13.06.2012

Most nad Sundem (2011 - )



Lubię być czasami o krok do przodu, o krok przed innymi. Dlatego skusiłam się na pięcioodcinkowy serial kryminalny Most nad Sundem (jeden odcinek = 2 godziny) emitowany niedawno przez stację Ale Kino. Serial powstał w koprodukcji duńsko – szwedzkiej, co jest najistotniejszym czynnikiem, dla którego go obejrzałam. Skandynawowie bowiem są marką samą w sobie jeśli chodzi o kryminały, czy to książki, filmy czy seriale. Moją uwagę na ten serial zwróciła prasowa reklama i przeczytanie, że serial ten podbił Europę skupiając przed telewizorem kilkumilionową publiczność. Do obejrzenia natomiast skłoniło mnie przekonanie, że skoro to taka rewelacja, to z pewnością podzieli los duńskiego Forbrydelsen (znanego dziś bardziej jako duńskie The Killing) i doczeka się wkrótce amerykańskiego, tudzież ewentualnie brytyjskiego, remake’u. I kiedy większość widzów będzie się nim zachwycać, ja będę mieć nad nimi tę wyższość, że znam już oryginał, który w dodatku był sto razy lepszy. Tak, kierowała mną taka przeobrzydliwa chęć bycia o krok przed innymi (to chyba nawet całkiem hipsterskie gdyby się zastanowić głębiej…;)). Co ważne, poczuć tę satysfakcję najprawdopodobniej będzie mi dane, bo doszły mnie słuchy, że Brytyjczycy wraz z Francuzami szykują już swoją wersję Mostu…, która miałaby zadebiutować na ekranach w przyszłym roku. A więc okazałam się dobrym (?) prorokiem. Albo po prostu mam coraz lepsze rozeznanie w świecie telewizji (zawdzięczam to pięciu latom studiów czy pięciu latom oglądania seriali?). W każdym razie rzeczywiście potencjał w tym serialu tkwi, choć gdybym miała go porównywać nawet tylko z amerykańskim The Killing (bo duńskiego oryginału nie widziałam) to jednak jest chyba nieco słabszy.

O co chodzi? Otóż na tytułowym moście nad Sundem, łączącym Danię ze Szwecja znalezione zostaje ciało kobiety (a właściwie jak się okaże, dwóch kobiet). Ponieważ leży ono dokładnie na środku mostu śledztwo poprowadzą policjanci z obydwu krajów. Ze strony szwedzkiej detektyw Saga Noren, z Danii Martin Rohde. To dwa zupełnie różne typy osobowościowe i dwa zupełnie inne style prowadzenia dochodzenia. Na tym kontraście bazuje scenariusz serialu. Przede wszystkim, scenarzyści, jak sami mówią, chcieli pokazać na przykładzie tej dwójki, jak siebie nawzajem widzą obydwa narody. Serial hołduje więc nieco stereotypowemu stwierdzeniu, że Duńczy i Szwedzi się nie lubią i bardzo się różnią. A to, z tego co mi wiadomo, nie do końca jest już dzisiaj prawdą. Poza tym w serialu tego za bardzo nie widać. Większe różnice między Sagą a Martinem występują z powodu ich odmiennych charakterów niż z powodu ich narodowości. Niemniej, tutaj upatruję pola do popisu dla wspomnianego remake’u. O kulturowych różnicach między Francuzami a Brytyjczykami powstają książki (cała seria Anglik w Paryżu czy Merde! chociażby), więc wydaje się, że tu rzeczywiście współpraca dwóch tak różnych detektywów może wypaść bardzo interesująco. A co z tymi odmiennymi charakterami Sagi i Martina? To jest najciekawszy motyw serialu. Otóż, Saga, fenomenalnie zagrana przez Sofię Helin, którą z miejsca pokochała cała Szwecja (i ja też), jest jednostką dość nieprzystosowaną społecznie. Nie zostaje to powiedziane wprost, ale ma wszystkie cechy uprawniające do tego, by zaliczyć ją do cierpiących na Zespół Aspergera. Zresztą szwedzcy Aspies, jak się w skrócie mówi na cierpiących na to zaburzenie, już Sagę pokochali i uznali za „swoją”. Zespół Aspergera to o wiele łagodniejsza forma autyzmu. Posiłkując się Wikipedią, główne cechy tego upośledzenia to:

zaburzenia interakcji społecznej, nieumiejętność lub brak chęci współpracy w grupie,
zaburzenia mowy i języka (opóźniony rozwój, powierzchownie perfekcyjny język ekspresyjny, sztywna i pedantyczna mowa, nietypowa prozodia i charakterystyka głosu, uszkodzenie zdolności rozumienia języka – przede wszystkim znaczeń przenośnych i ukrytych)
zawężone, specjalistyczne zainteresowania, połączone czasem z obsesyjnym zainteresowaniem jedną dziedziną,
zachowania powtarzalne, rutynowe, niezmienne,
trudności w komunikacji niewerbalnej (ograniczone gesty, skąpa ekspresja twarzy, dystans fizyczny, zachwianie rozumienia bliskości do innej osoby, kłopoty z kontaktem wzrokowym),
niezdarność ruchowa (nie zawsze).

Problemy ujawniają się więc przede wszystkim w kontaktach towarzyskich i społecznych. Saga choć raczej zamknięta w sobie i małomówna, kiedy już mówi to, mówi to, co myśli, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Nie widzi sensu, by dawać matce umierającej dziewczyny nadzieję, skoro szanse na jej przeżycie są zerowe. Nie ma oporów by zawstydzić Martina wśród wszystkich współpracowników mówiąc, że jego syn spał u niej, lub, że Martin zdradził żonę. Ale nie robi tego specjalnie, tylko nieświadomie, nie zdając sobie sprawy z nietaktu. Generalnie, Saga nie zna pojęcia kłamstwa w dobrej wierze ani nie wie, że o pewnych sprawach głośno się nie mówi. Nie czuje też dyskomfortu przebierając bluzkę w biurze, na oczach wszystkich kolegów, a podczas przesłuchania dłubie w zębach, nie widząc w tym nic niestosownego. Nie radzi sobie z podtrzymywaniem rozmowy, nie da się z nią zwyczajnie pogawędzić o niczym. Nie potrafi też stworzyć związku – z mężczyznami umawia się tylko na seks. Zresztą wszystkich ludzi traktuje bardzo instrumentalnie, a swoich podwładnych nigdy nie chwali. Saga nie jest jednak osobą, której nie da się polubić. Wręcz przeciwnie, trudno nie sympatyzować z tak inteligentną kobietą, która zachowuje się jak nieporadna, ale urocza mała dziewczynka (która jednak wygląda całkiem sexy w swoim uniformie złożonym ze skórzanych spodni i krótkiego sweterka). W dodatku jej zachowanie wprowadza do serialu sporą dawkę humoru, co by nie było zbyt poważnie. I właściwie dla Sagi się ten serial ogląda. A Martin? Cóż, on jest miły, otwarty i życzliwy, chętnie by się z Sagą zaprzyjaźnił. Ma trochę problemów w życiu prywatnym (jak to detektyw z serialu), które okażą się bardzo kluczowe dla sprawy. Podczas śledztwa pełni rolę strażnika Sagi – temperuje trochę jej zamiary, pilnuje by nie powiedziała za dużo, by kogoś czymś nie uraziła, uczy ją podstawowych zasad funkcjonowania w społeczeństwie. Saga u jego boku przejdzie może nie przemianę, ale ewoluuję w stronę większej normalności.

Próbka możliwości Sagi (facet jest ledwo co poznany)
No dobrze, bohaterowie bohaterami, ale na pewno czekacie na słów kilka o samej sprawie kryminalnej. Po znalezieniu ciał na moście, do dziennikarza Daniela Furby’ego (trzecia, obok detektywów, ciekawa postać) odezwie się morderca określający się mianem „tropiciela prawdy”. Poinformuje, że będzie zabijać w imię pięciu problemów społecznych, m.in. bezdomności i nierówności społecznych. Co jakiś czas oczywiście będzie dochodzić do kolejnych morderstw, a policjanci będą wpadać co rusz na inne tropy, starając się powiązać wszystkich zabitych z osobą potencjalnego mordercy. Na tym polu jest dosyć standardowo. Jest kilka oryginalnych scen czy motywów, ale w sumie serial w tej kwestii niczym nie zaskakuje. Nie czujemy się osaczeni przez mordercę, jak w przypadku The Killing. Sama zagadka w sumie nie trzyma aż tak bardzo w napięciu, chyba dlatego, że trudno się połapać w gąszczu tych wszystkich przewijających się nazwisk. Skumulowanie bardzo wielu tropów w odcinku dwugodzinnym to za duża dawka informacji, których ja przynajmniej nie byłam w stanie sobie na bieżąco poukładać. Serial był oryginalnie emitowany jako dziesięć odcinków i myślę, że akurat ta forma jest bardziej dogodna.

Szczególną cechą tego serialu jest to, że przez długi czas śledzimy losy różnych postaci, co do których początkowo nie wiemy ani kim są, ani jakie jest ich powiązanie ze sprawą. Oczywiście, takie powiązanie potem zaistnieje, ale niektóre wątki się dłużą, są mało interesujące i niewiele wnoszą do sprawy. Choć nie można zaprzeczyć, że w ten sposób w widzu podtrzymuje się zainteresowanie. Równowaga między szukaniem mordercy a pokazaniem ludzi zainteresowanych sprawą jest jednak dość dobrze zbalansowana. No i w gąszczu mało wartościowych produkcji należy docenić, że tło społeczno-polityczne jest tu ważne – z pewnością Skandynawowie mieliby do powiedzenia na ten temat więcej, ale i dla nas wydaje się być to wartościowa wiedza.  

Zdjęcie dobrze oddaje kto w tej parze rządzi
Gwarantuję Wam, że zaskoczy Was zakończenie. Nie wiem tylko, czy pozytywnie. Z pewnością odkryjecie, że wszystko co dotąd Wam pokazano ma jednak sens, jest logiczne i nie było niepotrzebne. Jednakże wszystkie Wasze podejrzenia z pewnością legną w gruzach. O ile takie będziecie mieć, bo mój największy problem to ten, że generalnie nie miałam podejrzanego. Żadna z postaci nie jest napisana tak, by wzbudzać uzasadnione podejrzenia. Sami policjanci też długo nie mają konkretnych podejrzanych, oni tylko cały czas szukają powiązań na różnych liniach. I to jest chyba mój największy zarzut do serialu, choć dla niektórych pewnie może to być atut. Moim zdaniem lepiej się jednak ogląda, mając pewne typy i czekając na to czy się sprawdzą. Niemniej, serial jest dobry i nie zawiedzie raczej fanów kryminałów, którzy lubią pogłówkować i nie lubią, kiedy zbyt szybko odkrywa się przed nimi wszystkie karty. A już na pewno spodoba się tym, którzy nie przepadają za schematycznymi proceduralami. Ja polecam go głównie ze względu na postać głównej bohaterki. Zapałałam do niej ogromna sympatią i tym bardziej cieszę się z tego, że podobno kręcony będzie drugi sezon (choć trudno mi go sobie wyobrazić – ile może być morderstw na tym samym moście?).

Moja ocena to 7/10.

Na zachętę mam dla Was zwiastun

i piosenkę z napisów – jestem pewna, że będziecie jej szukać:



P.S. Przy okazji chciałam Wam polecić bardzo dobrą powieść kryminalną, z akcją w Toruniu - moja recenzja dla Lubimy Czytać. 

10 komentarzy:

  1. chyba mnie ten serial wkręci, ostanio mam faze na szwedzkie kryminały do czytania, więc serial o podobnej temetyce jest bardzo zachęcającą propozycją :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzadko tak jak teraz żałuję, że nie mam Ale Kino. Zbyt mało wiem o Skandynawach, a jakąś wiedzę oferuje kino i literatura. Punkt wyjściowy jak i obraz bohaterki każą mi mieć oko na ten serial.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam serial, 4 odcinki. Bardzo mi się podobał. Niestety nie udało mi się obejrzeć 5, ostatniej części.
    Piosenka z napisów porywająca. Pozdrawiam i polecam serial Dochodzenie czyli The killing.

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo a ja sie nie zgadzam ze słabszy od the killing.
    TK oglądałam w wersji amerykańskiej i urzekł mnie klimat troszkę przypominający momentami Twin Peaks (niestety trochę za mało) ale Most n.s podoba mi sie bardziej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. aaa co do konfliktu Duńsko Szweckiego to jest on również poruszany w królestwie. (http://www.filmweb.pl/serial/Kr%C3%B3lestwo-1994-629)

    OdpowiedzUsuń
  6. Królestwo to nie dla mnie..Mignęły mi kiedyś fragmenty, to dosyć straszny serial zdaje się. The Killing też mi się kojarzyło z Twin Peaks, choć znam tylko sam film a nie serial (no ale fragmenty zna chyba każdy).

    OdpowiedzUsuń
  7. ja też królestwa nie zmogłam w rezultacie. TP konieczne do nadrobienia. Klimat jedyny w swoim rodzaju, unikatowy zdecydowanie nie dla każdego. i w dobrej kolejności polecam: film, serial potem książka ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo dobra recenzja. Ogladalem sezon 1 i teraz jestem w trakcie sezonu 2 . Saga chce sie zmienic na lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Droga Malwinko, bardzo się ciesze,że znalazłam się w tej grupie ludzi, zafascynowanych skandynawskim kinem kryminalnym. Jestem prawie na gorąco po obejrzeniu wszystkich sezonów zarówno Mostu nad Sundem, jak i Forbrydelsen. Ciężko byłoby mi określić,który z nich jest "lepszy", Każdy bowiem prowadzony jest troszkę inaczej. Podobieństw też jest wiele, np.ten skandynawski, mroczny, chłodny i depresyjny klimat. Jednakże akcja tocząca się w serialach znacznie podnosi temperaturę otoczenia :-). Uważa, że oba skonstruowane są po mistrzowsku. A teraz powiem,że próbowałam się przysposobić do oglądania francusko- brytyjskiego The Tunnel, TheBridge i amerykańskiej wersji The Killing, ale ni jak nie mogę, to byłaby wręcz profanacja...oryginały góra! Serdecznie wszystkim polecam!! Margusia ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W nadziei, że to przeczytasz odpowiem, że niestety, nie oglądałam Forbrydelsen, a drugi sezon Mostu nad Sundem dopiero przede mną (ale obejrzę na pewno). Natomiast oglądałam remake Mostu, zarówno brytyjsko - francuski, jak i amerykański. I powiem Ci, że obydwa są dobre, gdyż każdy jakby akcentuje co innego, inne jest tło społeczno-polityczne i to jest jak najbardziej na plus. Natomiast Saga jest jedyna w swoim rodzaju i niezastąpiona ;) Natomiast The Killing uwielbiam, ale tak jak napisałam - oryginału nie znam.

      Usuń

Dziękuję, że zostawiasz po sobie ślad, bo to daje mi motywację do pisania. Fajnie jest mieć świadomość, że moje słowa nie trafiają w próżnię. Każdy komentarz czytam z uwagą, choć nie na każdy odpisuję. Nie widzę sensu w odpisywaniu dla samej zasady, kiedy nie mam nic do dodania. Mam nadzieję, że to rozumiesz.