Parę osób od wczoraj zadało mi to pytanie, a nawet gdyby nikogo to nie obchodziło i tak Was bym poinformowała jakie jest moje zdanie :D Nie mogę odpuścić okazji do urozmaicenia bloga kilkoma zdjęciami z takiej imprezy ^^
Zatrzymane w kadrze - najwięksi wygrani gali |
Na 18 kategorii, w których typowałam, w 10 moje pobożne życzenia się spełniły. Niestety, nie wszystkie w tych najbardziej prestiżowych. Samej gali nie mogłam oglądać, więc nie wiem czy rację mają Ci, którzy krytykują twierdząc, że było sztywno i nudno. Ale Anne i James od początku wydawali mi się nie na miejscu, choć o dziwo bardziej wierzyłam w Jamesa, a okazuje się że podobno to on wypadł gorzej w roli prowadzącego.
Z siedmiu sukienek Anne ta była najlepsza :) |
Co do werdyktu, Akademia nie jest Bogiem ani wyrocznią, dlatego nie należy przyjmować jej decyzji bezkrytycznie. Wielokrotnie już nie doceniała zasłużonych, tylko tych, którzy albo byli nominowani setny raz i po prostu trzeba im było dać w końcu nagrodę, żeby nie było im przykro, albo tych, którzy wzruszyli ją jakąś pokrzepiającą serca historyjką, która wcale nie musiała być wybitna. Ale to fenomenalnie opisał zwierz. Akademia boi się odważnych tematów. Może je wyróżnić nominację, ale już nie nagrodą. Nie lubi czarnych charakterów (choć są oczywiście wyjątki jak np. Oscar dla Javiera Bardema za "To nie jest kraj dla starych ludzi"). Tak, trzeba przyznać, że jest zachowawcza i poprawna. Nagroda dla "Jak zostać królem" nie jest może jakimś dramatem, film mi się podobał, ale czy rzeczywiście był lepszy od dajmy na to "Social Network" i "Black Swan"? Jest świetnie nakręcony, udało się zrobić film, w którym ciągle tylko gadają, ale nie nudzi to absolutnie widza. To przede wszystkim zasługa świetnej obsady, która swoim "gadaniem" potrafiła zainteresować. Ale co ten film wnosi nowego do naszego życia? Schemat scenariusza wyeksploatowany do granic możliwości: człowiek pokonuje swoje słabości, zmotywowany przez odpowiednią osobę, która potem staje się dla niego bardzo ważna. Co ten film wnosi nowego do kina? Czy mówi o czymś, o czym do tej pory się nie mówiło? Czy wykorzystuje jakieś nowe środki wyrazu? Nie, nie, nie. Podpisuję się pod tym, co napisał pan Jacek Wakar z Przekroju. Warto też wiedzieć, jak głosuje Akademia. O tym pisze Bartosz Węglarczyk. Ten system się nie sprawdza, to pewne. Z drugiej strony, wcześniej Akademia też nie była bezbłędna. Z trzeciej, nie dogodzi się każdemu.
Aż miło popatrzeć :) |
Za to jednym mnie Akademia bardzo pozytywnie zaskoczyła. Po BAFCIE dla Alexandra Desplata i w ogóle po całej BAFCIE, kiedy "Jak zostać królem nagle" zastąpiło film Finchera w roli głównego faworyta Oscarów, zaczęłam się poważnie obawiać o panów Trenta Reznora i Atticusa Rossa. Pogodziłam się już wtedy z faktem, że prawdopodobnie Akademia nie pójdzie z duchem czasu i przyzna nagrodę za muzykę nudnej ścieżce do "...Króla". A tu proszę, niespodzianka :) Bardzo, bardzo się cieszę :) "Social Network" bez tej muzyki to nie byłby ten sam, genialny film. A i bez obrazu miło posłuchać :)
Oglądając w internecie mowę dziękczynną Natalie Portman sama się nieomal wzruszyłam. Bloody Hell! W końcu, chciałoby się krzyknąć za Christianem Bale'm. A Melissa Leo? Tu mam wątpliwość - wpadka to czy kolejna dobrze zagrana rola?
A czerwony dywan? Może zanim do niego przejdę, rzućcie okiem na to, kto z kim siedział i rozmawiał. Wiele mówiące jest zdjęcie numer 24 :)
Co do sukienek to chyba jakiś modowy kryzys. Oczywiście, nie widziałam wszystkich kreacji, to chyba niemożliwe. Ale z tych, które zajmowały czołowe miejsca w serwisach internetowych najlepsze wrażenie zrobiła na mnie sukienka Natalki (ale ona nawet w worku na kartofle wyglądałaby cudnie, bo ciąża wyraźnie jej służy), Halle Berry i Hilary Swank. Nad paniami, którym nie wyszło, pastwić się nie będę :) A może coś ciekawego mi umknęło? Dajcie znać.
Podobne. I chyba dlatego tak mi się obydwie spodobały. |
Kocham na nią patrzeć |
I to tyle. Ciekawe jak będzie za rok.
A ja się bardzo cieszę z wszystkich oskarów dla Króla i tylko dałabym mu jeszcze za drugoplanową męską. Wszystkich kandydatów nie oglądałam, ale z tych, które widziałam "Jak zostać królem" nie tylko najbardziej mi się podobało, ale też najbardziej na statuetkę zasłużyło. No ale ja nie znoszę Aronofsky'ego, a "Social Network" też mnie nie poruszyło...
OdpowiedzUsuńJa się cieszę z Oscara dla Colina, a pozostałe zaakceptowałam, bo film mi się podoba, tylko że w tym roku były lepsze. Staram się na to spojrzeć nie tylko przez pryzmat własnej sympatii, ale także z szerszej perspektywy.
OdpowiedzUsuńOglądałam Oskary i rzeczywiście było nudno, przewidywalnie i chociaż myślałam, że para Anne i James będzie znakomita to niestety tak nie było. Ich żarty nie były śmieszne (przebranie Jamesa za MM było żałosne po prostu), uśmiechy jakby przyklejone z reklamy pasty do zębów. Nie podobało mi się. Zabawniejsi byli Ci, którzy odebrali nagrody ;) Przy podziękowaniach Natalie też się wzruszyłam, bo z całego serducha życzyłam jej tego oskara. Szkoda tylko, że Black Swan nie dostało statuetki za najlepszy film. "Jak zostać królem" to świetne aktorstwo, ale przede wszystkim laurka dla Wielkiej Brytanii, która nie wiem dlaczego okazała się ważna dla Akademii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Pod względem emocjonalnym Oscary spłynęły po mnie jak po kaczce. Nie oglądałam gali, nie widziałam mowy Natalie - ale mam zamiar nadrobić. Brakowało mi tego ciepełka satysfakcji jakie pojawiło się dzięki wynikom Złotch Globów. Tutaj TSN nie wygrało więc wzruszyłam ramionami - jak nie to nie, końca świata nie widać.
OdpowiedzUsuńOczywiście obejrzę najważniejsze filmy oscarowe, nawet mam specjalną listę na której odhaczam po obejrzeniu. Tylko TKS oraz BS zrobiły się trochę przereklamowane - odczekam trochę czasu by na spokojnie zobaczyć.
Jestem modową ignorantką, ale zgadzam się, że Natalie prezentowała się wspaniale - kocham ten odcień fioletu. Co do sukni Hilary, to problem tkwi głównie w kolorze i dolnej partii. U Halle dół jest interesujący, ale to nie jest kolor dla niej.
Cóż, ja patrzę głównie przez pryzmat własnej sympatii, bo przecież obiektywna nie będę... Chciałabym, żeby kręcili więcej takich filmów jak The King's Speech, więc cieszę się ze statuetki dla niego. Dobre kino rozrywkowe, czyli dokładnie to za co przyznają oskary...
OdpowiedzUsuńNie umiem oceniać filmów obiektywnie, ale w pozostałych które obejrzałam też nie widziałam nic odkrywczego, a podobały mi się mniej (w tym jeden uznałam za beznadziejny).
Nie przez pryzmat własnej sympatii oceniam co najwyżej Colina Firtha, którego szczerze nie lubię, ale przyznaję, że to świetny aktor. :)
Zwierz odnosi podobne wrażenie co większość z was - nie było emocji ( zwierz pomylił się tylko cztery razy co już o czymś świadczy). Jedyne co go naprawdę zaskoczyło to nagroda dla reżysera - moim zdaniem zupełnie nie zasłużona. Narzekania że Oscary przyznaje się nie koniecznie najlepszym filmom są równie stare co owa nagroda. Najbardziej chyba ucieszyła mnie nagroda dla Firtha i dla... muzyków - rzeczywiście ścieżka dźwiękowa do Social Network była świetna.
OdpowiedzUsuńCo do prowadzących oberwało się im mniej niż powinno bo James był absolutnie beznadziejny.
A i zwierz czuje się wzruszony odnośnikiem
@przyjemnostki
OdpowiedzUsuńspotkałam się z opinią, że Oskar dla Jak zostać królem to prezent ślubny dla księcia Williama ;)
@Agna
Ja się zawsze niezdrowo emocjonuję Oscarami ;) Ale tak jak napisałam nie też wygrana Króla nie jest dla mnie końcem świata. Byłaby nim wygrana Prawdziwego Męstwa ^^
Nie wiem jak Ty, ale ja jak oglądam film, który zdobył Oscara to na siłę szukam w nim tego "czegoś" co mu tę nagrodę przyniosło. I często jestem zwyczajnie rozczarowana. Mam nadzieję, że w przypadku Króla tak u Ciebie nie będzie, bo to jednak nie jest zły film :)
@Ysabell
Wiem, że jest niewielu takich nawiedzonych jak ja, co starają się być obiektywni ;) Każdy widz ocenia filmy swoją własną miarą. A który film uznałaś za beznadziejny, jeśli można wiedzieć?
Bardzo mi się podoba teoria o prezencie ślubnym. :)
OdpowiedzUsuńBardzo nie podobał mi się "The Kids Are All Right". W zasadzie nie podobało mi się w tym filmie nic poza dwoma głównymi rolami, a podczas oglądani miałam wrażenie, że patrzę na marną etiudę studencką...
Jutro z kolei idę na "Prawdziwe męstwo" i jestem ciekawa jak mi się spodoba.
@Ysabell
OdpowiedzUsuńA mi się podobał The Kids Are All Right. Taki bezpretensjonalny, lekki i na ciekawy temat. Wiem o co Ci chodzi pisząc, że wyglądał na marną etiudę. Chyba po prostu trzeba lubić takie filmy ;)
Mi się z kolei właśnie Prawdziwe Męstwo podobało najmniej także też jestem ciekawa, czy chociaż tutaj będziemy zgodne ;)
@cara
Też strasznie żałuję, że Fincher nie został wyróżniony. Zresztą nie tylko on był lepszy od Hoopera.
A co do odnośnika, cała przyjemność po mojej stronie ;)
No i nie będziemy zgodne, bo mnie się "Prawdziwe męstwo" podobało :). Może nie było genialne, ale bardzo dobre już tak. Co prawda nie widziałam wersji z Johnem Waynem (zamierzam to nadrobić), więc porównać nie mogę i co prawda rozumiem rozczarowanie fanów braci Coen i fanów westernów, ale moim zdaniem film był naprawdę dobry. Profesjonalnie zrobiony, naładowany nawiązaniami i symboliką, pięknie nakręcony (do mnie przemówiło piękno tych zdjęć), bardzo przemyślany (bo historia nie ma dziur, choć to może być akurat zasługa książki) i naprawdę dobrze zagrany.
OdpowiedzUsuńWięc wychodzi, że gust filmowy mamy niemal zupełnie odwrotny. :)
Cóż, Ysabell, pozostaje mieć nadzieję że co do jakiejś książki się zgadamy ;) Wypożyczyłam dziś Okruchy dnia, więc wkrótce może skonfrontuje swoje wrażenia z tym co napisałaś u siebie ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń