Ewentualnie amerykański ich remake.

Wydawać by się mogło, że wyprodukowany przez BBC Northern Ireland zaledwie 5-odcinkowy serial The Fall to nic nowego. Policjantka ściga seryjnego mordercę kobiet. Ale po pierwsze – obydwie postaci są bardzo interesujące, a po drugie – historia podana jest nam w ciekawej formie. Otóż od początku wiemy, kto jest mordercą i obserwujemy jego codzienne życie. Podwójne życie. Bo jak się okazuje, Paul to na co dzień mąż i ojciec, a z zawodu terapeuta. Pozornie przeciętny człowiek, a jednak psychopata, który czuje w sobie żądzę zabijania. Dokładnie prześwietla swoje ofiary, dokładnie planuje zbrodnię i perfekcyjnie wykonuje to, co sobie zamierzy. Scenarzyści The Fall dają nam sygnał być może bardziej wyraźniejszy niż to miało miejsce w innych serialach – morderca może żyć tuż obok ciebie. Nigdy nie możesz być pewien, że jesteś bezpieczny.


Stella Gibson, wysoko postawiona inspektor z Londynu, przybywa do Belfastu, by pomóc w schwytaniu mordercy córki znanego polityka. Szybko jednak odkrywa, że to tylko jedno z morderstw seryjnego zabójcy. Gibson to fascynująca kobieta, wobec której mężczyźni nie mogą przejść obojętnie. Jest piekielnie seksowna (choć przecież grająca ją Gillian Anderson nie jest wielką pięknością), zwłaszcza, gdy przez przypadek nie dopina górnego guzika koszuli. Nie ma męża, ani dzieci, woli „słodkie miłostki”, jak sama mówi, czyli romanse na jedną noc. To kobieta niestereotypowa, raczej taki męski odpowiednik wszystkich Lutherów, Wallanderów i innych detektywów popkultury. Chłodna, zdystansowana, opanowana profesjonalistka, ale nie pozbawiona uczuć. Stella na pewno ma swoje traumy, na pewno jej przeszłość kryje jakieś tajemnice i mam szczerą nadzieję, że poznamy je w drugim sezonie. Gibson zdecydowanie ma też to coś, ten instynkt, który mają tylko najlepsi (telewizyjni) policjanci. Zdecydowanie można mówić o wydźwięku feministycznym serialu, bo i sama konstrukcja postaci Stelli za tym przemawia i fakt, że bez niej policja po prostu nie poradziłaby sobie ze zbliżeniem się chociażby do rozszyfrowania tożsamości zabójcy. Ogromnym atutem, jest to, że inspektor Gibson towarzyszymy w wielu intymnych czynnościach, kiedy na ekranie jest tylko Gillian Anderson i cisza. Wytwarza to bliskość między widzem a jej postacią, daje wrażenie, że ją coraz lepiej znamy. Anderson jest w swojej roli znakomita, niesamowicie wiarygodna, tworzy magnetyczną wręcz postać. Ale nie ustępuje jej talentem Jamie Dornan grający Paula. Zastanawiałam się, skąd znam jego nazwisko i okazało się, że to on wcieli się w postać Christiana Greya w ekranizacji bestsellerowej powieści E. L. James. Po tym co pokazał w roli Paula jestem przekonana, że doskonale sprawdzi się w roli perwersyjnego milionera. Kto wie, może ten film nie będzie taki zły? 



The Fall wyróżnia naprawdę znakomity montaż, pokazujący zarówno dwoistość ludzkiej natury, jak i różnorodność zaspokajania swoich popędów. Jedni robią to przez seks, inni przez zabijanie. Twórcy decydują się też na pokazanie życia mordercy – widzimy jak pomaga swoim podopiecznym, opiekuje się dziećmi, a jednocześnie obsesyjnie planuje kolejne morderstwa i przegląda zeszyty z perwersyjnymi rysunkami i zdjęciami. Fakt, że znamy jego tożsamość zupełnie nie odbiera przyjemności z oglądania serialu. Oglądamy dwa równoległe wątki – poczynania sprawcy i śledztwo policji – i każdy z nich jest świetnie poprowadzony. Sceny skupione na Paulu budzą niepokój, sceny skupione na pracy policji są po prostu ciekawe. Jedynym drobiazgiem, który nie pasuje mi do całości serialu jest wątek korupcji w policji, bo mam wrażenie, że autorzy dodali go w obawie, że na samym śledztwie w sprawie Paula fabuły nie da się pociągnąć. A tak bynajmniej nie jest.

Mała rola Archie Panjabi zrobiła mi duży apetyt na Żonę idealną
The Fall to pierwszy serial jaki oglądam z lokacją w Belfaście. Słychać to i widać, choć miasto jest jedynie tłem akcji, a nie staje się też jej bohaterem, co tylko nadmiernie rozbudowałoby go o kolejne wątki. A właśnie to sobie cenię w The Fall, że jest skupiony na niemal jednym tylko wątku i nie „rozmienia” fabuły niepotrzebnie na drobne. Poza tym pięć odcinków to w sam raz, by serial ten obejrzeć w ciągu jednego dnia. Muszę przyznać, że dawno nie czekałam tak bardzo na kolejną serię jakiegoś serialu (no dobra, może na niedawną, siódmą, Mad Men). Może więc dobrze się stało, że obejrzałam go niemal rok po premierze, bo czas oczekiwania się skrócił (nowa seria będzie prawdopodobnie jesienią). Jeśli Wy jeszcze macie w tej kwestii zaległości, namawiam do nadrobienia. The Fall to czarny kryminał, który wnosi do gatunku powiew świeżości.


Moja ocena: 9/10 

5 komentarzy:

  1. zachęciłaś mnie ;) idę obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  2. rzadko udaje mi się znaleźć seriale, które naprawdę mnie wciągają. w szczególności te kryminalne tasiemce. rzadko kiedy reżyserzy kreują w takich serialach naprawdę ciekawe osobowości. na pewno sięgnę po ten serial i mam nadzieję, że się nie zawiodę :-)
    www.okulturzesubiektywnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taki krótkie serial może być wobec tego ideałem dla Ciebie :)

      Usuń
  3. Serial z tak małą liczbą odcinków, to dla mnie ideał, bo nie jestem za bardzo serialowa. Jednak ja nie przepadam za kryminałami, i obawiam się to nie na moje nerwy. Jedna w obsadzie jest Archie Panjabi, którą bardzo lubię po obejrzeniu Żony Idealnej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię takie krótkie seriale, choć jestem bardzo serialowa ;) Przyznam, że gdybym była sama w mieszkaniu to po obejrzeniu The Fall trochę miałabym stracha, więc jeśli faktycznie to nie na Twoje nerwy to nie polecam ;) A ja się coraz bardziej zastanawiam nad Żoną Idealną...

      Usuń

Dziękuję, że zostawiasz po sobie ślad, bo to daje mi motywację do pisania. Fajnie jest mieć świadomość, że moje słowa nie trafiają w próżnię. Każdy komentarz czytam z uwagą, choć nie na każdy odpisuję. Nie widzę sensu w odpisywaniu dla samej zasady, kiedy nie mam nic do dodania. Mam nadzieję, że to rozumiesz.