27.03.2011

Angelina (Andrew Morton, 2010)

Tak, tak, tak! Po niespełna dwóch tygodniach obudziłam się z letargu i mam zamiar ożywić ten blog. W końcu przyszła i wiosna i tak dalej... Co prawda z filmami jestem bardzo do tyłu, ale mam nadzieję te zaległości nadrobić i zdawać bieżące relacje, choć myślę, że nikt tu za nimi nie płacze ;) Ale gdyby ktoś jednak chciał wiedzieć, czy warto sięgnąć po najnowszą biografię Angeliny Jolie (jedyną dostępną w Polsce) to niech przeczyta ten post :)

Może marna ze mnie fanka, ale wiele informacji zawartych w tej książce było dla mnie nowością. Gwoli ścisłości, jaki jest mój stosunek do Jolie? Jest dla mnie szalenie intrygującą postacią, lubię takich dziwaków - piekielnie inteligentnych, nie potrafiących znaleźć swojego miejsca w świecie, odstających od normy, zagubionych samotników, ekscentryków szukających ukojenia w używkach. Jest kilka osób wpisujących się w ten obraz, których cenię, nie będę ich wymieniać, bo nie o to chodzi, w każdym razie Jolie do nich należy. Moje serce tak naprawdę podbiła rolą w Przerwanej lekcji muzyki, którą obejrzałam pierwszy raz jakieś 5-6 lat temu i od tego czasu dopiero zaczęłam mieć ją na uwadze. Aktorką jest moim zdaniem bardzo dobrą, tyle że wybiera sobie bardzo zróżnicowane role. Ostatnio bryluje raczej w filmach akcji, w których może co najwyżej pokazać talent do biegania czy skakania po dachach. Moim zdaniem powinna się skupić na filmach dramatycznych, bo to właśnie w nich widać jak jest utalentowana. Jej role w Cenie odwagi, Oszukanej, Gii czy wspomnianej Przerwanej lekcji muzyki są bardzo sugestywne, poruszające i potwierdzają to liczne nominacje do nagród filmowych. Angelina nie jest gwiazdą z przypadku. Poza tym imponuje mi jej działalność charytatywna. Nie dość, że bez mrugnięcia okiem przekazuje gigantyczne kwoty na różnego rodzaju fundacje itp., to jeszcze spędza dużo czasu podróżując po najbiedniejszych krajach, co świadczy o prawdziwym zaangażowaniu. Dokonać przelewu potrafi każdy, jechać w sam środek Afryki nie każdy chce. Oczywiście, powiecie że się lansuje na krzywdzie innych. Nie sądzę. Prasa ma tysiące innych powodów żeby o niej pisać, więc nawet jeśli zależy jej na byciu w mediach (w co też wątpię) to nie musi uciekać się do fałszywego zainteresowania uchodźcami, Trzecim Światem i sierotami. Poza tym to trwa zdecydowanie za długo, żeby miało nie być sztuczne. Dobra, koniec tej mowy obronnej w imieniu aktorki, dodam tylko, że jak dla mnie jest też jedną z najpiękniejszych kobiet świata. 

Angie z baaardzo bliska, tak wygląda dziś...

Co do samej książki, mam mieszane uczucia. Jak napisałam, kilku ciekawych rzeczy się dowiedziałam, i to nie tylko o samej Angelinie. Ale najpierw zarzuty. Są trzy podstawowe. Po pierwsze, książka przez pierwszych kilkadziesiąt stron jest nudna. Przybiera coś na kształt kroniki. Autor dokładnie opisuje dzieciństwo i dorastanie rodziców aktorki, Jona Voighta i Marcheline Bertrand. Potem dowiadujemy się jak doszło do ich małżeństwa, a następnie opisane jest trudne dzieciństwo Angie, które jest wg Mortona przyczyną jej późniejszych problemów z narkotykami i w ogóle zaważyło całkowicie na tym kim jest dzisiaj. Dopóki nie wejdziemy w nastoletnie lata Angie, lektura się wlecze. Na szczęście potem jest już znacznie lepiej, bo Angie im starsza, tym ciekawsza. 

W tym momencie pojawić się musi jednak zarzut drugi. Otóż, można odnieść wrażenie, że Jolie została pokazana przez Mortona głównie przez pryzmat swojego uzależnienia od narkotyków. To pułapka, w którą biografowie wpadają dość często, zwłaszcza przy biografiach filmowych. Trzy czwarte tej książki opisuje czasy kiedy Angie brała, więc wzmianki o narkotykach są nieuniknione. Przestała tak naprawdę dopiero w momencie adopcji pierwszego dziecka. Wiedziałam, że nigdy nie była święta, ale autor mógłby raczej zastanowić się nad tym dlaczego brała, a nie tylko pisać co robiła po zażyciu. 


...tak wyglądała kiedyś

Trzeci zarzut odnosi się do autentyczności książki. Wielokrotnie podczas lektury można sobie zadać pytanie "skąd on to wie". Pojawiają się nazwiska, ale też bliżej nieokreśleni "przyjaciele rodziny" czy "przyjaciółka aktorki". Za bardzo polega też Morton na pierwszej opiekunce Angeliny która przestała się nią opiekować dość wcześnie i nie miała z nią potem kontaktu, a wypowiada się o jej obecnym życiu, jak by była ekspertem w tej sprawie. Każdą nieautoryzowaną biografię trzeba brać z przymrużeniem oka, bo może zawierać informacje wyssane z palca, ale z drugiej strony tylko taka może też ujawnić sekrety i nieznane oblicza gwiazd, powiedzieć o czymś, do czego same nigdy by się nie przyznały. Dlatego naprawdę trudno mi tę książkę jednoznacznie ocenić. Zwłaszcza, że jej autor nie ma dobrej opinii. Wcześniej zasłynął kontrowersyjnymi biografiami Księżnej Diany i Toma Cruise'a. Po zeszłorocznej premierze Angeliny, w światowych mediach głównie pojawiło się oburzenie, że Morton przedstawia Angelinę jako kobietę, która ma ewidentną słabość do zajętych mężczyzn i frajdę sprawia jej ich odbijanie, choć najczęściej są oni dla niej i tak tylko przelotnym romansem. No i w jaki sposób zweryfikować, co tu jest prawdą, a co nie? Sama zainteresowana książki nie czytała, bo nie czyta żadnych doniesień na swój temat. A ci, którzy wieszczyli, że książka przyczyni się do rozpadu Brangeliny, nie mieli racji, bo najnowsze zdjęcia paparazzich pokazują szczęśliwą rodzinkę na zakupach. 

Angelina w obiektywie Brada (sesja dla magazynu W)

To teraz fakty z życia Angeliny i innych gwiazd Hollywoodu,  które dla mnie były zaskoczeniem, a o których pisze Andrew Morton:

1. Angelina po obejrzeniu Edwarda Nożycorękiego, kiedy była nastolatką, zakochała się w Johnnym Deppie. Jego osoba zawsze ją fascynowała, ale kiedy przyszło im razem zagrać, co był spełnieniem jej marzeń, wcale nie wdała się z nim w romans, ku powszechnemu zaskoczeniu. Choć Vanessa Paradis i tak jej ponoć nie znosi.

2. Świadkiem na pierwszym ślubie Angeliny, z Jonnym Lee Millerem był sam Jude Law!

3. Wieczór po zdobyciu Złotego Globa za rolę drugoplanową w filmie George Wallace, Angie spędziła w towarzystwie Leonardo DiCaprio. Między aktorami jednak nie zaiskrzyło.

4. W Gii Angie grała sceny erotyczne z Elizabeth Mitchell, znaną dziś z roli w Zagubionych, która wyraźnie miała z tym problem.

5. Laura Dern, jedna z ulubionych aktorek Lyncha, w książce zostaje pokazana jako histeryczka. To ją porzucił dla Angeliny Billy Bob Thornton.

Kadr z Przerwanej lekcji muzyki

 6.  Podczas kręcenia Przerwanej lekcji muzyki Angelina tak wczuła się w rolę, że nawet poza planem była bardzo nieprzyjemna dla partnerujących jej aktorek, zwłaszcza Winony Ryder, która wówczas spotykała się z Johnnym Deppem.

7. Angeliną przez wiele lat zainteresowany był Mick Jagger. Angie zwodziła go, to przyjmując zaproszenia na udział w trasie Rolling Stones, to odmawiając. Do niczego więcej jednak między nimi nie doszło. Za to jej matce bardzo zależało na ich małżeństwie, bo była ogromną fanką Jaggera.

8. Ralph Fiennes to mega podrywacz. Tak, był też chwilowo z Angie.

9. Angelina w 2003 roku wydała książkę Notes From My Travels. Jak sama nazwa wskazuje, to jej zapiski z podróży jakie odbyła w latach 2001-2002 jako ambasador dobrej woli ONZ.

10. Z kolei w 2007 roku premierę miał film dokumentalny A Place In Time, który wyprodukowała i wyreżyserowała sama Angelina. 27 ekip filmowych zostało wysłanych w różne strony świata, na wszystkie 7 kontynentów, by o tej samej porze - 11 stycznia 2005 roku w południe czasu Greenwich - uruchomić kamery na trzy minuty. Te same trzy minuty zdjęć kręconych w różnych częściach globu, w miejscach takich jak: USA, Kambodża, Czad, Chiny, Włochy, Haiti, Liban czy Antarktyda. W projekcie udział wzięli m.in. Anne Hathaway, Wyclef Jean, Jonny Lee Miller i Jude Law. Film nie wszedł niestety do oficjalnej dystrybucji i nie mam pojęcia gdzie można go obejrzeć. Szkoda, że przeszedł tak bez echa, bo zwiastun jest naprawdę obiecujący. Możecie go obejrzeć tu.

Jedno ze zdjęć znajdujących się w książce

To tyle na temat książki. Czy ją polecam? Myślę, że warto się z nią zapoznać, aczkolwiek po przeczytaniu tej notki to, co najważniejsze już wiecie ;) Dodam tylko, że sporo w książce niepublikowanych wcześniej zdjęć aktorki, co może być jakąś zachętą, by jednak po nią sięgnąć.

5 komentarzy:

  1. Yes yes yes! Bardzo mnie cieszy nowa notka :) Tak jak Ci to pisałam, nie ciągnie mnie do przeczytania tej biografii, choć lubię Angelinę. Twoja recenzja mi wystarcza ;) Ale jeśli zobaczę książkę w empiku, to przejrzę te zdjęcia :) Ciekawe te fakty z życia gwiazd, dla mnie też wszystkie są nowymi ciekawostkami.
    Nie słyszałam wcześniej o A Place In Time, a wygląda na ciekawe przedsięwzięcie. Szperałaś po necie?
    I to co mnie najbardziej zaintrygowało- Ralph i Angie?! Nie mogę sobie tego wyobrazić :D
    A i co do Twoich relacji filmowych, mi ich brakuje. Ale nie płaczę, tylko cierpliwie czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do nieautoryzowanych biografii podchodzę z dystansem. Cenię Angie jako aktorkę, piękną i intrygującą kobietę. Możliwe, że kiedyś ją przeczytam, bo o niej samej wiem niezbyt wiele. To co ciebie zaskoczyło, mnie również nie było znane.

    Nie tylko Ty jesteś do tyłu z filmami. Miałam dzisiaj zobaczyć "You will meet a tall dark stranger" Allena, ale trafiłam na fajnego pożeracza czasu:
    http://famousobjectsfromclassicmovies.com

    OdpowiedzUsuń
  3. @Paulina

    Na tym nie koniec, wypatruj notki o filmie Och, życie ;) Nie szperałam jeszcze po necie w poszukiwaniu A Place In Time, ale mam w planach ;) Ja lubię czytać biografie znanych ludzi, tych oczywiście, których choć trochę znam i lubię :)

    @Agna

    Ja też właśnie podchodzę z dystansem do biografii nieautoryzowanych, ale z drugiej strony to właśnie one wydają się być potencjalnie ciekawsze, bo zawsze może się w nich znaleźć jakiś smaczek. Ale pojawia się też problem wiarygodności, więc nie biorę na wiarę tego, co wyczytałam o Angelinie.
    Nowego filmu Allena też jeszcze nie widziałam ;(

    A ta strona jest faktycznie wciągająca! Ale też zadania są dość trudne, jak dla mnie. Ja swego czasu często bywałam na whatthemovie.com

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko ja się wyłamię, bo o tych rzeczach słyszałam :) Ale ja jestem wielką fanką Angeliny i czytam wszystko, co o niej napiszą :D

    Dla mnie ona jest przede wszystkim świetną aktorką, która nie dała się zaszufladkować w jednym gatunku filmowym. Z drugiej strony jest barwną postacią, bo budzi kontrowersje. A przecież nie często się zdarza, by skandalistka była jednocześnie dobrą aktorką (przynajmniej tak kiedyś uważano :)).

    Co do biografii. Chętnie po nią sięgnę, choć na obecną chwilę musiałabym ją kupić, bo nie ma jej w moich miastowych bibliotekach. Przeczytam chociażby po to, by na własnej skórze przekonać co tam autor nawymyślał. Ciężko jest napisać o Angelinie, bo ona sama dużo o sobie mówi w wywiadach. Jest podobno ulubienicą dziennikarzy, bo nie złości się i nie wrzeszczy gdy padnie niestosowne pytanie, lecz odpowiada. Np. w Inside Actors Studio sama opowiedziała o samookaleczeniach, seksualnych przygodach czy wynajęciu mordercy. Nie słyszałam o jej długoletnim ćpaniu. Patrząc na jej role, zaczynając od Hakerów, nie wyglądała na kogoś, kogo by zniszczyły narkotyki. Ale kto się dowie prawdy?

    Pierwszym filem jaki widziałam z Jolie byli Hakerzy. Jednak dopiero po Tomb Raider zaczęłam dokładniej się jej przyglądać.
    A Place In Time - też bym chętnie obejrzała.
    I tyle. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, czekałam na Twój komentarz ;) Ja chyba w tej chwili na niczyim punkcie nie mam tak wielkiej obsesji, żeby wiedzieć aż tyle ;)

    Wiem, że Angelina dużo o sobie mówi, jest otwarta dla mediów i w sumie ten ekshibicjonizm też jest fascynujący i zastanawiający. Jeśli chodzi o ćpanie, z książki wynika, że niby brała długo, ale przy tym nie doprowadziła się do kompletnego wyniszczenia, co trochę się wyklucza, więc jest to dla mnie niejasne. W każdym razie była w szpitalu na odwyku, wysłali ją podczas kręcenia jakiegoś filmu. Ale czy to ważne jaka była prawda? Przynajmniej dzięki takim eksperymentom mogła się wczuć tak doskonale w rolę Lisy z Przerwanej lekcji muzyki ;)

    Ja książkę znalazłam właśnie w bibliotece. Nie wiem czy zdecydowałabym się na kupno, szczerze mówiąc.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawiasz po sobie ślad, bo to daje mi motywację do pisania. Fajnie jest mieć świadomość, że moje słowa nie trafiają w próżnię. Każdy komentarz czytam z uwagą, choć nie na każdy odpisuję. Nie widzę sensu w odpisywaniu dla samej zasady, kiedy nie mam nic do dodania. Mam nadzieję, że to rozumiesz.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...