29.03.2011

Och, życie (reż. G. Berlanti, 2010)



Są takie dni, kiedy nic się nie chce. Co więcej, nie ma się siły ruszyć ani ręką ani nogą. Żeby nie myśleć o tym fatalnym samopoczuciu najlepiej włączyć jakiś niewiele wymagający film. Tak też uczyniłam, kiedy mnie dopadł ten stan. Włączyłam film, który wydał mi się być najmniej wymagającym myślenia spośród tych, które miałam pod ręką. Było to "Och, życie". Po obejrzeniu wypada mi stwierdzić, że mój gust filmowy naprawdę jest dobry skoro teoretycznie "najgłupszy" film okazał się bardzo sympatyczną komedią romantyczną, której z czystym sumieniem mogę wystawić dobrą ocenę. 



Niby jest to komedia, która powiela wszystkie już znane schematy tego gatunku i tak miałam nastawienie włączając ją. Nie spodziewałam się, że twórcy mnie czymś zaskoczą i w sumie tak też się nie stało. Aczkolwiek nie widziałam chyba do tej pory filmu o parze niezbyt lubiących się osób, które nagle zostają opiekunami osieroconej przez ich znajomych rocznej dziewczynki (swoją drogą, uroczej). No, ale wiadomo jak to się musi skończyć. Tyle, że po drodze dzieje się naprawdę wiele dobrego. Na pewno nie jest to nudny film. Najwięcej zawdzięcza chyba aktorom. Brakuje mi Katherine Heigl w "Chirurgach", dlatego obejrzeć ją w tym filmie to była czysta przyjemność. Była to dopiero moja pierwsza komedia romantyczna z jej udziałem, a zagrała już przecież w wielu. Wyrasta chyba na ich nową gwiazdę, następczynię Meg Ryan (a może macie inną ulubienicę w tej kategorii?). Jej bohaterki to pewnie zazwyczaj podobny typ kobiet, a więc role które mogą się przejeść ale jeszcze ze dwa filmy z Katherine wcielającą się w sympatyczną singielkę bym obejrzała. Pasuje do nich doskonale, robi naprawdę pozytywne wrażenie dziewczyny, z którą chciałoby się zakumplować. Miło zaskoczył też partnerujący jej Josh Duhamel, którego do tej pory nie miałam okazji w niczym zobaczyć.


I cóż. "Och, życie" to właściwie taki film, o którym nie da się za wiele powiedzieć, bo nie jest skomplikowany. Nie ma w nim jakiejś szczególnej głębi, to film na poprawę humoru albo na zrelaksowanie się. Jest ciepły, tak bym go opisała jednym słowem. Nic ani nikt w nim nie irytuje (no może oprócz sąsiadów głównych bohaterów, ale to też ma swój urok), chwilami nawet śmieszy (to dużo, bo niektóre romantyczne filmy komediami są tylko z nazwy) i ma niezłą ścieżkę dźwiękową. Nie jest to film, który trzeba obowiązkowo zobaczyć, ale jeśli będziecie szukać przyzwoitej rozrywki to polecam :)

Obejrzyjcie trailer

Moja ocena to  7/10

8 komentarzy:

  1. Bardzo lubię ten film, tylko zobaczyłam trailer - wiedziałam, że to dla mnie "must see". Sympatyczny, ciepły i nieźle zagrany film. A filmów z Joshem wyglądam jak kania dżdżu. ;)

    To już czwarty film jaki widziałam, gdzie Heigl jest słodką singielką i to mnie zaczyna męczyć. Na razie podziękuję filmom z jej udziałem -chyba, że to będzie coś na miarę "Rachel getting married", gdzie Hathaway pokazała się z innej strony.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się na pewno skuszę na The Romantics, możesz mi też coś polecić ;)

    Widziałam Rachel getting married" i Anne mnie powaliła swoją rolą. Wcześniej byłam sceptyczna co do niej, choć wydaje mi się, że nie można jej zaszufladkować tak jak Heigl. Katherine udowodniła jednak w "Chirurgach", że jest dobrą aktorką i ma potencjał. Miejmy nadzieję, że pokaże się nam kiedyś od strony dramatycznej. Póki co chyba najpoważniejszą filmową rolę zagrała w "Miłość przychodzi powoli", przynajmniej z tego co ja widziałam. Sam film jest nawet całkiem niezły.

    OdpowiedzUsuń
  3. Josha możesz też przetestować w "Pewnego razu w Rzymie", ale to najlepiej jak się nie chce myśleć. Film zasadniczo uroczy choć miejscami bzdurny.

    Z filmów z Heigl moim zdaniem daje radę "Brzydka prawda" oraz "17 sukienek". Czysta rozrywka, niewiele do myślenia. Chociaż "Killers" też nie było takie złe. Sama sprawdzisz. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po to właśnie są komedie romantyczne - dla rozrywki i poprawy humoru ;) "Och życie" mam w planach, bo lubię zarówno Josha jaki i Katherine :)
    A "Chirurdzy" bez niej to już nie to samo :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Film oczywiście bardzo przewidywalny ale można obejrzeć dla relaksu - choć początkowy wątek osieroconego dziecka mnie mocno przygnębił. Duży plus za Just Breathe Pearl Jam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bardzo chętnie obejrzę ten film. Katherine Heigl bardzo lubię. Świetna była w "Wpadce", polecam Ci też "12 sukienek" i "Brzydką prawdę". Filmy z nią bardzo przyjemnie się ogląda i ona jest ich dużym atutem.
    Josha widziałam w dwóch częściach Transformers - wtedy zaczęło być o nim głośno.
    Cóż, ten seans jeszcze przede mną. A przydałoby się coś lekkiego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, każdy podaje inną liczbę tych sukienek w tytule ;D A ja sprawdziłam, ich jest 27 ;) Ale to szczegół ;) Wpadka ma być niedługo w tv, będzie więc okazja żeby obejrzeć. Teraz już wiem, że jak nie będę w stanie oglądać nic ambitniejszego to mogę polegać na produkcjach z Katherine ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Skąd mi się ubzdurało 12? Tego nie wiem. Późna godzina była :D Tak, to film "27 sukienek".
    Ale to też prosta matematyka: Agna napisała 17, ja 12. Wystarczy odrzucić jedynki i postawić 2 obok 7 i wyjdzie prawdziwy tytuł :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawiasz po sobie ślad, bo to daje mi motywację do pisania. Fajnie jest mieć świadomość, że moje słowa nie trafiają w próżnię. Każdy komentarz czytam z uwagą, choć nie na każdy odpisuję. Nie widzę sensu w odpisywaniu dla samej zasady, kiedy nie mam nic do dodania. Mam nadzieję, że to rozumiesz.