7.01.2011

Filmy, na które czekam w 2011 roku

Rok 2011 zapowiada się pod względem premier kinowych bardzo obiecująco, zwłaszcza pierwszy kwartał. Pewnie nie będę oryginalna, bo większość kinomanów wskazuje podobne tytuły. Miejmy nadzieję, że wszystkie filmy, których oczekujemy spełnią pokładane w nich nadzieje. Nie wiem, czy wszystkie uda mi się obejrzeć w kinie, bo straciłabym wówczas majątek, którego i tak nie mam, ale w każdym razie tak czy inaczej zamierzam je zobaczyć. A więc oto i te tytuły, w porządku chronologicznym, wg daty polskiej premiery. Kliknięcie w tytuł przeniesie Was na stronę filmu na filmwebie.

Turysta - 14 stycznia 

Angelina Jolie i Johnny Depp razem - choćby film był gniotem muszę to zobaczyć, co najmniej dla wrażeń estetycznych.

Mamut - 14 stycznia

Dobry reżyser i obsada plus intrygująca fabuła.

Black Swan (po angielsku tytuł brzmi jakoś lepiej) - 21 stycznia

Mój numer 1. Czekam i czekam z utęsknieniem już od kilku miesięcy. Jedna z moich ulubionych aktorek u reżysera mojego ulubionego filmu.

Jak zostać królem - 28 stycznia

Jestem ciekawa tego filmu, bo to jeden z Oscarowych faworytów, z podobno fenomenalną rolą Colina Firtha, za którym bardzo przepadam.

Londyński bulwar - 4 lutego 

Londyn w tytule mi wystarczy. Colina Farella nie lubię, Keirę Knightley za to coraz bardziej. Pewnie obejrzę ten film w dalszej kolejności.

Fighter - 11 lutego

Właściwie jedynym powodem, dla którego ten film znalazł się na tej liście jest sporo wyróżnień dla niego w ostatnim czasie. Sama tematyka interesuje mnie średnio.



Anne Hathaway i Jake Gyllenhall grali już parę w "Brokeback Mountain" i było nieźle. Teraz grają w komedii, która zapowiada się bardzo obiecująco.

The Kids Are Alle Right (w tym wypadku polski tytuł też mi nie pasuje) - 18 lutego

Spory szum wokół tego filmu, więc muszę zaspokoić swoją ciekawość i dowiedzieć się, co w nim takiego niezwykłego. Fabuła nie wydaje się być szczególnie porywająca.

127 godzin - 18 lutego

Lubię filmy jednego aktora, a ten podobno taki jest.

Do szpiku kości - 25 lutego

Zwycięzca festiwalu w Sundance, z podobno fenomenalną rolą Jennifer Lawrence.

Somwhere (aż dziwne że polski dystrybutor nie pokusił się o tłumaczenie) - 25 lutego

Nie było jeszcze filmu Sophii Coppoli, który by mi się nie podobał.


Bardzo podobała mi się książka na podstawie której powstał, jestem ciekawa jak ją przenieśli na ekran. Przyciągają mnie też nazwiska odtwórców głównych ról.

Sala samobójców - 4 marca

Jedyny w tym zestawieniu film polski. Przyciąga już sam tytuł. Ma być nowatorsko, a zwiastun jest obiecujący. Oby nie było rozczarowania.

You Will Meet A Tall Dark Stranger (po polsku ten tytuł brzmi idiotycznie) - 11 marca

W końcu się doczekaliśmy polskiej premiery. Każdy film Allena to dla mnie święto, więc obejrzę na pewno.

No Strings Attached (polskie "Sex story" to już przegięcie) - 18 marca

Ashtona Kutchera nie cierpię całą sobą, ale czego się nie robi dla Natalie Portman.

Restless - 25 marca

Dodałam ten film w ostatniej chwili. Nie znam za dobrze twórczości Gusa Van Santa, ale mam wrażenie że to będzie dobry film. Scenariusz i zwiastun mnie zainteresowały.

Sucker Punch - 25 marca

Girl Power na ekranie zawsze robi na mnie wrażenie. Tu w jednej z głównych ról Abbie Cornish, moje zeszłoroczne odkrycie. Opisy i zwiastuny są bardzo zachęcające i pomimo że średnio lubię filmy akcji na ten czekam z niecierpliwością. Liczę na spektakularne widowisko.

Między światami - 8 kwietnia

Podobno Nicole Kidman znowu gra tak przejmująco jak w "Godzinach". Trzeba sprawdzić.

Hanna - 27 maja

Nowy projekt Joe Wrighta i Saoirse Ronan. W "Pokucie" bardzo im wyszło, mam nadzieję, że historia nastoletniej morderczyni też będzie intrygująca. Mówi się o drugim "Leonie Zawodowcu".

Melancholia - 27 maja

Lubię von Triera, więc chętnie zobaczę. Zwłaszcza, że grają tam Kirsten Dunst i Alexander Skarsgard, w dodatku z ojcem ;)


To jeszcze nie wszystko. Są filmy, które nie mają zapowiedzianych polskich premier, jedynie światowe, ale mam nadzieję, że będzie je można u nas w tym roku zobaczyć oraz takie, które już dawno zadebiutowały za granicą, a w Polsce cały czas nie. Są to: 

La Piel que habito - 18 marca

Nowy film Almodovara.

Midnight In Paris - 9 września 

Nowy film Allena.


Melodramat z Ryanem Goslingiem i Michelle Williams. Bardzo podobają mi się zwiastuny. Kameralny film o miłości, a ja takie lubię.

Biutiful - ???

Nowy film Inarritu, inny niż te do których nas przyzwyczaił.


Kirsten Stewart próba zmiany wizerunku.

Są jeszcze filmy, które nie mają wyznaczonej nawet daty premiery światowej, ale na które bardzo czekam, licząc, że pojawią się wg zapowiedzi jeszcze w tym roku. Mam tu na myśli:


Reżyseruje Andrea Arnold, autrka fenomenalnego "Fish Tank", a w roli głównej Kaya Scodelario czyli moja ulubiona Effy z serialu "Skins". Bardzo jestem ciekawa co wyjdzie z ich współpracy.


Adaptacja kultowej podobno książki, która na mnie nie zrobiła szczególnego wrażenia. Jestem ciekawa jak przeniosą jej treść na ekran, bo wydaje mi się być ona tworem bardzo niefilmowym. Poza tym bardzo interesująca jest obsada.


Komedia romantyczna od Lone Scherfig, z Anne Hathaway. Fabuła brzmi obiecująco.


Dla fanki MM pozycja obowiązkowa. I kolejny film z Michelle Williams.

Z tej ostatniej grupy mogłabym jeszcze wymieniać w nieskończoność. Jest bardzo wiele filmów, które przyciągają moją uwagę detalami: albo konkretnym nazwiskiem, albo samym gatunkiem, albo tematyką itd. Czas zapewne zweryfikuje moje plany i nie obejrzę wszystkich tych filmów, które wymieniłam, lub obejrzę całkiem inne, ale o tym wszystkim napiszę już za rok :)








5 komentarzy:

  1. Wygląda na to, że mamy zbliżony gust. Praktycznie niemal wszystkie są w polu moich zainteresowań.
    Powinnam się nieco zastanowić nad własną pulą wyczekiwanych filmów.

    Polski tytuł do "The Strings attached" mnie rozłożył.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mnie cieszy, że mamy zbliżony gust :)

    Ja jak zobaczyłam na filmwebie, że mam w "chcę zobaczyć" coś takiego jak Sex Story myślałam że to jakiś błąd, byłam przerażona :D
    Może to i niełatwy tytuł do przetłumaczenia,ale to trochę przesada. Wyobraź sobie jak mówisz w kinie, że chcesz bilet na Sex Story :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomyśl z jakim trudem wymawiali przy kasie polski tytuł "Dirty Dancing". ^^

    Fajnie przetłumaczyli z angielskiego na...angielski. :/

    OdpowiedzUsuń
  4. O, w ten sposób o tym nie pomyślałam :) Faktycznie, nie ma to jak z angielskiego na angielski :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten krótki wypis pokazuje że ja po prostu w 2011 z kina nie wyjdę w związku z tym doktoratu nie napiszę, z pracy mnie wyleją ech dobrze że w 2012 będzie koniec świata;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że zostawiasz po sobie ślad, bo to daje mi motywację do pisania. Fajnie jest mieć świadomość, że moje słowa nie trafiają w próżnię. Każdy komentarz czytam z uwagą, choć nie na każdy odpisuję. Nie widzę sensu w odpisywaniu dla samej zasady, kiedy nie mam nic do dodania. Mam nadzieję, że to rozumiesz.