Pogoda na jutro to historia Józefa Kozła, człowieka, który opuścił
rodzinę i uciekł przed represjami komunistycznymi do zakonu. Gdy po kilkunastu
latach zostaje zmuszony wrócić do swojego dawnego życia, do świata, do
najbliższych (a przynajmniej tych, którzy kiedyś nimi byli) zostaje przez nich
(początkowo) odrzucony, a to jakimi stali się ludźmi nie mieści mu się w
głowie. Trudno mu się z nimi porozumieć, zwłaszcza, że oni mają do niego żal, a
on nie rozumie ich zachowania.
Zdecydowanie
ten film Jerzego Stuhra jest jednym z najprawdziwszych filmów będących satyrą
na nasze, polskie społeczeństwo, ale właściwie także na całą współczesną
obyczajowość, normy społeczne, na to w jaki sposób żyją dziś ludzie chyba na
całym świecie. Nie tyle chodzi o pokazanie jak zmienił się świat przez
kilkanaście lat, gdy nasz bohater ostatni raz żył na wolności, a nie w
zamkniętym klasztorze, ale mam wrażenie, że jest to przede wszystkim trochę
wyraz tęsknoty reżysera za poprzednim ustrojem, w którym nie było kapitalizmu,
marketingu, reality show, Internetu i tak szerokiej dostępności narkotyków i
innych używek. Ten dzisiejszy świat, ta „nowa” Polska jest zepsuta do szpiku
kości. I po prostu trzeba się dostosować do panujących w niej zasad, co
dobitnie sugeruje zakończenie filmu. To bardzo smutny (choć generalnie utrzymany
w można by powiedzieć komediowej konwencji) i gorzki obraz. Śmiech podczas jego
oglądania to śmiech przez łzy. Nie dziwię się już tym, którzy nazywają go najlepszym
polskim filmem, ale sama nie wiem, czy chciałabym go obejrzeć ponownie, bo jest
naprawdę przejmujący (a nie wiedzieć czemu – chociaż nie, wiem, to przez
piosenkę Myslovitz, którzy gościnnie pojawiają się w filmie i śpiewają ze
Stuhrem – byłam przekonana, że ten film to lekka komedia). Trudno nie współczuć
głównemu bohaterowi, zwłaszcza że gra go bardzo przekonywująco sam Stuhr. W
ogóle obsada to ogromny atut „Pogody…” - obok ojca gra i Maciej Stuhr, pojawia
się też jak zawsze genialny Krzysztof Globisz. No i dzięki, panie Jerzy, za
odkrycie nam Romy Gąsiorowskiej.
Moja
ocena to 8/10.
Tu
z kolei zachwytów nie będzie. Tak chciałam obejrzeć ten film, tak byłam
nastawiona na mądre, ciekawe kino (w końcu film zgarnął niezliczoną liczbę
nagród w Polsce i za granicą), a tu takie rozczarowanie. Mam jeden, ale za to
ogromny zarzut – ten film jest zbyt nudny i zbyt statyczny. Akcji w nim zero,
fabuła nie zmierza właściwie w żadnym kierunku, a tytułowe sztuczki choć mają
być motorem sprawczym życia bohaterów, tak naprawdę nie odgrywają żadnej
istotnej roli. Film jest rzeczywiście szczery i bezpretensjonalny, ładnie
sfilmowany, a do tego zagrany z polotem przez dwójkę amatorów (Damian Ul i
Ewelina Walendzik), ale co z tego. Po raz kolejny mamy polski film pochylający
się nad biedą i niedogodnościami życia w kraju nad Wisłą (w roli głównej
wałbrzyskie biedaszyby). Tutaj jednak bohaterowie starają się żyć
optymistycznie, nie ubolewają nad nędzą swojego życia, nie schodzą na manowce –
i za to ogromny plus. Naprawdę doceniam dobre kino i wiem, że nie zawsze musi
być ono utrzymane w nie wiadomo jak szybkim tempie, bo przecież nie to się
liczy, ale tutaj po prostu ta przewijająca się przez ekran nuda do niczego nie
prowadzi. Ok., mnie nie zaprowadziła. Ja tylko ostrzegam, że możecie się
zawieść.
Moja
ocena to 5/10.
Ja właśnie należę do grona tych, którzy uważają 'Pogodę' za najlepszy polski film. A przynajmniej jeden z najlepszych i jeden z ulubionych. Jestem pewna, że kiedyś chętnie do niego wrócisz - sama oglądałam już kilka razy i niezmiennie wpadam w zachwyt i osłupienie.
OdpowiedzUsuńNa pewno będę polecać znajomym. A pewnie jak gdzieś na niego trafię w TV to nie przełączę ;)
UsuńUwielbiam "Pogodę na jutro", widziałam rok temu ale wspominam z uśmiechem do dziś. Ciężko trafić w polskim kinie na taką perełkę, ale jak już się znajdzie to zostaje w człowieku na długo. "Sztuczek" nie widziałam jeszcze, ale na razie specjalnie mnie do nich nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, zostaje na długo, bo wstrząsa.
Usuń,,Pogoda na jutro" - też myślałam, żeby zrobić o nim jakiś wpis, bo to zdecydowanie jeden z lepszych współczesnych polskich filmów. Właściwie to oglądałam ten film 3 razy, chociaż za każdym razem miałam przez cały dzień/noc doła. Bo tam właściwie wszystko jest tak prawdziwe. Pomysł na fabułę też na plus - w końcu motyw ,,bohater zostawia swoje życie i przez jakiś czas żyje w innym świecie, ale później wraca do dawnego życia"- wychodzi dobrze w komediach (i to z elemenatami science-fiction). Tutaj historia jest trochę surrealistyczna, ale może dziać się naprawdę. Bardzo podobało mi się też aktorstwo, Stuhr to nie ma co mówić,ale słyszałam,że np. Roma Gąsiorowska była wtedy dopiero na 1/2 roku szkoły teatralnej. Szkoda tylko,że jakoś nie widzę w filmach tej aktorki co grała starszą córkę (i zarabiała w rozbieranym reality show) głównego bohatera.Ludzie dzielą się na złych i dobrych,ale czemu tych dobrych jest tak mało...Zastanawiam się co mi się nie podobało?W sumie może coś zmieniłabym w zakończeniu. Ostatecznie pomógł swojej rodzinie i zrobił ze swoich dzieci ,,ludzi", ale sam wybrał inne życie. Ale z drugiej strony, może on po prostu dobrze czuł się w klasztorze i tam było jego miejsce. Swoją drogą teraz mam ochotę obejrzeć inny film Stuhra, np.,,Korowód" . A ,,Sztuczki" - nie wiem czemu, lecz mam do tego filmu jakąś niechęć.
OdpowiedzUsuńZakończenie wprowadziło mnie w osłupienie. On nie wrócił przecież do klasztoru tylko całkowicie zmienił religię i styl życia, rozumiem że chodziło tu o to że po prostu dostosował się do współczesnego stylu życia, okazał się być jak taka chorągiewka.
UsuńCzy był chorągiewką? Jak dla mnie nie, bo jednak wrócił do religijnej wspólnoty - ok, to zupełnie co innego niż klasztor,( trochę źle się wyraziłam w poprzedniej wypowiedzi), ale jakieś ,,odłączenie" się od życia w społeczeństwie. Może nie potrafił żyć przez długi czas tak jak większość ludzi - z rodziną, pracą, problemami finansowymi i damsko-męskimi, z pędem po szczeblach kariery. Heh, przydałoby się może trochę informacji od samego reżysera skąd takie zakończenie :)
Usuń"Pogoda na jutro" jest absolutnie rewelacyjna. To jeden z moich ulubionych polskich filmów.
OdpowiedzUsuń"Sztuczki" też mi się podobały. Wolna akcja wcale mi nie przeszkadzała. Czasami lubię obejrzeć filmy utrzymane w takim klimacie.
Ja też lubię filmy powolne, ale "Sztuczki" były dla mnie po prostu mało wiarygodne.
UsuńNie zgodziłbym się z tymi zarzutami wobec "Sztuczek". Fakt, niewiele się dzieje, ale przecież nie w każdym filmie akcja gnać musi do przodu. Jest to subtelne kino, pełne ciepłego humoru, który nie zawsze wysuwa się na pierwszy plan, nie wymuszone, naturalne. Nie dotyka na siłę ani polityki, ani kwestii wojennych, nie jest to też durna komedia romantyczna. TO jest właśnie polskie kino w pełni prawdziwe, scenariusz nie jest zwykłą kalką, lecz rodzi się z pomysłu i miłości do kina. To w pewnym sensie zabawa bohaterów z życiem, z losem, a przez to też z widzem, który przy każdej "sztuczce" zastanawia się, jaki będzie miała wpływ na los bohaterów. I tak jak sama piszesz - dużo w tym optymizmu, pozytywnych emocji. Mnie to przekonuje, bo często takiej niebanalnej prostoty w kinie mi brakuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tak jak napisałam, lubię filmy w których niewiele się dzieje. Ale Sztuczkom akurat zabrakło tego czegoś. Film jest jak dla mnie mało wiarygodny, mało jest w nim moim zdaniem prawdy, ma nieciekawe dialogi. Ale to tylko moje zdanie :)
UsuńNie oglądnęłam żadnego z nich. Czasem czuję się źle z tym, że jestem taka zacofana jeżeli chodzi o literaturę i kino. Stopniowo to uzupełniam i myślę, że oba te filmy muszę jak najszybciej wypożyczyć w wypożyczalni ;)
OdpowiedzUsuń