Co
jest najlepszym zajęciem, gdy humor, delikatnie mówiąc, nie dopisuje? Pisanie
bloga. Ucieczka w świat filmu i telewizji, nieistniejący, lepszy świat fikcji,
w którym czujemy się bezpiecznie. Mam jednak wielką nadzieję, że kiedy czytacie
te słowa, mój życiowy kryzys jest już zażegnany.
Dziś
chciałam Wam przedstawić nie najlepsze produkcje roku 2013, a te które stały się
moimi prywatnymi odkryciami i które na mnie zrobiły największe wrażenie. I
wcale nie są to produkcje tegoroczne.
Zacznę
od seriali, a był to dla mnie niewątpliwie rok ciekawych odkryć. Czasami dużo
czasu zajmuje mi sięgnięcie po seriale okrzyknięte mianem arcydzieł czy po
prostu po wielkie hity. I dlatego dopiero w tym roku zaczęłam oglądać Zakazane Imperium. Co prawda obejrzałam dopiero dwa sezony, ale jestem zdania, że ten
serial trzeba sobie dawkować. Trochę za dużo w nim gangsterki jak dla mnie i
przyznam się, że gubię się czasem w tych relacjach między mafiosami i
politykami, ale warstwa obyczajowa, wraz z doskonałą scenografią, kostiumami,
muzyką i aktorstwem – wszystkie trudności w nadążaniu za interesami Nucky’ego
Thompsona mi rekompensuje.
Spośród
seriali, które mają już swoją historię, zaczęłam w tym roku oglądać Shameless.
Serial o degeneracji i patologii w komediowej otoczce, ale z silnie zaznaczoną
także warstwą dramatyczną przekonał mnie do siebie wiarygodnym potraktowaniem
tematu. Tematu, jakim jest bieda i życie na przedmieściach. Serial jest świetnie
zrobiony i świetnie zagrany, a do tego naprawdę skłania do przemyśleń i oswaja
z wieloma delikatnymi tematami. Więcej napisałam o nim tutaj.
Ja
i sitcom to związek, który nie zdarza się często. Ba, ja i serial stricte
komediowy (bo Shameless to komediodramat, podobnie jak Girls) to też rzadkość.
O tym jak przekonałam się do Dwóch spłukanych dziewczyn pisałam niedawno, więc
po prostu odeślę Was dwa wpisy w dół,
zamiast powtarzać, że jest to sitcom nie głupi, bardzo dobrze zagrany i
idealnie komentujący nasze czasy.
Z
seriali, które debiutowały w tym roku nie dałam jeszcze szansy wszystkim.
Przede mną na pewno Orange is the New Black (polecam książkę), być może też The
Fall i Orphan Black. Za to dałam się namówić (tzn. uległam recenzjom
zachwyconych blogerów) na House of Cards. Nigdy nie sądziłam, że serial
polityczny tak mnie wciągnie i tak mi się spodoba i że tak będę za nim tęsknić.
Już 14 lutego nowy sezon i to od razu w całości – czego chcieć więcej. O
serialu pisałam oczywiście na blogu, dokładnie w tym miejscu.
Po
obejrzeniu House of Cards pojawił się Broadchurch. Kryminalny serial brytyjski
– ta zbitka słowna mówi sama za siebie. Broadchurch zachwyciło realizacją, a
przede wszystkim zaskakującym zakończeniem. Dobra wiadomość odnośnie seriali
jest taka, że będzie druga seria, a zła, a przynajmniej gorsza, że Amerykanie
kręcą swoją wersję. Nie mam w sumie nic do remake’ów, ale ten jest trochę
dziwny – w roli głównej wystąpi ponownie David Tennant, za to w roli jego
zawodowej partnerki pojawi się nie Olivia Coleman, lecz Anna Gunn. Osobiście
uważam, ze obsada powinna być całkowicie zmieniona. A o tym dlaczego
Broadchurch jest tak dobre pisałam tutaj.
Na
koniec serial, którego pierwszy sezon właśnie dobiegł końca. Mój wpis o Masters
of Sex pisałam po zaledwie czterech odcinkach, ale nadal podpisuję się pod
każdym słowem – to serial, który zachwyca realizacją, kostiumami i scenografią
z lat 50., aktorzy są rewelacyjni, a podejście do kontrowersyjnego tematu jak
najbardziej wyważone. Dla mnie ten serial stoi w jednym szeregu z Mad Men i to
jest największy komplement, na jaki może ode mnie zasłużyć. A refleksje po
pierwszy odcinkach spisałam tutaj.
O
filmach chyba rozpisywać się nie będę. Najważniejsza informacja jest taka, że
obejrzałam 122 filmy po raz pierwszy, ale do tej liczby należy dodać filmy,
które oglądałam powtórnie w ramach pokazywania ich Ukochanemu. Myślę zatem, że
jakieś 150 filmów by wyszło.
Patrząc
na moje oceny na filmwebie, nie byłam łaskawa i nie dałam żadnemu z tych
„nowych” filmów 10, a
9 też nie rozdawałam hojnie. Gdyby jednak ocena miała być miarą jakości, to
najlepsze filmy, które obejrzałam w tym roku (po raz pierwszy, zaznaczam) to:
Przeminęło
z wiatrem (1939)
Pokłosie
(2012)
Kochanek
królowej (2012)
Psychoza
(1960)
Gilda
(1946)
Nie
mniej jednak, podobały mi się równie mocno (a nawet bardziej, bo właściwie z
tych powyższych żadnego nie chciałabym jakoś szczególnie oglądać ponownie)
jeszcze inne filmy:
Wielki Gatsby (2013)
Miłość (2012, Haneke)
Take This Waltz (2011)
The Perks of Being a
Wallflower (2012)
Kieł
(2009)
Siostra
twojej siostry (2012)
Obława
(2012)
Polowanie
(2012)
W
imię…(2013)
Ciekawe,
co w tym zestawieniu pojawi się za rok. Życzę Wam i sobie, aby 2014 obfitował w wiele dobrych seriali, filmów i książek.
Jesteśmy zgodne jeśli chodzi o House Of Cards i Broudchurch- absolutne perełki! Mad Mena znam rzecz jasna i wielbię, ale o tym drugim pierwszy raz słyszę! Muszę więc nadrobić koniecznie!
OdpowiedzUsuńOd siebie polecam polski serial "Krew z krwi" z Agatą Kuleszą w roli głównej. Niezłe.
Co do filmów to z tytułów przez Ciebie wymienionych ogromne wrażenie zrobił na mnie Kieł. Po seansie chodziłam kilka dni jakby mi ktoś zdzielił po łbie. Kochanek królowej-owszem, owszem. Psychoza i Przeminęło wiadomo! Nie zgadzam się z Pokłosiem, które było dla zeszłorocznym wielkim rozczarowaniem, Gatsby okazał się potrawą zupełnie dla mnie niestrawną (zwłaszcza w części melodramatycznej-brrr). Chylę czoła przed liczbą obejrzanych filmów. Ech gdzie te czasy kiedy wciągałam ponad 200 rocznie! Coś jakiś kryzys ostatnio.
Pozdrawiam i wszystkiego pięknego w Nowym:)
Gratuluję wyniku. Kilka tytułów już sobie zapisuję... :)
OdpowiedzUsuńoby przyszły rok obfitował w równie dobre rzeczy! Najlepszego!
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego w Nowym Filmowo-Serialowym Roku. Jak najwięcej udanych premier. W życiu prywatnym zdrowia, szczęścia i pomyślności. Pozdrawiam. Patryk
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że gdybym nie była tak mocno do tyłu z nowościami filmowymi, mój ranking wyglądałby podobnie. Jednak mam wybitną zdolność do sięgania po rewelacyjne filmy dopiero po kilku latach od ich wyprodukowania/pierwszej emisji i potem żałuję, że dopiero teraz. Po Twojej notce jestem załamana, bo w zasadzie żadnego z tych od Wielkiego Gatsby'ego nie widziałam. A raczej nie oglądam przypadkowych filmów, staram się je dobrać: na daną chwilę i pod względem jakości/pozytywnych ocen.
OdpowiedzUsuńAle także w zeszłym roku nie dałam ani jednemu filmowi nowo obejrzanemu oceny 10. Zarezerwowałam tę notę na te naprawdę wyjątkowe.
Warto pamiętać również o Breaking Bad, który w tym roku się zakończył ;)
OdpowiedzUsuńdziesiatamuzamichalowa.blogspot.com
Liczę na to, że obejrzysz Orphan Black i spodoba Ci się tak jak i mi :)
OdpowiedzUsuń