Zwyczajne
niezwyczajne - damy polskiego kina
Aktorki.
Kobiety, których mężczyźni pożądają, a inne kobiety chcą naśladować. Aktorka.
Zawód, o którym marzy każda mała dziewczynka. A w głębi duszy pewnie i jej
mama. W naszej głowie osoby wykonywające go jawią się jako postaci z
piedestału, niedostępne dla zwykłego człowieka i wiodące zupełnie inny,
beztroski żywot. Łukasz Maciejewski w swojej książce „Aktorki. Spotkania”
skutecznie obala ten mit.
Zacznijmy
od tego, że książka znanego krytyka filmowego i teatralnego, jest książką
bardzo osobistą. Wybitne polskie aktorki, z którymi autor spotkał się na jej
potrzeby, wybrał bardzo subiektywnie, kierując się własnymi sympatiami. Dla
niego każde z tych spotkań było przeżyciem – w końcu rozmawiał ze swoimi
idolkami, które pamiętał jeszcze z czasów gdy jako młody chłopiec podziwiała je
w tarnowskim kinie. Dlatego do takich osobowości jak Nina Andrycz, Zofia
Krafftówna czy Irena Kwiatkowska podchodzi z należytą estymą. To zresztą
znamienne, że tak młody, trzydziestokilkuletni krytyk spotkał się z tak dużym
zaufaniem, w większości, starszych już pań. Ale Maciejewski wielokrotnie już
udowodnił, że ma klasę. Na łamach „Filmu” od lat publikowane są jego znakomite
wywiady z wielkimi osobowościami i wchodzącymi gwiazdami polskiego kina. To
zdecydowanie jeden z najlepszych polskich „wywiadowców”, trzymający się z dala
od sztampowych pytań i potrafiący wytworzyć pewną partnerską więź ze swoim
rozmówcą. A to dar w tym zawodzie niezwykle cenny. Tom „Aktorki” to jak głosi
podtytuł rzeczywiście spotkania, a nie suche, konwencjonalne wywiady.
Maciejewski z niektórymi swoimi bohaterkami spotkał się raz (ale za to jak
cenne to rozmowy – np. z Teresą Budzisz – Krzyżanowską, która znana jest z
nieudzielania wywiadów), z niektórymi spotykał się regularnie. I notował.
Wypowiedzi aktorek nie są wyłącznie odpowiadaniem na pytania, lecz w dużej
mierze po prostu ich monologami, przeplatanymi wtrąceniami dziennikarza. Taka
forma każdą część książki zamienia w fascynującą opowieść o ludzkim życiu, o
„tamtych” czasach, a wreszcie także o historii polskiego kina i teatru.
Opowieść, która po prostu płynie z serca tych kobiet, potwierdzając jak
ciekawymi i mądrymi są osobami.
Schemat
każdej części książki jest podobny – aktorka opowiada o swoim dzieciństwie, o
tym skąd wziął się pomysł na aktorstwo, jak ciężko stawiało się pierwsze kroki
na scenie i o kolejnych etapach kariery. Co ważne, książka w żadnym momencie
nie popada w plotkarski ton. Owszem, pojawia się alkoholizm Stanisławy
Celińskiej, czy rodzinna tragedia Ewy Błaszczyk, jednak to dokonania zawodowe
są na pierwszym planie, a sprawy prywatne pojawiają się wyłącznie jako wątki
poboczne. Dzięki dokładnemu researchowi autora możemy zapoznać się z całym
dorobkiem danej aktorki, przypomnieć sobie jakie grała role i z jakimi
reżyserami współpracowała. Przez karty książki niezmiennie przewijają się
wielkie nazwiska, które wpłynęły na kształt dzisiejszego kina i teatru, co
sprawia że jej lektura to wielka lekcja historii polskiej kultury. A tym samym
okazja do znalezienia mnóstwa inspiracji filmowych i literackich, zwłaszcza dla
młodych czytelników, którzy niektóre z aktorek mogą kojarzyć z nazwiska, ale
już niekoniecznie z konkretnych ról. Maciejewski stara się zdefiniować
aktorstwo każdej z nich i nie ulega wątpliwości, że wszystkie swoje
rozmówczynie postrzega jako równie wybitne (choć może zastanawiać brak w tym
gronie Krystyny Jandy i obecność Danuty Stenki).
Co
jednak najważniejsze, dzięki tej książce możemy się przekonać, jakimi osobami są
kobiety, o których myślimy „gwiazda”. A większość z nich przyznaje i potwierdza
to swoim życiem, że z gwiazdorstwem niewiele ma wspólnego. Każda z nich to
zwykła kobieta, niejednokrotnie naznaczona przez piętno wojny, jak Alina
Janowska czy Danuta Szaflarska, osobiste dramaty jak Ewa Błaszczyk czy Anna
Dymna, albo zapomniana już przez reżyserów jak Anna Nehrebecka czy Zofia
Kucówna. Aktorki dają się jednak poznać jako pogodzone z losem, szczęśliwe
kobiety, które prawdziwą radość czerpią z sukcesów dnia codziennego, a nie ze
sławy i poklasku. Łączy je jedno – misja. Tak właśnie postrzegają swój zawód –
w kategoriach misji. Beata Tyszkiewicz przyznaje, że nie ma nic przeciwko temu,
że obsadzano ją głównie w rolach wytwornych dam. Takiej jej chcieli ludzie, a ona
jest wszak dla ludzi. Wtórują jej pozostałe koleżanki po fachu, przyznając że
do zawodu wchodzi się z myślą o grze w teatrze, która ma za zadanie edukować
ludzi, mówić im o czymś ważnym. Kino pojawia się zawsze przy okazji (choć
wspomniana Tyszkiewicz jest tu wyjątkiem, bo gra wyłącznie w kinie i
telewizji), a sława to wręcz nieproszony gość.
„Aktorki”
to książka wyjątkowa, bo wielowymiarowa. Wspomnienie, biografia, publicystyka,
leksykon teatralno – filmowy w jednym. Jedyne, czego w niej brakuje to zdjęć,
które ilustrowałyby kariery jej bohaterek. Ale nawet bez tego fotograficznego
akcentu, nie sposób nie wsiąknąć w ich historie.
Moja ocena to: 7/10
Recenzja została opublikowana w serwisie Lubimy Czytać.
Zbieram się do kupienia tej książki. Czytałam pierwszą książkę tego typu, czyli jego rozmowy z reżyserami. Całkiem przyjemna literatura, pamiętam, że mi się podobało.
OdpowiedzUsuńO, widzisz, ja nie wiedziałam, że są też rozmowy z reżyserami. Może sięgnę.
UsuńRzeczywiście, książka interesująca. Maciejewski ma dar wzbudzania zaufania w swoich rozmówczyniach, co zaowocowało ciekawymi zwierzeniami.
OdpowiedzUsuńto prawda książka jest bardzo ciekawa podobnie jak Aktorki Portrety, która niedawno się ukazała. Moim zdaniem ją też warto przeczytać.
OdpowiedzUsuń