Gra
w serialach to już od ponad dekady, a może nawet od dłuższego czasu, prestiż
dla aktora. Seriale stoją na coraz wyższym poziomie, w związku z czym nie
brakuje chętnych do grania w nich. Początkowo byli to aktorzy mniej znani,
których dany serial dopiero wypromował. Ale od pewnego czasu obserwujemy trend
zatrudniania w serialach aktorów z najwyższej półki, zdobywców Oscarów i innych
cennych nagród. Zarówno jedni, jak i drudzy tworzą kreacje, które przechodzą
potem do historii telewizji. Ja wybrałam kilka moim zdaniem najciekawszych
serialowych ról męskich. Takich, które na zawsze będą się z danym aktorem
kojarzyć. Ról po prostu wielkich, znakomitych, charakterystycznych. Oczywiście,
opierałam się na serialach, które sama oglądałam, w związku z czym może Wam
brakować Breaking Bad (Bryan Cranston) , Rodziny Soprano (James Gandolfini),
Miasteczka Twin Peaks (Kyle MacLachlan) czy Hannibala (Mads Mikkelsen) albo
Dextera (Michael C. Hall).
- Jeremy Irons – Rodzina Borgów (Rodrigo Borgia, papież Aleksander VI)
Moje
najnowsze odkrycie. Nigdy nie byłam szczególną fanką Ironsa, a co więcej –
chyba nie widziałam z nim wielu filmów. Jego rolą w Rodzinie Borgiów jestem
natomiast zachwycona. Skandalem jest, że nie dostał za nią żadnej liczącej się
nagrody. Bo stworzył on postać ekstremalnie wyrazistą i niejednoznaczną. Jego
papież to postać zła, zakłamana, ale jednocześnie mająca w sobie nutkę
człowieczeństwa – względem własnej rodziny – i dlatego przez to nie potrafię
tej postaci nie lubić. Jeremy Irons swoją grą dosłownie uwodzi - kocham jego niektóre gesty i miny, którymi naprawdę potrafi przekazać wiele. To naprawdę wielka przyjemność oglądać go w tym serialu (o samym serialu napiszę wkrótce, bo zbliżam się do finału ostatniego sezonu).
- Jon Hamm – Mad Men (Don Draper)
Pamiętam
czasy, kiedy nie oglądałam Mad Men, a serial ten zdobywał wszystkie możliwe
nagrody, co mnie denerwowało, bo miałam innych faworytów. Ale po kilku
odcinkach Mad Men już wiedziałam, skąd to uznanie i coroczna nominacja do
Globów i Emmy dla Jona Hamma. To jeden z tych aktorów, dla których rola w
serialu okazała się przełomowa. Don Draper, w którego wciela się Hamm, to
postać złożona, dekadencka, niełatwa. A Hamm znakomicie poradził sobie z
oddaniem bardzo zróżnicowanych emocji, jakie przemawiają przez Dona. Sprawił,
że go uwielbiamy, choć jest przecież łajdakiem, alkoholikiem zdradzającym żonę,
tyranem dla swoich podwładnych. Dzięki Hammowi widzimy w nim bowiem także
człowieka nieszczęśliwego, złamanego, zmęczonego życiem. Wielka rola bez dwóch zdań.
- Bendeict Cumberbatch – Sherlock (Sherlock Holmes)
Choć
przed Sherlockiem Benedict pojawiał się w filmach, przyznajcie sami, że nie
zwracaliście na niego wówczas uwagi. Jako Sherlock, podbił jednak serca
widowni, zwłaszcza damskiej jej części. Co mnie zaskakuje, bo nie
powiedziałabym o nim, że jest przystojny. Ale nie to jest ważne w roli słynnego
detektywa. Cumberbatch urodził się, by zagrać tę postać. Widząc go później na
ekranie w innych rolach, zawsze mam nieodparte wrażenie, że oglądam Sherlocka. Cumberbatch
zbudował tę postać na nowo i zrobił to genialnie. Zestaw gestów, min, sposób
wypowiedzi – wszystko to decyduje o charakterystyczności jego bohatera.
Oczywiście, scenarzyści świetnie tę postać napisali, ale Benedict tchnął w nią
ducha.
- Hugh Laurie – Dr
House (Gregory House)
Choć
od emisji ostatniego odcinka House’a mijają w tym roku ledwie 3 lata,
wydaje się jakby była to cała wieczność. Od tego czasu pojawiło się przecież
tyle nowych seriali i tylu nowych bohaterów, dla których straciliśmy głowę. Ale na początku był
on. Doktor House. I to dla niego straciły
głowę miliony widzów. Ja od niego, można powiedzieć, zaczynałam swoją przygodę
z serialami. Rola Hugh Lauriego, który niestety, ale chyba już na zawsze będzie
zaszufladkowany jako Gregory House, to dla mnie rola wybitna. Przypomnijmy, że
zaczynał w sumie od ról komediowych. W serialu stacji FOX musiał się zmierzyć z
postacią dramatyczną, ale obdarzoną ciętym, czarnym humorem. Jego bohater nie
jest miłym, troskliwym lekarzem na wzór postaci z Chirurgów. Szukając dla niego
epitetów można wykorzystać wszystkie najgorzej się kojarzące: samolub, drań,
egocentryk, seksista, rasista, tyran. A także nałogowiec, zrzęda i człowiek
pozornie pozbawiony uczuć. Ale pokochały go miliony. Jak to się stało? Może to
talent Laurie’go, może jego smutna twarz, smutne spojrzenie, może
głos…Najpewniej wszystko. Hugh Laurie jako House potrafił nas przekonać, że
tego złośliwca warto polubić. Że to tak naprawdę smutny samotnik, którego w ten
sposób ukształtowało życie. Postać House’a dzięki niemu stała się kultowa –
chyba możemy tak uznać. Każdy następny taki bohater (patrz np. Thackery z The
Knick) będzie już tylko jego klonem.
- Kevin Spacey – House
of Cards (Francis Underwood)
House
of Cards to serial wyjątkowy z wielu powodów, ale na pewno do jego sukcesu
przyczyniło się obsadzenie Kevina Spacey w głównej roli. Dawno już nikt nie
stworzył tak wybitnej roli w serialu jak jego rola Francisa Underwooda. Ten
serial warto oglądać choćby dla niego, by rozkoszować się jego kunsztem
aktorskim. Na ekranie Spacey jest władczy i magnetyzujący, a na jego wypowiedzi
w stronę widza czeka się z niecierpliwością. I choć Francisa Underwooda nie da
się lubić (a przynajmniej nie powinno), to ogląda się go z przyjemnością. Niewątpliwie wielka rola Spaceya,
chyba lepsza nawet od American Beauty.
- William H. Macy –
Shameless (Frank Gallagher)
Shameless
to serial nietuzinkowy, bo mówiący o nizinach społecznych, ludziach klepiących
biedę i żyjących wiecznie w konflikcie z prawem. Lekko zwariowana produkcja ma
wiele atutów, a mimo to wydaje mi się być niedoceniana. Tymczasem mamy tu do
czynienia z genialną rolą Williama H. Macy, który gra w zasadzie degenerata,
człowieka, który nie zna moralności, nawet względem własnych dzieci, a liczy
się dla niego tylko alkohol. Jego Frank Gallagher jest niesamowicie wiarygodny.
Nie ma się w żadnym momencie wrażenia, że jest to postać przerysowana, o co
byłoby nietrudno. Macy potrafi w dodatku jeszcze czasem nabrać widza, że Frank
się zmieni, że może jednak ma jakieś ludzkie uczucia i odruchy. Wygląda jak
menel, mówi jak menel i nie waha się przed zagraniem niczego. W niewymuszony
sposób jest zabawny, ale jednocześnie nie jest to postać, którą można polubić.
7. Steve Buscemi – Zakazane Imperium (Enoch "Nucky" Thompson)
Jeszcze
jeden aktor, którego największym osiągnięciem stała się rola łotra. Nucky
Thompson to zdecydowanie jeden z najbardziej wyróżniających się serialowych męskich
bohaterów. Bohater nie do zapomnienia, bo o tak charakterystycznej twarzy jak
twarz Steve’a Buscemiego. Aktor zwrócił na siebie uwagę grając przez całe życie
na drugim planie i w końcu doczekał się swojej roli życia. Buscemi udowadnia,
że i brzydal może dostać główną rolę, ale to oczywiście nie wszystko. Rola
gangstera jest szyta pod niego, choć sama postać nie jest tak złożona i
interesująca jak niektóre spośród wyżej wymienionych. Buscemi buduje swojego bohatera
w oparciu o powściągliwość i to też jest jakaś metoda. Jego Nucky to gangster z
klasą, ale jednocześnie też taki, którego należy się bać.
A jakie są Wasze typy?
Irons jako Borgia jest fenomenalny - on stworzył tę postać od podszewki! oglądałam inną wersję 'rodziny' ale odtwórca roli Aleksandra przegrywa w przedbiegach ;)
OdpowiedzUsuńBenedict jako Sherlock to cud w cudzie, a Dr. House to już legenda :)
reszty nie znam, ale świetne zestawienie
Musisz poznać choćby Franka Underwooda ;) warto ;)
UsuńJon Hamm w Mad Men jest kapitalny, to fakt. Od siebie dorzuciłabym jeszcze R. Armitage'a w "Północy i Południu" i Colina Firtha w "Dumie i uprzedzeniu", ale to miniseriale, więc nie wiem czy się liczą. :) No i jeszcze nowy ulubieniec - Aidan Turner w "Poldarku". Jest niesamowity!
OdpowiedzUsuńLiczyć się mogą, czemu nie ;) Oglądałam "Północ - Południe" jak byłam mała, z mamą, więc niewiele kojarzę. A akurat fanką Firtha w "Dumie..." nie jestem. A ten "Poldark" to chyba będę musiała jednak sprawdzić, bo coraz więcej osób go ogląda.
UsuńJa bym jeszcze dopisała do tej listy Johna Luthera, tfu, to jest oczywiście Idrisa Elbę (tak, powinien być kolejnym Bondem, jest fenomenalny). I całą główną trójcę z "Ripper Street". Ach, i jeszcze jest przecież zimny jak lód, niepokojąco neurotyczny i zniewalająco piękny Rupert Penry-Jones w doskonale mrocznym "Whitechapel". No i ostatnio McConaughey w "Detektywie" - rany boskie. Przez całe lata miałam go za kolejne hollywoodzkie ciacho z wybielonymi zębami i nic ponadto, ale on wyrósł na tak świetnego aktora...
OdpowiedzUsuńI przyznaję, Irons genialny, Tym bardziej za nim przepadam, że dzielą mnie odeń raptem dwa stopnie oddalenia ;)
Zastanawiałam się nad Lutherem i w sumie powinnam była go także umieścić na tej liście. Ale już trochę dawno nie oglądałam, w końcu chyba od 1,5 roku nie było nowego odcinka, więc wspomnienia o nim mam przykurzone z lekka ;) McConaughey w "Detektywie" stworzył ciekawą postać, ale jednak jakoś nie wywarł na mnie takiego wrażenia jak pozostali z mojej listy.
UsuńA co to znaczy, że od Ironsa dzielą Cię dwa stopnie oddalenia? Zaciekawiłaś mnie...
Widziałam tego Sherlocka parę razy i od razu pomyślałam, że skądś go znam - dla mnie wypisz, wymaluj House. Mają sporo cech wspólnych. Z tym, że House jest o 100 razy lepszy; za serialem Sherlock nie przepadam, wręcz mnie irytuje i nie mogę tego oglądać, podobne emocje żywię też do tytułowego bohatera. A zachwytów nad tych serialem nie ogarniam.
OdpowiedzUsuńShameless z kolei mnie zaciekawił, zapowiada się fajnie :)
Świetny ranking, chociaż brakuje mi tutaj Petera Dinklage jako Tyriona Lannistera ^^ Ale z Jeremym jako Borgią zupełnie się zgadzam, fenomen, bardzo wyrazista i charyzmatyczna postać, dużo zyskała ta postać dzięki głosowi Ironsa w ogóle <3 Cumberbatch jako Sherlock niebywały, w mojej opinii chyba nawet lepszy niż Downey Jr., ale to moja subiektywna opinia. Zapraszam do mnie, gdzie przeczytasz recenzję filmu Prisoners (2013) :) http://okreslac-znaczy-ograniczac.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDokładnie też pomyślałam o Tyrionie:)
Usuń