27.05.2013

House Of Cards (Netflix, 2013 - ?)


Póki o serialu jest jeszcze głośno, dołączę się tym wpisem do chóralnych głosów obwieszczających, że House of Cards warto obejrzeć. Warto, nawet jeśli nie lubi się seriali politycznych. Mimo takiego właśnie gatunku, House of Cards jest serialem zaskakująco wciągającym i w znacznej części odcinków nie nużącym. A to za sprawą kilku kwestii:

  1. Kevin Spacey w głównej roli. Jako Francis Underwood jest bezwzględnym politykiem, dążącym bez skrupułów, także po trupach, do upragnionego celu, jakim jest posada wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. Poznajemy Francisa w momencie, gdy okazuje się, że nie dostał obiecanego mu stanowiska Sekretarza Stanu. Francis nie jest człowiekiem, który coś takiego by zapomniał, wybaczył i podarował. W jego głowie rodzi się już plan intrygi, zakrojonej na bardzo szeroką skalę. Bezwzględność tego człowieka kłuje w oczy, a jednocześnie jest przez nas akceptowalna. A to z kilku powodów: zburzenia tzw. czwartej ściany czyli bezpośrednich zwrotów Francisa do nas, widzów, w których niejako Francis tłumaczy swoje zachowanie, a także sposobu bycia bohatera – jest na pozór uprzejmy, współczujący, po prostu miły. Aż chce się go lubić. Dopóki się nie zobaczy, jak wykańcza stojące mu na drodze przeszkody. Producenci serialu wykorzystali dobrze sprawdzony już patent na anty-bohatera w głównej roli i się opłaciło – charyzmatyczny polityk jest głównym powodem, dla którego siadamy i oglądamy kolejny odcinek.


  2. Ale ten polityk ma też żonę – Claire. W tej roli znakomicie występuje Robin Wright, aktorka moim zdaniem mało doceniana. Być może rola bardzo nieodgadnionej kobiety o wielu twarzach przyniesie jej jakieś wyróżnienia. Mówi  się póki co o tym, że Claire Underwood to jedna z najlepiej ubranych bohaterek serialowych w historii telewizji. Perfekcyjny wygląd to jedyne co jest pewne w przypadku Claire. Bo jej moralność, pragnienia, sympatie są bardzo dwuznaczne. Claire jest chyba z tego względu tak naprawdę najciekawszą postacią tego serialu. 


  3. Dziennikarskie śledztwo. Ok., może nie jest to stricte śledztwo, ale wątki z dziennikarzami tropiącymi intrygi i afery zawsze są ciekawym dodatkiem w serialach takich jak ten. Postać młodej dziennikarki Zoe Barnes jest też ciekawa sama w sobie, bo oto dziewczyna, niezbyt poważnie traktowana w swojej redakcji, trafia na temat, a przede wszystkim informatora, który jest w stanie ustawić jej karierę na zupełnie innych torach. Zoe jest nieznośną i denerwującą postacią, bo choć chciałoby jej się kibicować, dziewczyna dokonuje niestety samych złych wyborów, podporządkowując swoje życie całkowicie pracy. 


  4. Małżeństwo Francisa i Claire. Francis zdradza Claire, Claire się na to zgadza, bo mąż robi to dla słusznej, w ich mniemaniu, sprawy. Claire trwa przy mężu, wspiera go, nie tylko psychicznie, ale też działaniami swojej firmy, a jednak nie widać między nimi miłości, czułości, nic emocjonalnego. Wygląda to niestety bardzo prawdziwie – takie związki w świecie polityki chyba są na porządku dziennym.
  5. Wielowymiarowość postaci. Każda z postaci skrywa sekret, nikt nie jest taki jak wydaje się nam na początku. Zaskakujące zwroty akcji sprawiają, że kolejne maski zostają odsłonięte. Niejednoznaczne postaci również powodują, że serial ogląda się w nieustannym napięciu.

Można dodać jeszcze więcej: David Fincher za kamerą kilku pierwszych odcinków, nawiązania do postaci szekspirowskich, pierwszy serial w całości wyprodukowany dla telewizji internetowej…Choć wolę seriale lżejsze, cięższe tematy zostawiając na kino, to jednak do House of Cards pewnie wrócę za rok, gdy powstanie nowy sezon, bo to produkcja na bardzo wysokim poziomie, a zakończenie zwiastuje, że nowa seria będzie równie, o ile nie bardziej, ciekawa.

Moja ocena: 8/10 

7 komentarzy:

  1. Pierwsze słyszę, ale podoba mi się to co przeczytałam. Ciekawe czy jest szansa na zobaczenie w nas tego serialu. Pewnie gdzieś za 2 lata i to w najlepszym wypadku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie HoC to rewelacyjny serial, który gdzieś od połowy traci swój rozpęd. Mimo to, świetnie się go ogląda-bo obsada jest co tu dużo mówić świetna. Plus kwestie na które zwróciłaś uwagę również powodują, że tytuł jest wart uwagi (a co do Claire to do tej pory nie potrafię jej do końca rozgryźć).

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie oglądam ostatni odcinek i jestem pod wielkim wrażeniem, fajnie że powstają jeszcze seriale na wysokim poziomie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi obiecująco, wpisałam go na moją 'must see' listę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytając Twoje wpisy czuję się jakbym była u siebie hihi

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczęłam oglądać i nie mogę przestać! ciekawa opinia, dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już dla samego Kevina warto się skusić na ten serial :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawiasz po sobie ślad, bo to daje mi motywację do pisania. Fajnie jest mieć świadomość, że moje słowa nie trafiają w próżnię. Każdy komentarz czytam z uwagą, choć nie na każdy odpisuję. Nie widzę sensu w odpisywaniu dla samej zasady, kiedy nie mam nic do dodania. Mam nadzieję, że to rozumiesz.