Czy
zastanawialiście się kiedyś, kto jest waszym ulubionym scenarzystą? Reżyserów,
aktorów i aktorki to i owszem, każdy ma ulubionych. Wydaje się to zresztą
rzeczą naturalną wśród kinomanów lub tych, którzy filmy oglądają tylko od czasu
do czasu. Nie wiedzieć czemu, scenarzyści na ogół są pomijani przy opowiadaniu
o naszych filmowych preferencjach. W mediach rzadko mówi się kto stoi za
scenariuszem danego filmu, na ustach wszystkich są zawsze członkowie obsady no
i oczywiści reżyser. Zapomina się, że przecież to scenariusz jest podstawą dla
filmu i, gdyby się nad tym zastanowić, to jego twórca decyduje o kształcie
filmu i o tym, czy spodoba się on widowni. Każdy z nas, po obejrzeniu iluśtam,
filmów w swoim życiu, przyzna, że ze złego scenariusza trudno zrobić dobry
film. To sama opowieść musi w pierwszej kolejności być zajmująca, porywająca,
interesująca… Dlatego wydaje mi się, że scenarzysta odwala naprawdę
najważniejszą robotę w procesie powstawania filmu. Postanowiłam usiąść i
zastanowić się jakich scenarzystów najbardziej cenię. A ponieważ o
scenarzystach, jak wspomniałam, najczęściej się milczy, (a w ogóle czemu
scenarzyści to najczęściej mężczyźni?!) nie było to łatwe. Druga sprawa, że ci
moi ulubieni scenarzyści łączą w sobie również rolę reżysera. W tym przypadku
zaczyna więc być mowa o kinie autorskim, a to temat na zupełnie osobny wpis. A
więc Allen, Almodovar, i inni zostali wyłączeni z gry. Oto moja subiektywna
lista najciekawszych scenarzystów (w kolejności przypadkowej):
Alan
Ball
Człowiek
chyba o największej wrażliwości w Hollywood. Być może mój nr 1 na tej liście.
Najpierw napisał scenariusz do genialnego American Beauty, za który dostał
wszelkie możliwe w tym światku nagrody, potem stworzył przełomowy dla telewizji
serial Sześć stóp pod ziemią, w którym nie bał się jako jeden z pierwszych
odważnie mówić o takich tematach tabu jak homoseksualizm, rasizm, narkotyki czy
seks. Dziś najlepiej znany ze stworzenia serialu Czysta krew. Ball jest gejem i
buddystą i z pewnością można świadectwo tego znaleźć w jego scenariuszach. Przede
wszystkim jednak obnaża on w nich ludzką naturę, nasze ukryte pragnienia, które
stoją w sprzeczności z naszym codziennym zachowaniem, oraz burzy mit idealnego
amerykańskiego stylu życiu.
Richard
Curtis
Twórca
najlepszych komedii romantycznych pod słońcem. Cztery wesela i pogrzeb, Notting
Hill, Dziennik Bridget Jones, no i w końcu flagowe Love Actually (które również
wyreżyserował) – wszystkie scenariusze wyszły spod jego pióra. A po drodze do
świata filmu pisał też scenariusze do kultowych brytyjskich sitcomów – Czarnej
Żmii i Jasia Fasoli. Co ciekawe, nie jest wcale Brytyjczykiem, lecz
Nowozelandczykiem. Choć w sumie różnica to wcale nie taka wielka, bo królowa ta
sama. Filmy do których pisał scenariusze, są lekkie i bezpretensjonalne, a
jednak nie uwłaczają inteligencji widza. Są ciepłe i śmieszą, a humor w nich
nie jest prostacki.
Anders
Thomas Jensen
Twórca
o tyle interesujący, że podejmujący się bardzo różnorodnych tematów. Duńczyk
najpierw zasłynął pisząc skrypty dla rodzimych twórców, m.in. Wilbur chce się
zabić, Tuż po weselu czy Otwarte serca, potem sam zaczął je reżyserować, co
zaowocowało Zielonymi rzeźnikami i Jabłkami Adama. Nie przez przypadek
wymienione filmy są jednymi z najbardziej znanych skandynawskich produkcji. Jak
widać, łączy je osoba scenarzysty, a to o czymś świadczy. W końcu upomniało się
o Jensena Hollywood i napisał scenariusz do Księżnej, który przyznajmy, jakoś
dziwnie nie pasuje do reszty jego dorobku. Potem był kontrowersyjny Antychryst,
a następnie W lepszym świecie, zdobywca Oscara dla najlepszego nie
anglojęzycznego filmu w roku 2011. Nie wszystkie z tych filmów już widziałam,
ale póki co mogę powiedzieć jedno – Jensen ma bardzo oryginalne pomysły i
powołuje do życia bardzo interesujących, złożonych charakterologicznie
bohaterów. Równie ciekawie wychodzi mu pisanie komediodramatów z dozą
specyficznego skandynawskiego poczucia humoru, jak i poważnych dramatów, w
których porusza tematy trudne i delikatne. Można liczyć, że każdy kolejny film
ze scenariuszem autorstwa Jensena będzie interesujący.
Guillermo
Arriaga
Meksykański
scenarzysta, będący także pisarzem. Zasłynął ze współpracy z reżyserem
Alexandro Gonzalesem Inarritu, i z głośnego jej zerwania tuż po premierze filmu
Babel. Jego scenariusze są misternie skonstruowane i konsekwentnie zawsze
przyjmują tę samą formę mozaiki. Początkowo trudno się połapać w tych
historiach opowiadanych z perspektywy kilku różnych bohaterów i w mieszaniu
płaszczyzn czasowych, co jest znakiem rozpoznawczym Arriagi. O co chodzi, do
czego to zmierza, jaki ma ze sobą związek? W którymś momencie zawsze dobrotliwy
scenarzysta nas oświeca, przecinając w końcu drogi bohaterów i uświadamiając
nam tym samym jak bardzo wpływamy swoim zachowaniem na życie innych. W 21
gramach było to nowatorskie i spotkało się z uznaniem, ale Babel i Granice
miłości, które Arriaga także wyreżyserował, nie powtórzyły tego sukcesu, choć
nie musi to być koniecznie wina scenariusza. Ja Arriagę lubię, bo każe mi
myśleć i skupiać się podczas seansu.. Jest co prawda w Arriadze coś z Paolo
Coelho (nie tylko wygląd), jakiś tani dydaktyzm czy moralizm, ale jako że lubię dramaty, te jego
gorzkie diagnozy społeczne przepełnione melancholią do mnie przemawiają.
Aaron
Sorkin
Ten
pan mógłby napisać wyłącznie scenariusz do The Social Network a i tak znalazłby się
na tej liście. Napisać porywający scenariusz o czymś tak mało filmowym, jak
powstanie portalu społecznościowego to wielka sztuka. Zbudować akcję filmu
prawie wyłącznie na dialogach to sztuka chyba jeszcze większa. Niewiele
„przegadanych” filmów (a ten do takich bezsprzecznie należy) potrafi tak
wciągnąć. Nie wiem jak się ma scenariusz do książki Bena Mezricha na podst.
której powstał, ale przeglądając ją miałam wrażenie, że była ona ewidentnie jedynie
inspiracją dla Sorkina. Oprócz TSN pan ten ma na koncie m.in. kilka scenariuszy
seriali, których był też pomysłodawcą: Prezydencki poker czy Redakcja sportowa.
Ostatnim jego dzieckiem jest Newsroom, głośno reklamowany, szeroko komentowany,
ale niestety podobno niezbyt udany, serial demaskujący kulisy pracy przy
powstawaniu telewizyjnego serwisu informacyjnego. Bądź co bądź, Sorkin to
ciekawy scenarzysta, który odciska w swoich tekstach swoje lewicowe poglądy.
Interesuje go współczesność w ujęciu politycznym i społecznym, a najbardziej
chyba mechanizmy nią rządzące.
Diablo
Cody
Jedyna
kobieta w tym zestawieniu. Nie znam wszystkich jej dokonań (żałuję zwłaszcza,
że nie widziałam ani jednego odcinka Wszystkich wcieleń Tary), ale z jej
scenariuszy wyłania się ciekawy jak dla mnie portret kobiet. W ogóle widać, że
kobiety to jej główny temat zainteresowań, a kobiecość postrzega dosyć
niestereotypowo. Warto przypomnieć, że ta laureatka Oscara za Juno, kiedy
pisała ów scenariusz, parała się interesującym zajęciem seks-telefonistki. I to
się nazywa właśnie kariera od pucybuta do milionera ;) Wystarczy spojrzeć też
na jej zdjęcie, by wyobrazić sobie jaki to typ kobiety. Odważna,
bezkompromisowa, z dużym poczuciem humoru – widać to też w jej bohaterkach,
pobrzmiewają te cechy także w jej ciętych dialogach. Ciekawa jestem jak wyjdzie
jej w pełni autorski projekt Lamb of God.
Jerzy
Andrzejewski
Po
pierwsze pisarz, w drugiej kolejności scenarzysta tak wybitnych filmów Andrzeja
Wajdy jak Popiół i diament oraz Niewinni czarodzieje. To dwa diametralnie różne
filmy, ale obydwa tak samo mnie zachwyciły. Niewinni… tak jak w tytule są
czarującym filmem, który bazuje na spotkaniu dwóch przypadkowych osób i ich
rozmowie. Dialogi napisane przez Andrzejewskiego są tak lekkie i błyskotliwe,
że człowiek nabiera autentycznej ochoty by samemu doświadczyć takiego
spotkania. Ten film jest magiczny. Natomiast Popiół i diament chwyta za serca
autentycznymi dylematami pokolenia Kolumbów i ukazaniem bezsensu wojny. Scena
podpalania wódki w kieliszkach – mistrzowska. Oszczędność słów, przekazanie
tego, co najważniejsze za pomocą gestów i emocji bohaterów dobrze wpłynęły na
jakość filmu. Niby o historii, ale z perspektywy psychologicznej.
Ubolewam
nad tym, że Andrzejewski jest jedynym Polakiem, którego mogę tu wymienić. W
przeszłości pojedyncze dobre scenariusze poczynili Janusz Głowacki (Trzeba zabić tę
miłość i Rejs; ma szansę wrócić na szczyt Wałęsą) czy Jerzy Skolimowski (współtworzył
Nóż w wodzie), ale to takie wyjątki. Nie mamy i chyba nawet nigdy nie mieliśmy
dobrych stricte scenarzystów, ludzi, którzy zajmowaliby się wyłącznie pisaniem scenariuszy. U nas
scenarzysta od razy chce być reżyserem, co jest ok. i świetnie wychodzi
Kolskiemu, Krauzemu, Polańskiemu czy Smarzowskiemu. Ale nie ma ludzi, którzy
pisaliby po przyjacielsku także dla innych. Może dlatego, że w przeciwieństwie
do napisania piosenki (a w świecie muzyki pisanie dla innych jest na porządku
dziennym), pisanie scenariusza to długa i żmudna robota. Choć iskra boża
potrzebna jest tu i tu taka sama.
Jestem
bardzo ciekawa, jakich Wy cenicie scenarzystów.
P.S. Tytuł posta otwiera
możliwości do wprowadzenia całego cyklu o zawodach związanych ze światem filmu.
Może o tym pomyślę.
dzięki a tego posta... rzeczywiście opisując filmy rzadko się zwraca uwagę na scenarzystów.
OdpowiedzUsuńScenarzyści są w Hollywood raczej traktowani po macoszemu. Mają po prostu wprowadzać w scenariuszu zmiany, o których decyduje producent. Tylko ci najlepsi potrafią "wybić się na niepodległość" i zapisać w pamięci kinomanów. :) Kilku twórców z Twojej listy znami i cenię, innych nie, ale przez ostatnie parę lat trochę się zapóźniłam jesli chodzi o kino.
OdpowiedzUsuńDo listy dorzuciłabym Andrew Daviesa, który zachwycił mnie scenariuszem "Dumy i uprzedzenia" (serial z 1995 r.), ale ma też na koncie wiele innych projektów, m.in. obie części Bridget Jones.
Oczywiście nie kojarzę go ;) ale widzę, że Davies stoi też za scenariuszem "Powrotu do Brideshead" a to bardzo dobry film.
UsuńTrudne zadanie. Po seansie zdarza mi się pomyśleć "o, scenariusz był fajny", ale zwykle nie sprawdzam kto za nim stoi.
OdpowiedzUsuńJa też, jak poprzedni komentujący często zwracam uwagę na to, że scenariusz był świetnie rozpisany, ale już rzadko sprawdzam kto za tym stoi :) Alan Ball i Richard Curtis należą z wymienionych przez Ciebie, do moich ulubionych. Wszystkie ich twory są rewelacyjne i specyficzne dla obu panów. Nie do podrobienia :)
OdpowiedzUsuń