Lubię
być czasami o krok do przodu, o krok przed innymi. Dlatego skusiłam się na pięcioodcinkowy serial kryminalny Most nad Sundem (jeden odcinek = 2
godziny) emitowany niedawno przez stację Ale Kino. Serial powstał w
koprodukcji duńsko – szwedzkiej, co jest najistotniejszym czynnikiem, dla
którego go obejrzałam. Skandynawowie bowiem są marką samą w sobie jeśli chodzi
o kryminały, czy to książki, filmy czy seriale. Moją uwagę na ten serial
zwróciła prasowa reklama i przeczytanie, że serial ten podbił Europę skupiając
przed telewizorem kilkumilionową publiczność. Do obejrzenia natomiast skłoniło
mnie przekonanie, że skoro to taka rewelacja, to z pewnością podzieli los
duńskiego Forbrydelsen (znanego dziś
bardziej jako duńskie The Killing) i
doczeka się wkrótce amerykańskiego, tudzież ewentualnie brytyjskiego, remake’u.
I kiedy większość widzów będzie się nim zachwycać, ja będę mieć nad nimi tę
wyższość, że znam już oryginał, który w dodatku był sto razy lepszy. Tak,
kierowała mną taka przeobrzydliwa chęć bycia o krok przed innymi (to chyba
nawet całkiem hipsterskie gdyby się zastanowić głębiej…;)). Co ważne, poczuć tę
satysfakcję najprawdopodobniej będzie mi dane, bo doszły mnie słuchy, że
Brytyjczycy wraz z Francuzami szykują już swoją wersję Mostu…, która miałaby zadebiutować na ekranach w przyszłym roku. A
więc okazałam się dobrym (?) prorokiem. Albo po prostu mam coraz lepsze
rozeznanie w świecie telewizji (zawdzięczam to pięciu latom studiów czy pięciu
latom oglądania seriali?). W każdym razie rzeczywiście potencjał w tym serialu
tkwi, choć gdybym miała go porównywać nawet tylko z amerykańskim The Killing
(bo duńskiego oryginału nie widziałam) to jednak jest chyba nieco słabszy.
O
co chodzi? Otóż na tytułowym moście nad Sundem, łączącym Danię ze Szwecja znalezione
zostaje ciało kobiety (a właściwie jak się okaże, dwóch kobiet). Ponieważ leży
ono dokładnie na środku mostu śledztwo poprowadzą policjanci z obydwu krajów.
Ze strony szwedzkiej detektyw Saga Noren, z Danii Martin Rohde. To dwa zupełnie
różne typy osobowościowe i dwa zupełnie inne style prowadzenia dochodzenia. Na
tym kontraście bazuje scenariusz serialu. Przede wszystkim, scenarzyści, jak
sami mówią, chcieli pokazać na przykładzie tej dwójki, jak siebie nawzajem
widzą obydwa narody. Serial hołduje więc nieco stereotypowemu stwierdzeniu, że
Duńczy i Szwedzi się nie lubią i bardzo się różnią. A to, z tego co mi wiadomo,
nie do końca jest już dzisiaj prawdą. Poza tym w serialu tego za bardzo nie
widać. Większe różnice między Sagą a Martinem występują z powodu ich odmiennych
charakterów niż z powodu ich narodowości. Niemniej, tutaj upatruję pola do
popisu dla wspomnianego remake’u. O kulturowych różnicach między Francuzami a
Brytyjczykami powstają książki (cała seria Anglik w Paryżu czy Merde! chociażby), więc wydaje
się, że tu rzeczywiście współpraca dwóch tak różnych detektywów może wypaść
bardzo interesująco. A co z tymi odmiennymi charakterami Sagi i Martina? To
jest najciekawszy motyw serialu. Otóż, Saga, fenomenalnie zagrana przez Sofię
Helin, którą z miejsca pokochała cała Szwecja (i ja też), jest jednostką dość
nieprzystosowaną społecznie. Nie zostaje to powiedziane wprost, ale ma
wszystkie cechy uprawniające do tego, by zaliczyć ją do cierpiących na Zespół
Aspergera. Zresztą szwedzcy Aspies, jak się w skrócie mówi na cierpiących na to
zaburzenie, już Sagę pokochali i uznali za „swoją”. Zespół Aspergera to o wiele
łagodniejsza forma autyzmu. Posiłkując się Wikipedią, główne cechy tego
upośledzenia to:
zaburzenia
interakcji społecznej, nieumiejętność lub brak chęci współpracy w grupie,
zaburzenia
mowy i języka (opóźniony rozwój, powierzchownie perfekcyjny język ekspresyjny,
sztywna i pedantyczna mowa, nietypowa prozodia i charakterystyka głosu,
uszkodzenie zdolności rozumienia języka – przede wszystkim znaczeń przenośnych
i ukrytych)
zawężone,
specjalistyczne zainteresowania, połączone czasem z obsesyjnym zainteresowaniem
jedną dziedziną,
zachowania
powtarzalne, rutynowe, niezmienne,
trudności
w komunikacji niewerbalnej (ograniczone gesty, skąpa ekspresja twarzy, dystans
fizyczny, zachwianie rozumienia bliskości do innej osoby, kłopoty z kontaktem
wzrokowym),
niezdarność
ruchowa (nie zawsze).
Problemy
ujawniają się więc przede wszystkim w kontaktach towarzyskich i społecznych.
Saga choć raczej zamknięta w sobie i małomówna, kiedy już mówi to, mówi to, co
myśli, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Nie widzi sensu, by dawać
matce umierającej dziewczyny nadzieję, skoro szanse na jej przeżycie są zerowe.
Nie ma oporów by zawstydzić Martina wśród wszystkich współpracowników mówiąc,
że jego syn spał u niej, lub, że Martin zdradził żonę. Ale nie robi tego
specjalnie, tylko nieświadomie, nie zdając sobie sprawy z nietaktu. Generalnie,
Saga nie zna pojęcia kłamstwa w dobrej wierze ani nie wie, że o pewnych
sprawach głośno się nie mówi. Nie czuje też dyskomfortu przebierając bluzkę w
biurze, na oczach wszystkich kolegów, a podczas przesłuchania dłubie w zębach,
nie widząc w tym nic niestosownego. Nie radzi sobie z podtrzymywaniem rozmowy,
nie da się z nią zwyczajnie pogawędzić o niczym. Nie potrafi też stworzyć
związku – z mężczyznami umawia się tylko na seks. Zresztą wszystkich ludzi
traktuje bardzo instrumentalnie, a swoich podwładnych nigdy nie chwali. Saga
nie jest jednak osobą, której nie da się polubić. Wręcz przeciwnie, trudno nie
sympatyzować z tak inteligentną kobietą, która zachowuje się jak nieporadna,
ale urocza mała dziewczynka (która jednak wygląda całkiem sexy w swoim
uniformie złożonym ze skórzanych spodni i krótkiego sweterka). W dodatku jej
zachowanie wprowadza do serialu sporą dawkę humoru, co by nie było zbyt
poważnie. I właściwie dla Sagi się ten serial ogląda. A Martin? Cóż, on jest
miły, otwarty i życzliwy, chętnie by się z Sagą zaprzyjaźnił. Ma trochę
problemów w życiu prywatnym (jak to detektyw z serialu), które okażą się bardzo
kluczowe dla sprawy. Podczas śledztwa pełni rolę strażnika Sagi – temperuje
trochę jej zamiary, pilnuje by nie powiedziała za dużo, by kogoś czymś nie
uraziła, uczy ją podstawowych zasad funkcjonowania w społeczeństwie. Saga u
jego boku przejdzie może nie przemianę, ale ewoluuję w stronę większej
normalności.
Próbka możliwości Sagi (facet jest ledwo co poznany) |
No
dobrze, bohaterowie bohaterami, ale na pewno czekacie na słów kilka o samej
sprawie kryminalnej. Po znalezieniu ciał na moście, do dziennikarza Daniela
Furby’ego (trzecia, obok detektywów, ciekawa postać) odezwie się morderca
określający się mianem „tropiciela prawdy”. Poinformuje, że będzie zabijać w
imię pięciu problemów społecznych, m.in. bezdomności i nierówności społecznych.
Co jakiś czas oczywiście będzie dochodzić do kolejnych morderstw, a policjanci
będą wpadać co rusz na inne tropy, starając się powiązać wszystkich zabitych z
osobą potencjalnego mordercy. Na tym polu jest dosyć standardowo. Jest kilka
oryginalnych scen czy motywów, ale w sumie serial w tej kwestii niczym nie
zaskakuje. Nie czujemy się osaczeni przez mordercę, jak w przypadku The Killing.
Sama zagadka w sumie nie trzyma aż tak bardzo w napięciu, chyba dlatego, że
trudno się połapać w gąszczu tych wszystkich przewijających się nazwisk. Skumulowanie
bardzo wielu tropów w odcinku dwugodzinnym to za duża dawka informacji, których
ja przynajmniej nie byłam w stanie sobie na bieżąco poukładać. Serial był oryginalnie emitowany jako dziesięć odcinków i myślę, że akurat ta forma jest
bardziej dogodna.
Szczególną
cechą tego serialu jest to, że przez długi czas śledzimy losy różnych postaci,
co do których początkowo nie wiemy ani kim są, ani jakie jest ich powiązanie ze
sprawą. Oczywiście, takie powiązanie potem zaistnieje, ale niektóre wątki się
dłużą, są mało interesujące i niewiele wnoszą do sprawy. Choć nie można
zaprzeczyć, że w ten sposób w widzu podtrzymuje się zainteresowanie. Równowaga
między szukaniem mordercy a pokazaniem ludzi zainteresowanych sprawą jest
jednak dość dobrze zbalansowana. No i w gąszczu mało wartościowych produkcji
należy docenić, że tło społeczno-polityczne jest tu ważne – z pewnością
Skandynawowie mieliby do powiedzenia na ten temat więcej, ale i dla nas wydaje
się być to wartościowa wiedza.
Zdjęcie dobrze oddaje kto w tej parze rządzi |
Gwarantuję
Wam, że zaskoczy Was zakończenie. Nie wiem tylko, czy pozytywnie. Z pewnością
odkryjecie, że wszystko co dotąd Wam pokazano ma jednak sens, jest logiczne i
nie było niepotrzebne. Jednakże wszystkie Wasze podejrzenia z pewnością legną w
gruzach. O ile takie będziecie mieć, bo mój największy problem to ten, że
generalnie nie miałam podejrzanego. Żadna z postaci nie jest napisana tak, by
wzbudzać uzasadnione podejrzenia. Sami policjanci też długo nie mają
konkretnych podejrzanych, oni tylko cały czas szukają powiązań na różnych
liniach. I to jest chyba mój największy zarzut do serialu, choć dla niektórych
pewnie może to być atut. Moim zdaniem lepiej się jednak ogląda, mając pewne
typy i czekając na to czy się sprawdzą. Niemniej, serial jest dobry i nie zawiedzie
raczej fanów kryminałów, którzy lubią pogłówkować i nie lubią, kiedy zbyt
szybko odkrywa się przed nimi wszystkie karty. A już na pewno spodoba się tym,
którzy nie przepadają za schematycznymi proceduralami.
Ja polecam go głównie ze względu na postać głównej bohaterki. Zapałałam do niej
ogromna sympatią i tym bardziej cieszę się z tego, że podobno kręcony będzie
drugi sezon (choć trudno mi go sobie wyobrazić – ile może być morderstw na tym
samym moście?).
Moja
ocena to 7/10.
Na
zachętę mam dla Was zwiastun
i
piosenkę z napisów – jestem pewna, że będziecie jej szukać:
P.S. Przy okazji chciałam Wam polecić bardzo dobrą powieść kryminalną, z akcją w Toruniu - moja recenzja dla Lubimy Czytać.
chyba mnie ten serial wkręci, ostanio mam faze na szwedzkie kryminały do czytania, więc serial o podobnej temetyce jest bardzo zachęcającą propozycją :)
OdpowiedzUsuńRzadko tak jak teraz żałuję, że nie mam Ale Kino. Zbyt mało wiem o Skandynawach, a jakąś wiedzę oferuje kino i literatura. Punkt wyjściowy jak i obraz bohaterki każą mi mieć oko na ten serial.
OdpowiedzUsuńWidziałam serial, 4 odcinki. Bardzo mi się podobał. Niestety nie udało mi się obejrzeć 5, ostatniej części.
OdpowiedzUsuńPiosenka z napisów porywająca. Pozdrawiam i polecam serial Dochodzenie czyli The killing.
ooo a ja sie nie zgadzam ze słabszy od the killing.
OdpowiedzUsuńTK oglądałam w wersji amerykańskiej i urzekł mnie klimat troszkę przypominający momentami Twin Peaks (niestety trochę za mało) ale Most n.s podoba mi sie bardziej ;)
aaa co do konfliktu Duńsko Szweckiego to jest on również poruszany w królestwie. (http://www.filmweb.pl/serial/Kr%C3%B3lestwo-1994-629)
OdpowiedzUsuńKrólestwo to nie dla mnie..Mignęły mi kiedyś fragmenty, to dosyć straszny serial zdaje się. The Killing też mi się kojarzyło z Twin Peaks, choć znam tylko sam film a nie serial (no ale fragmenty zna chyba każdy).
OdpowiedzUsuńja też królestwa nie zmogłam w rezultacie. TP konieczne do nadrobienia. Klimat jedyny w swoim rodzaju, unikatowy zdecydowanie nie dla każdego. i w dobrej kolejności polecam: film, serial potem książka ;)
OdpowiedzUsuńbardzo dobra recenzja. Ogladalem sezon 1 i teraz jestem w trakcie sezonu 2 . Saga chce sie zmienic na lepsze.
OdpowiedzUsuńDroga Malwinko, bardzo się ciesze,że znalazłam się w tej grupie ludzi, zafascynowanych skandynawskim kinem kryminalnym. Jestem prawie na gorąco po obejrzeniu wszystkich sezonów zarówno Mostu nad Sundem, jak i Forbrydelsen. Ciężko byłoby mi określić,który z nich jest "lepszy", Każdy bowiem prowadzony jest troszkę inaczej. Podobieństw też jest wiele, np.ten skandynawski, mroczny, chłodny i depresyjny klimat. Jednakże akcja tocząca się w serialach znacznie podnosi temperaturę otoczenia :-). Uważa, że oba skonstruowane są po mistrzowsku. A teraz powiem,że próbowałam się przysposobić do oglądania francusko- brytyjskiego The Tunnel, TheBridge i amerykańskiej wersji The Killing, ale ni jak nie mogę, to byłaby wręcz profanacja...oryginały góra! Serdecznie wszystkim polecam!! Margusia ;-)
OdpowiedzUsuńW nadziei, że to przeczytasz odpowiem, że niestety, nie oglądałam Forbrydelsen, a drugi sezon Mostu nad Sundem dopiero przede mną (ale obejrzę na pewno). Natomiast oglądałam remake Mostu, zarówno brytyjsko - francuski, jak i amerykański. I powiem Ci, że obydwa są dobre, gdyż każdy jakby akcentuje co innego, inne jest tło społeczno-polityczne i to jest jak najbardziej na plus. Natomiast Saga jest jedyna w swoim rodzaju i niezastąpiona ;) Natomiast The Killing uwielbiam, ale tak jak napisałam - oryginału nie znam.
Usuń