Zdaję
sobie sprawę, że podobnych wpisów było już swego czasu wiele, a w dodatku
pewnie nie będę oryginalna wskazując zwycięzcę pojedynku na bardziej udany film
o Hitchcocku. Ciekawe, że niemal w tym samym czasie powstały dwa filmy
portretujące słynnego reżysera. Ja mam za sobą ledwie kilka filmów z bogatego
dorobku Brytyjczyka, co nie wynika z braku chęci lecz z braku wystarczającej
ilości czasu. Hitchcock był dla mnie jednak pretekstem do obejrzenia kultowej Psychozy, której wstyd nie znać, jeśli się interesuje kinem. Założenie było
takie: obejrzeć Psychozę, a potem film dokumentujący (choć fabularny) jej
powstawanie. Sądziłam, że będzie to ciekawe doświadczenie. I było. Aczkolwiek
film Sachy Gervasiego mnie trochę rozczarował. Obejrzenie Dziewczyny Hitchcocka Juliana Jarrolda było naturalną koleją rzeczy. Ten film okazał się znacznie ciekawszy. Ale po
kolei. Postanowiłam porównać filmy według kilku kryteriów (tak, wiem, filmy nie
są o tym samym, nie są kopiami, ale mam ochotę je porównać).
Alfred
Hitchcock: Nie da się ukryć, że zarówno charakteryzacja Anthony’ego Hopkinsa w
Hitchcocku jak i Toby’ego Jonesa w Dziewczynie (przeraziło mnie, kiedy
zobaczyłam, że to w gruncie rzeczy młody facet) jest fenomenalna. Hopkins jest
nie do poznania, a Jones znacznie postarzony. Pytanie jednak, który z aktorów
wypadł bardziej przekonująco. Zarówno jeden, jak i drugi Hitchcock, nie
przypadł mi do gustu jako postać – jest wyniosły, zadufany w sobie,
antypatyczny, po prostu megaloman. Nie wiem, jaki był Hitch naprawdę (nie
czytałam niestety żadnej biografii), ale z całą pewnością, aktorom udało się
stworzyć charyzmatycznego bohatera, a gesty czy mimikę reżysera udanie
odwzorować. W jednym filmie jest on jednak bardziej ludzki, w innym mniej.
Różnica wynika ze scenariusza, a że źli bohaterowie są na ogół ciekawszy,
wygrywa dla mnie Jones.
Aktorki
Hitchcocka: Hitchcock opowiada o okresie, w którym kręcona była Psychoza, w
której główną rolę grała Janet Leigh, w którą wciela się w filmie Scarlett Johansson.
Dziewczyna koncentruje się na realizacji Ptaków, a potem Marnie z Tippi Hedren
w roli głównej (gra ją Sienna Miller). I znowu, ze względu na fabułę, Johansson
i Miller trudno ze sobą porównywać. Johansson ma tak naprawdę rolę
drugoplanową, podczas gdy Miller – główną. Wokół czego innego koncentruje się
bowiem fabuła obu filmów. Ale oceniać grę aktorską i tak przecież można.
Wydawałoby się, że korzystniej wypadnie Johansson, która ma w swoim dorobku
więcej filmów niż Miller i jest, co by nie mówić, bardziej uznaną aktorką. Jednak
Scarlett zagrała poprawnie, ale nie zapadła w pamięć, co akurat jest winą
scenariusza, który nie dał jej zbyt wiele pola do wykazania się. Za to Sienna
Miller – wręcz przeciwnie. Stworzyła prawdopodobnie swoją najlepszą jak do tej
pory rolę. Brawurowo oddała emocje aktorki prześladowanej i dręczonej przez
reżysera. Uwierzyłam jej, dla mnie ona stała się Tippi Hedren. Jestem bardzo
ciekawa, czy scena z planu Ptaków z prawdziwymi ptakami, która wręcz
hipnotyzuje widza, została tu odtworzona również z żywmy ptactwem. Nie sądzę, ale
scena ta wypadła naprawdę bardzo autentycznie i to właśnie za sprawą Miller.
Alma
Reville: Żona Hitchcocka siłą rzeczy musiała pojawić się w filmach o nim, bo
była tak naprawdę współtwórczynią jego sukcesów, scenarzystką, montażystką,
asystentką, to ona odkrywała dla niego aktorów (jeśli wierzyć filmom).
Ponownie, Helen Mirren w Hitchcocku jako Alma jest bardziej obecna niż Imelda
Staunton w Dziewczynie. Ta pierwsza jest właściwie główną kobiecą bohaterką, ta
druga jest zdecydowanie w cieniu, a o jej postaci nie dowiadujemy się prawie
nic. Choć trzeba wspomnieć scenę premiery Ptaków i wymowne, zazdrosne
spojrzenie jakim Alma obrzuca męża idącego w błysku fleszów z Tippi
Hedren. Zaskakujące jednak, że w filmie
traktującym o obsesji Hitchcocka na punkcie aktorki, nie ma miejsca na
ukazanie, jak na całą sytuację reagowała właśnie jego żona. Być może nic już
sobie z tego nie robiła, bo to w trakcie kręcenia Psychozy z Janet Leigh ich
małżeństwo przeszło największy kryzys, co właśnie zostało uwiecznione w Hitchcocku.
Treść
i realizacja: No właśnie, sama treść filmów jest diametralnie różna, mimo iż
skupiają się one na tej samej postaci. Jak już wspomniałam, w Hitchcocku na
pierwszym planie jest małżeński kryzys i produkcja filmu, począwszy od
poszukiwania pomysłu na scenariusz, przez poszukiwanie środków do jego
sfinansowania, na samym kręceniu skończywszy. Kulisy kręcenia filmu to także
temat Dziewczyny i tu jest to wątek właściwie jedyny. Obydwa filmy różnią się
od siebie przede wszystkim ciężarem gatunkowym. Hitchcock to w gruncie rzeczy
lekka opowieść o zabarwieniu komediowym. Reżyser jest tu nieszkodliwym
kobieciarzem. Z kolei Dziewczyna to dramat, który stawia Hitchcocka tylko i
wyłącznie w złym świetle. Nie chodzi o to, kto ma rację i jaki był mistrz suspensu
(mógł być przecież dla jednych miły, dla innych nie i prawda o nim leży
pośrodku), ale kto miał ciekawszy pomysł na film. I tu zdecydowanie wygrywają
dla mnie twórcy Dziewczyny. Przyznaję, że Hitchcock trochę mnie zawiódł,
znudził, nie trzymał w napięciu, nie wywołał wielkich emocji. Tymczasem Dziewczyna
mnie zelektryzowała i skłoniła do sięgnięcia po biografię Hitchcocka. Chciałoby
się powiedzieć, że jest to historia wręcz hitchcockowska właśnie, bo trzymająca
w napięciu przez cały seans i intrygująca. Z drugiej jednak strony, są w
Hitchcocku takie smaczki jak początek i zakończenie, czyli klamra spajająca
cały film, czy znakomita muzyka Danny’ego Elfmana. Fabuła jest natomiast
bardziej miałka. Mogłoby się wydawać, że hollywoodzki film musi przebić „skromną”
telewizyjną produkcję, a jednak stało się odwrotnie.
Na
koniec, warto jeszcze wspomnieć o drobnej niedorzeczności. W Hitchcocku, który
dzieje się w 1960 roku (w tym roku powstała Psychoza) Peggy Robertson czyli
sekretarkę Hitcha gra Toni Collette i wygląda na jakieś 40-parę lat czyli tyle
ile wówczas miała. W Dziewczynie, której akcja dzieje się ledwie trzy lata później, gra ją Penelope Wilton, aktorka która ma 67
lat i w filmie wygląda jedynie na kilka lat młodszą. Czy to możliwe, że w ciągu
trzech lat Peggy Robertson tak się postarzała? Mało prawdopodobne. Ktoś z ekipy
Dziewczyny chyba tego ruchu castingowego nie przemyślał. Ale na szczęście zarówno Collette, jak i
Wilton, odnalazły się w swoich rolach bardzo dobrze.
Moja
ocena filmów:
Hitchcock
– 6+
Dziewczyna
- 8