17.02.2013

Aktorki. Spotkania (Ł. Maciejewski, Świat Książki, 2012)


Zwyczajne niezwyczajne - damy polskiego kina



Aktorki. Kobiety, których mężczyźni pożądają, a inne kobiety chcą naśladować. Aktorka. Zawód, o którym marzy każda mała dziewczynka. A w głębi duszy pewnie i jej mama. W naszej głowie osoby wykonywające go jawią się jako postaci z piedestału, niedostępne dla zwykłego człowieka i wiodące zupełnie inny, beztroski żywot. Łukasz Maciejewski w swojej książce „Aktorki. Spotkania” skutecznie obala ten mit.

Zacznijmy od tego, że książka znanego krytyka filmowego i teatralnego, jest książką bardzo osobistą. Wybitne polskie aktorki, z którymi autor spotkał się na jej potrzeby, wybrał bardzo subiektywnie, kierując się własnymi sympatiami. Dla niego każde z tych spotkań było przeżyciem – w końcu rozmawiał ze swoimi idolkami, które pamiętał jeszcze z czasów gdy jako młody chłopiec podziwiała je w tarnowskim kinie. Dlatego do takich osobowości jak Nina Andrycz, Zofia Krafftówna czy Irena Kwiatkowska podchodzi z należytą estymą. To zresztą znamienne, że tak młody, trzydziestokilkuletni krytyk spotkał się z tak dużym zaufaniem, w większości, starszych już pań. Ale Maciejewski wielokrotnie już udowodnił, że ma klasę. Na łamach „Filmu” od lat publikowane są jego znakomite wywiady z wielkimi osobowościami i wchodzącymi gwiazdami polskiego kina. To zdecydowanie jeden z najlepszych polskich „wywiadowców”, trzymający się z dala od sztampowych pytań i potrafiący wytworzyć pewną partnerską więź ze swoim rozmówcą. A to dar w tym zawodzie niezwykle cenny. Tom „Aktorki” to jak głosi podtytuł rzeczywiście spotkania, a nie suche, konwencjonalne wywiady. Maciejewski z niektórymi swoimi bohaterkami spotkał się raz (ale za to jak cenne to rozmowy – np. z Teresą Budzisz – Krzyżanowską, która znana jest z nieudzielania wywiadów), z niektórymi spotykał się regularnie. I notował. Wypowiedzi aktorek nie są wyłącznie odpowiadaniem na pytania, lecz w dużej mierze po prostu ich monologami, przeplatanymi wtrąceniami dziennikarza. Taka forma każdą część książki zamienia w fascynującą opowieść o ludzkim życiu, o „tamtych” czasach, a wreszcie także o historii polskiego kina i teatru. Opowieść, która po prostu płynie z serca tych kobiet, potwierdzając jak ciekawymi i mądrymi są osobami.

Schemat każdej części książki jest podobny – aktorka opowiada o swoim dzieciństwie, o tym skąd wziął się pomysł na aktorstwo, jak ciężko stawiało się pierwsze kroki na scenie i o kolejnych etapach kariery. Co ważne, książka w żadnym momencie nie popada w plotkarski ton. Owszem, pojawia się alkoholizm Stanisławy Celińskiej, czy rodzinna tragedia Ewy Błaszczyk, jednak to dokonania zawodowe są na pierwszym planie, a sprawy prywatne pojawiają się wyłącznie jako wątki poboczne. Dzięki dokładnemu researchowi autora możemy zapoznać się z całym dorobkiem danej aktorki, przypomnieć sobie jakie grała role i z jakimi reżyserami współpracowała. Przez karty książki niezmiennie przewijają się wielkie nazwiska, które wpłynęły na kształt dzisiejszego kina i teatru, co sprawia że jej lektura to wielka lekcja historii polskiej kultury. A tym samym okazja do znalezienia mnóstwa inspiracji filmowych i literackich, zwłaszcza dla młodych czytelników, którzy niektóre z aktorek mogą kojarzyć z nazwiska, ale już niekoniecznie z konkretnych ról. Maciejewski stara się zdefiniować aktorstwo każdej z nich i nie ulega wątpliwości, że wszystkie swoje rozmówczynie postrzega jako równie wybitne (choć może zastanawiać brak w tym gronie Krystyny Jandy i obecność Danuty Stenki).

Co jednak najważniejsze, dzięki tej książce możemy się przekonać, jakimi osobami są kobiety, o których myślimy „gwiazda”. A większość z nich przyznaje i potwierdza to swoim życiem, że z gwiazdorstwem niewiele ma wspólnego. Każda z nich to zwykła kobieta, niejednokrotnie naznaczona przez piętno wojny, jak Alina Janowska czy Danuta Szaflarska, osobiste dramaty jak Ewa Błaszczyk czy Anna Dymna, albo zapomniana już przez reżyserów jak Anna Nehrebecka czy Zofia Kucówna. Aktorki dają się jednak poznać jako pogodzone z losem, szczęśliwe kobiety, które prawdziwą radość czerpią z sukcesów dnia codziennego, a nie ze sławy i poklasku. Łączy je jedno – misja. Tak właśnie postrzegają swój zawód – w kategoriach misji. Beata Tyszkiewicz przyznaje, że nie ma nic przeciwko temu, że obsadzano ją głównie w rolach wytwornych dam. Takiej jej chcieli ludzie, a ona jest wszak dla ludzi. Wtórują jej pozostałe koleżanki po fachu, przyznając że do zawodu wchodzi się z myślą o grze w teatrze, która ma za zadanie edukować ludzi, mówić im o czymś ważnym. Kino pojawia się zawsze przy okazji (choć wspomniana Tyszkiewicz jest tu wyjątkiem, bo gra wyłącznie w kinie i telewizji), a sława to wręcz nieproszony gość.

„Aktorki” to książka wyjątkowa, bo wielowymiarowa. Wspomnienie, biografia, publicystyka, leksykon teatralno – filmowy w jednym. Jedyne, czego w niej brakuje to zdjęć, które ilustrowałyby kariery jej bohaterek. Ale nawet bez tego fotograficznego akcentu, nie sposób nie wsiąknąć w ich historie.

Moja ocena to: 7/10

Recenzja została opublikowana w serwisie Lubimy Czytać.

4 komentarze:

  1. Zbieram się do kupienia tej książki. Czytałam pierwszą książkę tego typu, czyli jego rozmowy z reżyserami. Całkiem przyjemna literatura, pamiętam, że mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, widzisz, ja nie wiedziałam, że są też rozmowy z reżyserami. Może sięgnę.

      Usuń
  2. Rzeczywiście, książka interesująca. Maciejewski ma dar wzbudzania zaufania w swoich rozmówczyniach, co zaowocowało ciekawymi zwierzeniami.

    OdpowiedzUsuń
  3. to prawda książka jest bardzo ciekawa podobnie jak Aktorki Portrety, która niedawno się ukazała. Moim zdaniem ją też warto przeczytać.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawiasz po sobie ślad, bo to daje mi motywację do pisania. Fajnie jest mieć świadomość, że moje słowa nie trafiają w próżnię. Każdy komentarz czytam z uwagą, choć nie na każdy odpisuję. Nie widzę sensu w odpisywaniu dla samej zasady, kiedy nie mam nic do dodania. Mam nadzieję, że to rozumiesz.