Ok., skoro się zobowiązałam
pod wpływem chwili, że stworzę listę ulubionych piosenek o miłości, no to
tworzę. Choć dziś już nie do końca uważam, że to dobry pomysł, bo moja lista po
pierwsze będzie dosyć monotematyczna (polski rock), po drugie ciężko wybrać
tylko dziesięć takich piosenek, a nie chcę też rozciągać listy w nieskończoność.
Skutkiem tego, w dziesiątce
znalazły się tylko dwie piosenki po angielsku. Generalnie trzeba przyznać, że
wybór był ogromny, bo przecież jakieś 80 % piosenek to piosenki o miłości. O części
na pewno teraz zapomniałam, ale jednak te które wybrałam to taki stały zestaw,
którego słucham i który lubię nie od dziś. Ja się bardzo łatwo wzruszam i
jestem dużą romantyczką, więc "ładna" piosenka o miłości wystarczy, by zakręciła mi się łezka. Przy większości z tych piosenek płakałam co najmniej raz. Ale zacznijmy energetycznie:
Coma – Na pół
To piosenka o miłości, nie
inaczej. Jak zauważył recenzent, bodajże „Gitarzysty”, jest to najlepszy liryk
Piotra Roguckiego. Jego mistrzostwo polega na tym, że jest wyznaniem miłości
pozbawionym wielkich słów. Za to bardzo pozytywnym.
Coma – 100 tysięcy jednakowych miast
Piosenkami Comy i Piotra
Roguckiego mogłabym zapełnić całą tę listę, ale nie chcę zostać odebrana jako zapatrzona
w Roguca psychofanka ;) Jednak przydałoby się miejsce dla Popołudni bezkarnie
cytrynowych, Małej, Wolnej piosenki o miłości… Ale 100 tysięcy… jest piękną
balladą. Co warte podkreślenia, Roguc raczej nigdy nie pisze o miłości wprost,
pojawia się ona zawsze gdzieś między słowami, trochę przy okazji.
Strachy na lachy – Dziewczyna o chłopięcych sutkach
To jest z kolei najlepsza
chyba piosenka erotyczna, jaką znam. Dla mnie czysta poezja.
Myslovitz – Chciałbym umrzeć z miłości
Podpisuje się pod stanowiskiem
autora tekstu (nie jestem pewna czy był to Artur Rojek). Też bym chciała. Och,
a jakie cudne jest wykonanie z Edytą Bartosiewicz…
Teledysk okazuje się być chyba zbyt obrazoburczy, bo nie ma go na YT. A szkoda, bo jest piękny.
Hey – Zazdrość
Wybrałam Zazdrość, choć może
się wydawać, że to piosenka nie o miłości, tylko właśnie o tytułowej zazdrości.
Ale przecież, jak śpiewała inna pani, „nie ma miłości, bez zazdrości”. Nosowskiej
w tym tekście udało się znakomicie uchwycić co czuje zakochana kobieta,
zwłaszcza na początku znajomości. Ale piękne jest też znacznie później powstałe
Mimo wszystko, mówiące o wszystkich, także tych ciemniejszych stronach wspólnego
z kimś życia.
Closterkeller - Pora iść już drogi mój
Z wyborem piosenki
Closterkellera miałam duży problem. Anja Orthodox pisze bowiem głównie o
miłości. Zdecydowałam się, dosyć przewrotnie, na piosenkę mówiącą o końcu
miłości. Wybrałam ją w dużej mierze dlatego, że jest to piosenka tego zespołu, którą
najszybciej polubiłam (słucham Closterkellera od niedawna) i zawszę będę mieć
do niej duży sentyment. Ale mogłabym też tu wymienić wiele piosenek z płyty Bordeaux
np. Abracadabra czy innych np. Czas komety czy Owoce Wschodu.
Piotr Banach i Dziun – Jej piosenka o miłości
Ta piosenka jest wyjątkowa,
bo od początku do końca opowiada pewną historię. I to poniekąd z dwóch perspektyw,
bo powstała też wersja męska, zaśpiewana przez Gutka. Ja wolę chyba tę, bo w
końcu jestem dziewczyną ;)
Robert Gawliński – Trzy noce z deszczem
W sumie piosenek Wilków czy samego Gawlińskiego też
mogłoby się tu znaleźć więcej, bo Gawliński ma talent do pisania o
miłości. Lubię też bardzo Z tobą odeszły anioły czy Eli lama sabachtani. Cóż,
lubię piosenki smutne ;)
Oasis – Wonderwall
Od dziecka kocham tę
piosenkę, choć fanką tych prekursorów brit popu nigdy nie byłam. Ale ta
piosenka jest cudowna. I teledysk kojarzy mi się z dobrymi, starymi czasami, kiedy na MTV można było posłuchać dobrej muzyki.
Coldplay – The Scientist
Jedna z tych piosenek, w
której jesteś zakochany już po pierwszym wysłuchaniu.
To tyle. Pewnie nie znaleźliście ze mną wiele podobieństw. No ale cóż, to mój blog, więc skoro miałam ochotę popełnić taki wpis, no to go popełniłam :) Coś mi się w te Walentynki należy, skoro moja miłość daleko ;)
Z tej listy wybieram Myslovitz. Od siebie dodałabym chyba Joy Division.
OdpowiedzUsuńA jaka piosenka Joy Division? Chętnie przesłucham ;) (znam może dwie).
UsuńNo cóż, najszybciej przychodzi mi do głowy "Love will tear us apart" ale jest też kilka innych;p
UsuńRównież kojarzę głównie Myslovitz. Nawet nie będę starała się ułożyć swojej. Z pewnością by się różniła od Twojej, ale czy to źle? To fantastycznie! :)
OdpowiedzUsuńcomy nie trawię, ale strachy na lachy to strzał w dziesiątkę. najlepsza z najlepszych.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że znajdzie się ktoś kto otwarcie napisze, że nie trawi Comy ;) A o do Strachów - to chyba moja ulubiona ich piosenka.
UsuńJa tutaj widzę, że lubisz sporo polskich piosenek. Myslovitz kiedyś słuchałam, głównie ze względu na siostry, które bardzo lubiły ten zespół. Strachy na Lachy mają fajne teksty.
OdpowiedzUsuńZapraszamy serdecznie do nas. Leci obserwacja. Pozdrawiamy, Archibald Sofia.
A ja ci powiem, że wiele się zgadza :) "Na pół" Comy bardzo lubię, w ogóle b. lubię wokal pana Roguckiego - "Trujące rośliny" to dla mnie smutna piosenka o miłości, może dlatego, że czytałam wtedy coś o takiej tematyce i piosenka z tym mi się kojarzy. Coldplay to jeden z moich ulubionych zespół, więc wiadomo a "Trzy noce z deszczem" to jedna z pierwszych piosenek, które sama zagrałam na gitarze. Wszystkie cudne :)
OdpowiedzUsuń"Trujące rośliny" też są w mojej czołówce piosenek Comy :) rzeczywiście, smutna to piosenka ale piękna.
UsuńColdplay - mój faworyt. Kiedy słyszę "The Scientist" umieram z nadmiaru emocji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam
http://coccinellegrande.tumblr.com/
a co, jeżeli podobieństwo jest absolutne?
OdpowiedzUsuńchyba jesteśmy jakimiś pokrewnymi duszami ;)
Usuń