Annie
Hall wspomina
Któż
nie zna Annie Hall, czołowej neurotyczki kina, której wygląd i sposób bycia
niezmiennie od przeszło 35 lat zachwycają nowych widzów. Kto choć raz widział
film „Annie Hall”, ten na zawsze zapamięta aktorkę Diane Keaton jako wesołą, rozchwianą
emocjonalnie, dziwnie ubraną dziewczyną spotykającą się z Woodym Allenem. Dziś
Annie Hall dobiega siedemdziesiątki i jak to w show biznesie bywa, spisuje
swoje wspomnienia. Robi to jednak bardzo niebanalnie, ciekawie i bez udziału ghost-writerów.
Autobiografia
Diane Keaton to rzecz bardzo intymna. Aktorka pisać zaczęła w 2008 roku, po
śmierci matki, długotrwale chorującej na Alzheimera. Matka, kobieta o
artystycznej duszy, ale uziemiona w domu, z czwórką dzieci i mężem, wypełniała
swoje życie prowadzeniem dzienników, robieniem kolaży i fotografowaniem. Diane
Keaton przejrzała osiemdziesiąt pięć pamiętników matki i dziesiątki listów,
które ta gromadziła, i znalazła w nich inspirację, by samej zacząć pisać.
„Wciąż od nowa” to powrót do przeszłości, tak odległej jak dzieciństwo jej
matki. Początek książki to przede wszystkim opowiadanie o Dorothy Keaton,
której obraz zyskujemy dzięki zacytowanym zapiskom. Ta część nuży, może
dlatego, że są to wspomnienia niezwykle osobiste i czułe, na temat osoby nam
kompletnie nieznanej i snute jakby na marginesie właściwej opowieści. Jednak
wkrótce autorka nabiera rozpędu i zaczyna opisywać swoją drogę do kariery.
Rytm
książki wyznaczają przełomowe momenty w jej życiu: najważniejsze związki – z
Allenem, Beattym i Pacino, przełomowe role – z „Ojcem chrzestnym” i „Annie
Hall” na czele, a potem bulimia (o której pisze otwarcie i zabawnie), śmierć
ojca, choroba matki i adopcja dzieci. Keaton pisze o sobie, co dość rzadkie w
przypadku biografii gwiazd, przede wszystkim jako o osobie, a nie aktorce. Sama
zresztą uważa, że karierę zrobiła zupełnie przy okazji, zrządzeniem losu a nie
wielką determinacją. Nie poświęca wiele miejsca swoim rolom, skupia się
bardziej na całej związanej z nimi otoczce – nowych miłościach i tym, jak
odbierane były przez jej matkę, która zbierała wszelkie materiały prasowe
poświęcone córce i robiła z nich kolaże. Często w jej wspomnieniach pojawiają
się bezcenne dla miłośników kina anegdoty, z Audrey Hepburn, Marlonem Brando
czy Woody’m Allenem na czele. Allen i Keaton byli znaną parą, o której związku
wspomina się do dzisiaj przy okazji każdego seansu „Annie Hall”. Książka
rozwiewa wiele wątpliwości, jak to naprawdę było z przeniesieniem na ekran ich
prawdziwego życia i odpowiada na pytanie, ile Diane Keaton jest w Annie Hall. Aktorka
odsłania tez kulisy swojej relacji Allenem, którego jak przyznaje, nadal kocha.
Gratką są zwłaszcza listy do Diane pisane przez reżysera.
No
dobrze, ale pewnie nadal zastanawiacie się, co takiego niebanalnego jest w tej
książce. Otóż to ksiązka pisana tak naprawdę dwoma życiorysami. Aktorka oddała
w niej piękny hołd swojej matce, którą w ten sposób chciała także lepiej
poznać, zrozumieć. Chciała w niej też, jak przyznaje, wyjaśnić fenomen miłości,
ale odkryła, że „nie można rozwikłać tajemnicy miłości w żaden inny sposób, niż
czując jak przypływa i odpływa […]”. Żeglując od Wtedy do Teraz po morzu
wspomnień, własnych i matki, Keaton próbuje – najogólniej i zbyt górnolotnie
mówiąc - wyjaśnić sens życia. Jej książka to przede wszystkim rozważania o
stracie, ale nie zdominowane przez smutek i żal, lecz dające nadzieję i wiarę,
że warto żyć dla innych ludzi. Aktorka, która adoptowała pierwsze dziecko w
wieku 50 lat, daje swoimi wspomnieniami motywację do działania i zaraża
optymizmem.
Cieszyć
może, że Diane Keaton opisując swoje życie nie popadła w banał. Pomysł na
oddanie głosu matce okazał się trafiony. Niektóre zapiski Doroty Hall są
przejmujące, jak tylko mogą być przejmujące zapiski nieco osamotnionej pani
domu z lat 60. Opisana w książce relacja na linii matka – córka czyni z tej
książki jedną z najciekawszych pozycji poświęconych macierzyństwu. Z pewnością
Doroty Hall byłaby córce za tę książkę wdzięczna.
Moja ocena: 6+/10
Recenzja została opublikowana w serwisie Lubimy Czytać.
Ciekawe - Diane Keaton zawsze kojarzyła mi się z ciepłą i sympatyczną osobą tak jak większość postaci, które gra. Lubię biografię. Widzę, że ten czytasz słownik wiedzy o filmie - ja już skończyłam :)
OdpowiedzUsuńdołączyłam do Twojego bloga bo rozśmieszyło mnie zdanie w Twoim opisie cytuję: "Nie ma litości dla ludzi, którzy piszą Deep zamiast Depp" ;)) również nie rozumiem jak można tak pisać!
OdpowiedzUsuń