28.02.2012

Serial jest dobry na wszystko

Od jakiegoś czasu po blogach krąży zabawa Nasze ulubione seriale. W końcu i na mnie padło - do udziału w niej zaprosiła mnie Agna, za co dziękuję. Oto zasady:



1. Opublikuj u siebie na blogu logo taga.
2. Napisz, kto Cię otagował.
3. Zaproś co najmniej 5 innych blogów
4. Wymień i opisz kilka swoich ulubionych seriali.



Lubię tego typu rankingi, ale wolę czytać zwierzenia innych niż układać własne zestawienia, bo bardzo trudno mi wskazywać coś „ulubionego”.  Wydaje mi się, że o tym czy jakiś serial albo film jest ulubiony możemy powiedzieć dopiero z perspektywy czasu. Wybrałam więc te seriale, w przypadku których już to zweryfikowałam. A więc zaczynamy:

Będąc w wieku poważnie nastoletnim odkryłam dzięki TVN Siedem Kochane kłopoty czyli Gilmore Girls. Moja definicja serialu ulubionego określa go jako serial, do którego zawsze będę chętnie wracać. To jest właśnie taki serial. Jest to ciepła, optymistycznie nastrajająca opowieść o przyjaźni matki i córki, ich sercowych i zawodowych problemach, z szeregiem ciekawych postaci drugoplanowych w tle i dziejąca się w bardzo urokliwym miasteczku. Bardzo dobra obyczajówka, świetnie zagrana. Bliska mi również ze względu na to, że młodsza z pań Gilmore była studentką dziennikarstwa. 

Mniej więcej w tym samym czasie trafiłam na Joan z Arkadii. Serial niezwykły, bo wyróżniający się na tle innych seriali dla młodzieży swoim przesłaniem. Główna bohaterka, Joan posiada dar rozmawiania z Bogiem. Bóg objawia jej się pod postacią kompletnie obcych jej osób i zwykle ma dla niej jakieś zadania, z których oczywiście Joan wynosi w każdym odcinku jakąś lekcję, a my razem z nią. Poruszane są tu problemy rzadko spotykane w serialach dla młodzieży, takie jak śmierć, niepełnosprawność, wiara…I nie odniosłam wrażenia, żeby twórcy serialu chcieli swoich widzów jakoś umoralniać czy zaszczepiać w nich jakieś jedyne słuszne poglądy. Ten serial ma raczej zmusić młodych ludzi do myślenia, otworzyć im oczy i zmusić do refleksji nad własnym postępowaniem. Plusem serialu są ciekawe, wyraziste postaci, naprawdę bardzo dobrze zagrane. 

House - nie ma co ukrywać, oglądam go głównie dla postaci tytułowej, a tym samym dla Hugh Laurie. Spodobało mi się, że główny bohater jest właściwie antybohaterem i że z sezonu na sezon dowiadujemy się o nim czegoś nowego, poznajemy jego nowe oblicze, jesteśmy świadkami przekraczanie przez niego kolejnych granic. Mentalne problemy House’a są dla mnie znacznie ciekawsze od skomplikowanych przypadków medycznych, których się podejmuje, choć pomysłowość w tej kwestii też zasługuje na uznanie. Mimo całej sympatii dla niego, cieszę się że ósmy sezon jest ostatnim, bo twórcom zdecydowanie brakuje pomysłów zarówno na postać doktora jak i pacjentów, a wprowadzanie nowych osób do ekipy współpracowników House’a jest niewypałem. Cieszę się, że twórcy serialu chcą odejść z honorem.


Grey’s Anatomy – to jednak Chirurdzy, a nie House są moim ulubionym serialem. Żaden serial chyba nie zafundował mi tylu wzruszeń i śmiechu jednocześnie. Z bohaterami żadnego serialu tak się nie zżyłam. Ideał wśród seriali medycznych. Perfekcyjne są zwłaszcza pierwsze sezony (tak to z reguły bywa), ale oglądanie każdego odcinka, nawet kiedy serial obniżył loty, jest dla mnie ogromną przyjemnością.







Gotowe na wszystko – wiem, wiem, moje zestawienie jest dosyć tendencyjne, ale w końcu seriale mają być rozrywką. Perypetie przyjaciółek z Wisteria Lane mocno odbiegają od życia przeciętnych gospodyń domowych i chyba dlatego tak lubię je oglądać. Każda z nich jest tak barwną, oryginalną postacią, że trudno ich nie polubić. Moje sympatie względem nich zmieniały się z sezonu na sezon. Najmniej lubię Susan, reszta mojej sympatii jest podzielona raczej po równo między pozostałe bohaterki. Serial bardzo wciąga,  gdyż odcinki często kończą się dobrymi cliffhangerami. Gotowe na wszystko wyróżniają się też świetnymi dialogami. 



Skins brytyjski serial dla młodzieży. Po amerykańskich produkcjach dla nastoletniej widowni, pierwszy odcinek Skins był dla mnie wstrząsem. Przedtem nie oglądałam seriali tak odważnie pokazujących seks, branie narkotyków i z tak dużą ilością wulgaryzmów. Takie podejście mi się akurat podoba, a innych z kolei razi. Nie pochwalam stylu życia przedstawionych w serialu nastolatków, nie wiem ile jest w nim prawdy w odniesieniu do brytyjskich realiów (ale oglądałam kilka brytyjskich filmów, w których młodzież zachowywała się podobnie, więc może oni faktycznie tak szybko wchodzą w dorosłość), mam kilka wątpliwości co do postaw rodziców, ale coś mnie jednak niesamowicie do tego serialu przyciąga. Jest - jak to brytyjskie produkcje – naturalistyczny, surowy, słodko-gorzki, zupełnie inny niż przesłodzone produkcje w stylu Plotkary. Nie mogę też nie wspomnieć o takich detalach jak muzyka czy wygląd bohaterów (są świetnie wystylizowani), bo mają one dla mnie duże znaczenie. W tym względzie też wszystko jest bardziej „brudne” niż w amerykańskich produkcjach. Pierwsze cztery sezony Skins są fenomenalne. Dwa ostatnie już nie przynoszą nic odkrywczego, w dodatku bohaterowie są zdecydowanie mniej sympatyczni, jednak cały czas chyba Skins jest najlepszą obecnie kręconą produkcją dla młodzieży. Wcale nie promuje rozwiązłego stylu życia, jak zarzucają niektórzy, lecz (w mojej ocenie) przestrzega przed nim i opowiada o problemach nastolatków bliskim im językiem. 

Sześć stóp pod ziemią – każdy odcinek tego serialu to małe dzieło sztuki filmowej. Może nie do końca jest to serial, do którego się chce wracać, ale jest to chyba najlepszy serial, jaki oglądałam i zasługuje na wyróżnienie w tym gronie. Jest bardzo niełatwy w odbiorze, wymagający, na pewno nie służący rozrywce. Porusza mnóstwo drażliwych tematów, od homoseksualizmu, przez uzależnienie po śmierć. Odważny, dosłowny, momentami wulgarny. Świetnie zagrany. Mądry. Wzruszający. Kilka minut ostatniego odcinka nie bez powodu często nazywane jest najlepszym momentem w historii telewizji. Na samo wspomnienie mam ciarki na plecach. Ogromnie polecam.

Sześć stóp pod ziemią to serial HBO. Z produkcji tej stacji polubiłam też Sex w wielkim mieście, o którym pisałam niedawno, i Czystą krew, która jest moją „grzeszną przyjemnością”. Serial śmieszno-straszny, z coraz bardziej przekombinowaną fabułą (najpierw wampiry, potem dołączają do nich wilkołaki, następnie zmiennokształtni i wróżki – trochę tego dużo), ale ma fajny klimat i jednego bardzo przystojnego aktora w obsadzie, więc kolejny sezon też obejrzę :) Jednak czy znajdą się te produkcje w gronie moich ulubionych – czas pokaże. Serialem, do którego oglądania niechętnie się przyznaję, ale który także przynosi mi wiele radości jest 90210. Ulubionym go nie nazwę, ale na tak zwane "odmóżdżenie" jak znalazł - istna telenowela z bogatymi nastolatkami w rolach głównych. Miło popatrzeć, że w Beverly Hills wszelkie problemy rozwiązuje się w mgnieniu oka. Przynajmniej gdzieś. 
Przytulny kącik od pewnego czasu mają w moim sercu też oczywiście brytyjskie seriale: Sherlock i Downton Abbey, o którym napiszę w następnej notce, a który ma wszelkie zadatki na to, by dołączyć do elitarnego grona moich ulubionych.

Nikogo nie zmuszam, ale gdyby Klaudyna, kreatywaliritio i Mała Mi miały ochotę do zwierzeń to myślę, że wszyscy chętnie przeczytamy o ich ulubionych serialach :) 

15 komentarzy:

  1. co prawda zabaw tego typu unikam, ale mogę pokomentować u Ciebie :) mania na seriale jakoś u mnie opadła i ostatnio poszedłem na odwyk - nawet ostatni Dexter ani House nie sprawiają radochy. może po prostu potrzebuję czegoś nowego? Luck jest dziwny i raczej nie wciąga, Zakazane imperium się skończyło,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też ta mania opadła. Coraz więcej seriali usuwam z listy "muszę obejrzeć". Może zachęcę Cię moim następnym wpisem do obejrzenia Downton Abbey - jeśli lubisz filmy/seriale kostiumowe to powinno się spodobać. Dla mnie brytyjskie seriale, a ten do nich należy, to zawsze powiew świeżości. Są niezawodne ;)

      Usuń
  2. Ja już raz poniekąd odpowiedziałam o tutaj :)
    http://liritio.blogspot.com/2012/02/i-am-sherlocked.html
    Tylko paskudna byłam, nikogo dalej nie wybrałam, zła ja.

    House! Pierwsze trzy sezony bardzo kocham, czwarty nadal uwielbiam, ale od piątego zaczynam zjazd po równi pochyłej. Siódmy przerwałam na początku, ósmy zaczęłam z nadzieję na zmianę, ale nie... Chociaż pewnie ostatnie odcinki obejrzę, bo jak inaczej House'a pożegnać. Ale trzy pierwsze to było mistrzostwo! Za to w "Chirurgów" jakoś nigdy się nie wciągnęłam.
    Ale znowu widzę w serialach najlepszych i ulubionych "Six Feet Under", zaczyna mnie to interesować. Serial o przedsiębiorcach pogrzebowych, brzmi cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, pamiętam ten wpis, czytałam go ;) Ale ponieważ jestem wzrokowcem z krótką pamięcią, zapomniałam o nim, pewnie dlatego że nie umieściłaś obrazka ;)
      Brzmi cudownie, bo cudowne jest ;) Na pewno nie jest nudno, zapewniam. I zachęcam :)

      Usuń
  3. Dziękuję za zaproszenie, postaram się jeszcze w tym tygodniu wziąć udział w zabawie :)

    Z Twoich propozycji lubię "Kochane kłopoty", "Gotowe na wszystko" (choć daaawno nie oglądałam) i "House'a". "Czysta krew" już mi się znudziła, ten ostatni sezon tylko przez chwilę był w stanie mnie do siebie przyciągnąć, potem zaprzestałam oglądania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, ja mam problem z takim zaprzestaniem oglądania. Jak już oglądam coś przez kilka sezonów to się przywiązuję, nawet jeśli serial mnie już trochę nudzi czy wkurza. Ale jestem z siebie dumna, porzuciłam ostatnio jeden bardzo przeciętny serial :)

      Usuń
  4. :D

    Z Twojego zestawienia widziałam pierwszy sezon "Desperate housewives" i "House'a". Do tego znajdzie się kilka odcinków "Six feet under", "Grey's anatomy". O reszcie co najwyżej słyszałam lub czytałam.

    jak wiesz, mania serialowa ze mnie zeszła, a przez "Sherlocka" nie potrafię się cieszyć produkcjami o niespecjalnym poziomie. Wciąż odkładam oglądanie ostatnich odcinków "Glee", straciłam serce nawet do piosenek.

    Znów skomentowałam z opóźnieniem. Przeczytałam, nie miałam warunków do odpisania i byłam święcie przekonana, że zostawiłam komentarz. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na komentarz nigdy nie jest za późno ;) Ja zaczęłam oglądać Tudorów - z kilkuletnim opóźnieniem, ale chyba warto ;)

      Usuń
  5. Nigdy nie oglądałam "Kochanych kłopotów" i "Joan Arkadii". To pewnie dlatego, że prawie nigdy nie śledzę seriali w telewizji. A czasy popularności tych seriali nie były powiązane z internetem. Choć zawsze mogę to nadrobić :)
    House'a i Chirurgów oglądam, ale nie na bieżąco. Do "Gotowych na wszystko" nigdy mnie nie ciągnęło, a ze "Skins" zrezygnowałam po pierwszym odcinku. To serial nie dla mnie.
    Własnego zestawienia raczej nie zrobię. Nie mam na swoim koncie wielu ciekawych pozycji, którymi warto się chwalić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, szkoda. To nie ma być chwalenie się, tylko wymienienie ulubionych seriali, a takie, a przynajmniej jeden, na pewno masz. Ale nie zmuszam Cię przecież ;)

      Usuń
  6. ;) Malwino, bardzo Ci dziękuję za zaproszenie do zabawy, ja jednak średnio przepadam za czymś takim, zwłaszcza, że regularnie pisuję o serialach, którymi się zachwycam :) kto by chciał mnie czytać dwa razy?? :)
    Ale oczywiście opowiem Ci o tych ulubionych:
    1. Detektyw Monk <- sama mam kilka monkowych dziwactw... świetne dialogi, teksty :) super poczucie humoru i nie tylko... wiele śmiechu i wiele wzruszeń...
    2. Lie to me <- ukochany Tim Roth! Świetny pomysł, kłamstwa... jego kreacja mnie porwała... szkoda, że tak mało serii... znasz? :)
    3. Mentalista <- podobnie jak "Lie to me" i również polubiłam bohaterów, intryga bardzo wciągająca!
    4. Seks w wielkim mieście <- chyba już u Ciebie pisałam o tym :)
    5. Przyjaciele <- jeden z lepszych komediowych seriali jakie znam... znasz lepszy?? :) bo poszukuję :)

    Obecnie spadłam troszkę na dno serialowe... "C.S.I. Las Vegas" ;p ale to dlatego, że uwielbiam kryminały! Oglądamy też "Fringe" ;)
    I wciąż szukamy... :)


    Miłego wtorku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ok, rozumiem :) Coś już nawet czytałam u Ciebie o serialach. Dziękuję, że mimo wszystko postanowiłaś mi o ulubionych napisać, zupełnie tego nie oczekiwałam ;) Jestem zobowiązana wtrącić moje 3 grosze ;D

    Monk - nie oglądałam, jedynie jakieś fragmenty. Miałby szansę mi się spodobać, bo podobnie jak Tobie Monkonwe dziwactwa wydają mi się być niebezpiecznie znajome...
    Lie to me obejrzałam kilka odcinków I sezonu, ale nie wciągnęło mnie jakoś szczególnie i z kilku proceduralnych seriali postawiłam na inne (bo nie należą one do moich szczególnie ulubionych) i tu płynnie przechodzimy do Mentalisty :) Obejrzałam dwa sezony, jestem pod urokiem Patricka, ale właśnie - z proceduralami mam tak, że nie interesują mnie zagadki tylko wątki osobiste bohaterów. Te są nawet bardzo obszernie potraktowane w Mentaliście, ale jednak na razie odpuściłam, bo zaczynał mnie nudzić. Ale nie wykluczam, że wrócę do niego.
    O Seksie i ja pisałam i Ty, więc tu się rozumiemy, a co do Przyjaciół - nie oglądałam, ale chyba kiedyś nadrobię, bo tylu fanów w końcu nie może się mylić. Seriali komediowych za bardzo nie oglądam, więc Ci nie doradzę. Podobno The Big Bang Theory jest świetne, jeśli nie oglądasz to może warto? Sama też mam zamiar.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. AA ;) to nie dziwię się, że lubisz Chirurgów :) podobno właśnie tam jest dużo wątków prywatnych, a nie mniej anatomicznych ;p


    Udanego weekendu ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dokładnie tak! Kocham seriale i oglądam je w wolnej chwili. Nawet nie spodziewałam się, że jest tyle nieznanych szerszej publiczności seriali. Strona https://serialowy.pl/ ułatwiła mi wiele, jeśli chodzi o szukanie ciekawych propozycji do oglądania. Skorzystajcie sobie też!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawiasz po sobie ślad, bo to daje mi motywację do pisania. Fajnie jest mieć świadomość, że moje słowa nie trafiają w próżnię. Każdy komentarz czytam z uwagą, choć nie na każdy odpisuję. Nie widzę sensu w odpisywaniu dla samej zasady, kiedy nie mam nic do dodania. Mam nadzieję, że to rozumiesz.