19.11.2012

Film, nr 11/2012


Pomyślałam, że zanim odłożę najnowszy numer Filmu na półkę (a właściwie do półsegregatora z Filmami) opiszę moje wrażenia po lekturze tego odświeżonego nową redakcją pisma. Wszyscy filmowi blogerzy i miłośnicy kina czekali na ten numer jak na obietnicę spełnienia marzenia. Marzenia o piśmie obiektywnym, ciekawym, z pogłębioną publicystyką. Czy można czuć się usatysfakcjonowanym?

zdjęcie ze strony mydeal.pl
Numer zaczyna się wstępniakiem nowego naczelnego. Bardzo dobrze, że pan Tomasz Raczek (do którego żywię sympatię, zwłaszcza że odpisał mi kiedyś na maila, choć z naszymi gustami filmowymi bywa różnie) powrócił do tej formy „powitania” czytelnika i wprowadzenia w bieżący numer. Tak jest w każdym niemalże piśmie, tygodniku czy miesięczniku, więc i w Filmie być tak powinno, żeby było widać, że jest interakcja redakcja - czytelnik. A teraz w podpunktach, bo tak będzie najbardziej przejrzyście, kilka słów o tym co w numerze i jak ja to odbieram. A więc po kolei:

  • Nie bardzo rozumiem sens zamieszczania informacji o koncertach w kalendarium życia filmowego, ale tak jest w Filmie odkąd go czytam.
  • 5 rzeczy, które powinniście wiedzieć o… (w tym numerze o Joaqinie Phoenixie) to pomysł na dobry cykl, który miejmy nadzieje cyklem będzie, a nie tylko jednorazową akcją. Szkoda tylko, że tekst nie jest podpisany. Na tej samej stronie również nieopatrzony nazwiskiem króciuteńki wywiad z Xavierem Dolanem. Dolana lubimy, więc się cieszymy i z tego.
  • Bardzo ciekawy okazał się być wywiad z Pasikowskim. Nie znam ani jego filmów, ani samej postaci reżysera, ale od razu go polubiłam dzięki rozmowie z Anną Serdiukow. Wydaje się być bezkompromisowym reżyserem mającym gdzieś krytykę, odważnym i stroniącym od popularności. Fajnie. Może przełamię się i obejrzę jakiś jego film.
  • Wywiad ze Stuhrem w ramach promowania Pokłosia też oceniam na plus. Stuhr zawsze mówi do rzeczy, a wywiad robi Maciejewski więc nic więcej nie trzeba. Stuhr m.in. odnosi się do swojej pracy w formie konferansjera.
  • Tekst o nowym kanonie s-f nie do końca mnie przekonuje. Michał Zygmunt stosuje tu zdaje się, że zamiennie określenie s-f i fantastyka, a to chyba nie jest to samo.
  • One Woman Show – tekst Katarzyny Wajdy, który przeczytałam z największym zainteresowaniem. Anna Karenina podbiła moje serce (tzn. powieść, nie irytująca bohaterka), więc przyjemnością było przeczytać o ekranowych jej adaptacjach. Cień na artykuł rzuca śmieszny, ale głębiej patrząc – żenujący, błąd na zdjęciu – strona 43, gdzie podpis brzmi „Granie tytułowej postaci zaproponowano m.in. Cate Blanchett, Andrei Riseborough i Benedict Cumberbatch (…)". Nie trzeba chyba należeć do fandomu Sherlocka, by wiedzieć, że Cumberbath jest mężczyzną. Takie błędy nie powinny mieć miejsca w żadnej prasie, a już na pewno nie w filmowej.
  • Wywiad z Victorią Abril –zachęcił mnie do obejrzenia 101 Reykjavik, więc oceniam na plus.
  • Bez happy endu Jana Mirosława - zupełnie zbędny, nic nie wnoszący tekst o ukazywaniu przez kino miłości niemożliwej. Zbyt krótki, zbyt powierzchowny, nie wiem czemu miał służyć.
  • Wywiad z Pattinsonem o życiu przed i po Zmierzchu – można pytać, czemu z nim, a nie z Kirsten Stewart, ale w gruncie rzeczy nie ma się o co przyczepiać. Dobrze, że Zmierzch jest obecny na łamach Filmu, bo ignorować coś, co cieszy się taką popularnością nie byłoby dobrym manewrem.
  • Jeśli chodzi o dział recenzji – o dziwo, choć doczekał się nawet osobnego, wyróżniającego go papieru, robi na mnie póki co mniejsze wrażenie niż za czasów Jacka Rakowieckiego. Recenzje były krótsze i bardziej konkretne, ale było ich więcej. I niech mi ktoś wytłumaczy, czemu wstęp Oleszczyka, szefa działu, opatrzony został zdjęciem skąpo ubranej dziewczyny. Nie jest to, z tego co mi się wydaje, kadr z żadnej listopadowej premiery, więc o co chodzi? Ktoś coś wie?! Sama recenzja Oleszczyka filmu Moonrise Kingdom jest jednak świetna i zachęcająca do obejrzenia nie tylko tego jednego filmu Andersona. Najlepsza recenzja numeru (choć przyznaję, że nie czytałam wszystkich m.in. recenzji Miłości i Pokłosia – te filmy mi się już przejadły. Mam wrażenie, że niedługo otworzę lodówkę, a tam znajdę Pokłosie). Dalej mamy recenzję Loopera autorstwa pani Kai Klimek (kimkolwiek jest ta pani). Daje ona filmowi 6 gwiazdek czyli najwyższą ocenę. Z tego co mi wiadomo, film ten nie jest jakimś szczególnym hitem, nie mówi się o nim w kontekście jego wybitność, więc taka wysoka ocena mnie zdziwiła. Żeby jeszcze Klimek ją uzasadniła. Ale nie, ona porównuje go tylko do Drive, pisząc że też przekracza ramy swojego gatunku czyli science-fiction. Cóż, chyba sama muszę obejrzeć. ale pozytywna ocena przestaje mnie dziwić gdy docieram do końca gazety – na ostatniej stronie reklama Loopera. I ja mam wierzyć w obiektywizm? Na szczęście nie zawodzi mnie Żurawiecki (szkoda że zabrakło miejsca na jego zjadliwy felieton). Nie dziwi, że to jemu przypadło w udziale zrecenzowanie ostatniego filmu Dolana. Dalej mamy pomniejsze recenzje – trzy na stronie. I zaczyna się robić źle. Mam wrażenie, że te recenzje są pisane na kolanie. Często nie mają wstępu ani zakończenia (np. Sinister czy Od pełni do pełni). Dziwi mnie też, że mało miejsca poświęcono na tak głośne tytuły jak Fuck For Forest i Paperboy.
  • Kończymy z recenzjami i pojawia się tekst o serialach Wojciecha Orlińskiego z Gazety Wyborczej. Tekst ten jest chyba kondensacją tego wszystkiego, co autor już gdzieś kiedyś o serialach amerykańskich napisał, a pisze na ten temat dość często. W tym tekście nie znajdziemy nic nowego, przynajmniej ci, którzy jako tako interesują się amerykańskimi serialami i oglądali chociaż kilka. Strata miejsca, naprawdę. Za to niech będzie chwała za obecność Sebastiana Łupaka. Jego artykuł o Homeland, poparty tekstem Wioli Myszkowskiej o izraelskim jego pierwowzorze bardzo zachęcił mnie do obejrzenia serialu.
  • Dział DVD/Blu Ray – używając słownictwa redagującego go Piotra Plucińskiego, jest poprawny. Ale stanowczo zbyt ubogi.
  • Przywrócono dział (właściwie dzialik) z recenzjami soundtracków. To dobry pomysł, szkoda tylko że recenzje nie są bardziej pogłębione.
  • Nowością jest filmowy top „To lubię”, w którym zaproszone osoby wskazują swoje ulubione filmy. W tym numerze Michał Urbaniak - robi to barwnie i wzbudza zaciekawienie danymi tytułami. Jestem ciekawa następnych gości.
  • Rozmaitości filmowe – dział, który dla mnie mógłby nie istnieć.
  • Listy do redakcji – tak, tak, tak! Ale po pierwszej fali entuzjazmu zapala mi się lampka – czy aby te teksty nie są fabrykowane? Ale kto wie, może sama coś napiszę.
  • Cykl Nie do lamusa, a w nim Michał Oleszczyk przypomina filmy nieco zapomniane, ale godne uwagi. Dobry pomysł inspirowany oczywiście Raczkiem i Kałużyńskim i ich telewizyjnym cyklem Perły z lamusa. Oleszczyk pisze ciekawie o filmie Lola Montes, który prawdopodobnie niewiele osób kojarzy, ale to nie ma znaczenia. Oleszczyk umie zaciekawić. 
I tyle. Pominęłam kilka tekstów, których nie przeczytałam, albo uznałam, że nie wniosą nic do tej oceny. Po lekturze pierwszego numeru Filmu po zmianie ekipy mogę powiedzieć tylko tyle, że nie ma co wyrokować po tym jednym numerze. Ekipa miała niewiele czasu by go przygotować. Liczę na to, że grudniowy będzie lepszy. Choć ten nie jest zły. Nowe działy, niektóre przywrócone – to na razie delikatne, ale już pozytywne zmiany. Przyzwyczajona byłam do dobrych tekstów pań Anity Zuchory i Elżbiety Ciapary. Wyraźnie ich brakuje. Trzeba się teraz przyzwyczaić do innych. Odpowiedzialna za publicystykę Anna Serdiukow na razie budzi moje ambiwalentne uczucia, ale zobaczymy co będzie dalej. Moje stałe wątpliwości rodzi też deklarowana niezależność pisma. Ogólnie jednak rzecz biorąc, z Filmem nie jest źle, ale jeszcze wiele pozostawia do życzenia. Film powinien się bardziej ukierunkować na jakiegoś konkretnego czytelnika, a na to na razie się nie zanosi. 

11 komentarzy:

  1. mnie podobał się tekst 'Bez happy endu', takie wyjątkowo pozytywne spojrzenie na zmierzch- tak dziwne, że aż cieszy ;)

    a moja ulubiona recenzja dotyczy filmu Miłość- chyba pierwsze nie lukrowane i pozbawione laurkowego zachwytu nad filmem spojrzenie jakie czytałam, całkowicie zbieżne z moim

    nie będę jednak porównywać, jako że od dość długiego czasu nie czytałam Filmu, a grudniowy numer kupię dla Oleszczyka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, to może jeszcze kiedyś do tego nr wrócę. Na przykład po obejrzeniu "Miłości". Oleszczyka powinno być więcej ;) też kupię następny numer, to na pewno.

      Usuń
  2. Ja niestety nie mam styczności z tym magazynem, ale zawsze chętnie czytam takie wpisy na ten temat (praktycznie jak jakiś z blogerów o tym poświęca notkę zwykle zerkam;)).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie czytam Filmu od 2010. Nie podobają mi się zmiany, jakie wprowadzają. Poza tym w którymś numerze zraziła mnie recenzja, w której jedna z autorek próbowała ocenić ekranizację książki, nie czytając jej wcześniej.
    Czy ja dobrze pamiętam, że kiedyś naczelnym był Marcin Prokop? Czym to tylko moja wyobraźnia? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam zawsze "Film" bardzo nieregularnie, choć był taki okres, że kupowałam przez kilka miesięcy co miesiąc i to było akurat w okresie 2010/2011. Ale potem zauważyłam, że po prostu nie ma sensu kupować tylko dla samego faktu kolekcjonowania, bo treść pozostawiała czasami wiele do życzenia (a przyznam, że zawsze chciałam i nadal chciałabym mieć jedno takie pismo, którego kupowałabym każdy numer, bez wyjątku; co najwyżej zdarzało mi się tak jak byłam znacznie młodsza - co miesiąc Dziewczyna czy Twist - to był kiedyś wydatek z którym moja mama musiała się liczyć^^;)). A mój najstarszy numer Filmu pochodzi z 2008 roku, więc jestem dość wczesną fanką. Ale miałam okazję wielokrotnie przy pisaniu pracy licencjackiej i mgr okazję przeglądać starsze Filmy, z lat bardzo dawnych jak i z lat 90. i muszę przyznać, że były o niebo lepsze. Co chyba nikogo nie dziwi.
      I tak, Prokop był naczelnym, podobno bardzo złym ;)

      Usuń
  4. Mnie też rzucił się w oczy ten błąd z Cumberbatchem, któremu ponoć proponowano zagranie roli Anny Kareniny :D Ja kupowałem Film regularnie w latach 2001-2008, potem już sporadycznie, ale nowy numer kupiłem, by zobaczyć jakie zaszły zmiany w magazynie. Wywiad z Pasikowskim i Stuhrem bardzo dobre, świetnie się czyta. Maciejewski w swojej recenzji "Pokłosia" napisał, że Stuhr go nie przekonał w tej roli i prowadząc z nim wywiad powiedział mu to prosto w oczy :)

    @ Klaudyna:
    Tak, Prokop był przez jakiś czas redaktorem naczelnym Filmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maciejewski jest jednym z najjaśniejszych punktów Filmu, tak było kiedyś i jest teraz. Ze Stuhrem się pewnie trochę kumpluje, jak z wieloma młodymi aktorami, a tu mu umożliwia przybieranie takiego a nie innego tonu w swoich wywiadach.

      Usuń
    2. Ja jeszcze dodam, że mi również w nowym numerze brakuje tekstów pani Ciapary.

      Usuń
  5. Mi również w nowym Filmie brakuje tekstów p. Ciapary; zawsze miała jakieś interesujące 'smaczki' filmowe i jej artykuły czytałam z przyjemnością.
    Co do małej wzmianki o Fuck FOR Forest (a nie fuck forest co zmienia znaczenie..;) to w październikowym numerze była recenzja i artykuł o filmie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki za zwrócenie uwagi :) Nie wiem czemu w mojej świadomości ten tytuł funkcjonuje jako Fuck the forest ;), a zmienia znaczenie, oj bardzo ;)

      Usuń

Dziękuję, że zostawiasz po sobie ślad, bo to daje mi motywację do pisania. Fajnie jest mieć świadomość, że moje słowa nie trafiają w próżnię. Każdy komentarz czytam z uwagą, choć nie na każdy odpisuję. Nie widzę sensu w odpisywaniu dla samej zasady, kiedy nie mam nic do dodania. Mam nadzieję, że to rozumiesz.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...